Europejski Urząd ds. Przeciwdziałania Nadużyciom Finansowym (OLAF) zarzuca Ryszardowi Czarneckiemu, że pobierał nienależne zwroty kosztów podróży służbowych i diety. "Podejrzenia urzędu wzbudziły liczne przejazdy Ryszarda Czarneckiego różnymi samochodami, które nie należały do niego. Po sprawdzeniu okazało się, że właściciele tych aut zaprzeczyli, by pożyczali je posłowi" – podaje "Rzeczpospolita". Europoseł miał między innymi zimą jeździć fiatem punto cabrio, który ponad dekadę wcześniej został zezłomowany.
Służbowe podróże posła do Parlamentu Europejskiego Ryszarda Czarneckiego znalazły się pod lupą śledczych - chodzi o 100 tysięcy euro za kilometrówki. - Działania posła Czarneckiego budzą podziw, jeśli chodzi o pomysłowość, jak można wyciągać pieniądze z Parlamentu Europejskiego. Oczywiście są to na razie tylko podejrzenia – podkreśla Krzysztof Śmiszek z Lewicy.
Ryszard Czarnecki w sprawozdaniach miał wykazać, że podróżuje między Brukselą a Jasłem. Według Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) europoseł wcale nie mieszkał w Jaśle, a w Warszawie. I o ten dystans - 340 kilometrów - dzielący dwa miasta, europoseł miał powiększać tak zwaną kilometrówkę, a efektem tego były większe wypłaty za przejazd do Brukseli.
- Duża wyobraźnia i dezynwoltura posła, żeby z Jasła do Brukseli pokonać dystans zimą zezłomowanym kabrioletem marki Fiat Punto. Gratulujemy panu europosłowi tej wyobraźni – mówi Piotr Zgorzelski z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Według "Rzeczpospolitej" Ryszard Czarnecki w 2012 roku miał podróżować samochodem, który według jego właściciela 11 lat wcześniej został poważnie uszkodzony i trafił na złom. Miał to być jeden z wielu samochodów, który nie należał do europosła, a którym, jak ma wynikać z jego sprawozdań, podróżował.
- Gdyby policzyć czas, który spędzał za kierownicą, to on praktycznie nie miał czasu na pracę. Bo 15 minut dziennie z domu mu zostawało, żeby mógł w Parlamencie Europejskim cokolwiek zrobić – zwraca uwagę Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej. - Oszustwo pełną gębą – podkreśla.
"Pazerność polityków PiS doprowadza do tego, że muszą się teraz mocno tłumaczyć"
Zdaniem kontrolerów OLAF w rozliczeniu służbowych wyjazdów Ryszarda Czarneckiego miały pojawiać się dane samochodów, których właściciele ani nie prowadzą żadnych usług transportowych, ani posła nie znają. - To pokazuje, jak pazerność polityków PiS doprowadza do tego, że muszą się teraz mocno tłumaczyć i przede wszystkim wstydzić przed Polakami – mówi Piotr Zgorzelski.
Na razie Ryszard Czarnecki nie ma zamiaru się tłumaczyć - odsyła do swojego komentarza w mediach społecznościowych. "Informuję, że podejmę kroki prawne w związku z publikacjami, które pojawiły się dziś i w ostatnich 8 dniach, a dotyczącymi mojego funkcjonowania w PE. Kłamstwa i fake-newsy w nich mają zdyskredytować moją osobę w oczach opinii publicznej" – napisał.
Sprawę zarzutów kierowanych wobec europosła przez Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych bada już prokuratura w Polsce. - Nie słyszałem o żadnym polityku PiS, który odpowiedziałby za swoje czyny. Dzisiaj prokuratura ściga ludzi młodych na ulicy, ściga mniejszości LGBT, a nie zajmuje się tak naprawdę poważnymi przestępstwami, które są także udziałem polityków PiS – ocenia Krzysztof Śmiszek.
Posłowie w Parlamencie Europejskim średnio miesięcznie zarabiają około 30 tysięcy złotych na rękę. Do pensji dochodzą jeszcze zwroty kosztów między innymi za hotel, służbowe podróże czy wynajem biura.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24