– Chodziło o to, żeby być w grze – tak finezję rządowej strategii na szczyt NATO w Strasburgu wyjaśniał Grzegorz Schetyna. Według wicepremiera Radosław Sikorski co prawda nie był kandydatem na szefa NATO, ale gdyby po tureckim wecie wobec Andersa Rasmussena doszło do impasu, jego nazwisko mogłoby się pojawić. – Ale prezydent odpuścił – dodał.
Prezydent najwyraźniej nie zrozumiał (wersja rządu) bądź nie dostał założeń (wersja Pałacu) rządowych planów, bo w piątek poparł kandydaturę premiera Danii na stanowisko szefa NATO. I od tego czasu obie strony przerzucają się ostrymi słowami na temat tego, kto jest winien błędom w komunikacji. Zbigniew Chlebowski powiedział nawet, że za działanie wbrew stanowisku rządu Lech Kaczyński powinien znaleźć się przed Trybunałem Stanu. Schetyna w „Kropce nad i" odciął się od tej wypowiedzi.
- To były emocjonalne słowa, nie będzie stawiania prezydenta przed trybunałem – zapewnił. Przyznał jednak, że obie strony popełniły błąd nie rozmawiając przed szczytem. - Źle się stało, że się premier z prezydentem nie spotkali. To kwestia gry zespołowej i wzajemnego zaufania. Udało się przy okazji koalicji klimatycznej, teraz się nie udało – z żalem stwierdził Schetyna.
"Można było więcej wygrać dla Polski"
Zdaniem wicepremiera większość winy za kompromitacje polskie dyplomacji na szczycie w Strasburgu i następujący po niej festiwal wzajemnych oskarżeń ponosi prezydent i jego otoczenie. Schetyna powtórzył argumenty rządu: urzędnicy głowy państwa dostali instrukcję, która była nie „luźnymi notatkami, tylko podstawową informacją przed szczytem”, do tego Radosław Sikorski przeprowadził z Lechem Kaczyńskim „długą rozmowę w samolocie”, a wreszcie prezydent o pierwszej w nocy dzwonił nie do szefa rządu, tylko do pracowników jego kancelarii.
- Można było więcej wygrać dla Polski, gdyby prezydent od początku nie deklarował poparcia dla Rasmussena. Niepotrzebnie zabrał głos na początku spotkania, jeszcze przed tureckim wetem – argumentował.
"Prezydent nie podjął walki "
Na pytanie Moniki Olejnik, po co Polsce był sprzeciw wobec murowanego kandydata, który miał poparcie najważniejszych państw NATO, Schetyna odparł: - Wiele rzeczy można było ugrać. Być w grze, mieć możliwości rozmowy. Turcja wiele ugrała. A prezydent odpuścił sprawę, nie podjął walki – ocenił wicepremier.
kaw//mat
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24