Nie dostaliśmy zielonego światła od protestujących matek. Rozmawialiśmy o innych rzeczach i kwestiach - powiedział we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Piotr Pawłowski z Fundacji Integracja, jeden z sygnatariuszy deklaracji podpisanej wraz z rządem. - Czymś innym są postulaty protestujących, które jak najbardziej trzeba dalej rozwiązywać - dodał, zwracając też uwagę, że "społeczeństwo się dzieli, a środowisko nie do końca wie, jak się w tym wszystkim odnaleźć". - Chcemy, żeby jak najszybciej doszło do zakończenia tego protestu - zaznaczył.
Rząd i przedstawiciele części środowiska osób niepełnosprawnych podpisali we wtorek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" deklarację w sprawie wsparcia osób niepełnosprawnych, ale bez udziału osób protestujących w Sejmie. Zawiera ono zobowiązania rządu m.in. do podniesienia od 1 czerwca wysokości renty socjalnej.
Wcześniej we wtorek rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska przyjechała do protestujących do Sejmu i zapraszała ich do Rady Dialogu na podpisanie postanowienia. Jednak protestujący stanowczo odmówili. Deklarację podpisano z Krajową Radą Konsultacyjną do spraw osób niepełnosprawnych.
Deklaracja "daje zielone światło"
Jak jednak powiedział w środę jednak we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Piotr Pawłowski, jeden z sygnatariuszy postanowienia z rządem, "to nie jest porozumienie Krajowej Rady Konsultacyjnej z protestującymi".
- Wczoraj podpisaliśmy porozumienie, które daje zielone światło tym zmianom, które mają również dotyczyć protestujących, a więc dostaliśmy informacje o tym, że będzie podwyżka renty socjalnej, że będzie projekt Dostępność plus, że będzie pewnego rodzaju koordynacja działań rehabilitacyjnych. To zaakceptowaliśmy, to potwierdziliśmy i to podpisaliśmy, czyli dokonaliśmy pewnej zmiany w dotychczasowych przepisach. Czymś innym oczywiście są postulaty protestujących, które jak najbardziej trzeba dalej rozwiązywać - wyjaśniał Pawłowski.
"Krajowa Rada Konsultacyjna jest po stronie matek"
Jak dodał, Krajowa Rada Konsultacyjna jest cały czas po stronie matek i protestujących. - W Krajowej Radzie Konsultacyjnej zasiadają przedstawiciele organizacji pozarządowych, które naprawdę starają się zmienić polską rzeczywistość. W tej zmianie, która jest na naszych oczach widoczna w Sejmie, uczestniczymy i chcemy to popierać - zadeklarował.
Jego zdaniem, podpisanie wtorkowego dokumentu z rządem zostało "źle przedstawione". - My nie podpisywaliśmy porozumienia z protestującymi. My nie mamy żadnego mandatu od protestujących. Matki, które tam protestują, nie dały nam zielonego światła: "idźcie w naszym imieniu i rozmawiajcie z rządem". Rozmawialiśmy o innych rzeczach i kwestiach, które są istotne dla osób z niepełnosprawnościami w naszym kraju - mówił.
"Społeczeństwo się dzieli"
Po godz. 10. w Sejmie rozpoczęło się zapowiedziane wcześniej na antenie TVN24 spotkanie minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej z protestującymi w parlamencie rodzicami osób z niepełnosprawnością.
W środowy poranek w "Jeden na jeden" w TVN24 Rafalska zadeklarowała chęć spotkania z rodzicami protestującymi w Sejmie od tygodnia, ale - jak zastrzegła - bez udziału mediów.
Rodzicie, oglądający w parlamencie program z minister, wyrazili zainteresowanie takim spotkaniem. Kilkanaście minut później Rafalska w dogrywce "Jeden na jeden" w tvn24.pl, zapytana o tę deklarację protestujących, odpowiedziała: - Tak, jestem gotowa spotkać się z tymi paniami.
I zastrzegła: - Ale oczywiście musi być zabezpieczone jakieś pomieszczenie, żebyśmy mogli się spotkać, i spotkam się z nimi bez obecności mediów.
"Konkret, dzięki temu, że pojawił się protest w Sejmie"
- Całe szczęście, że ten dialog następuje - ocenił we "Wstajesz i wiesz" Piotr Pawłowski. - Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dochodzi do pewnego podziału. Społeczeństwo się dzieli, środowisko nie do końca wie, jak się w tym wszystkim odnaleźć. Dla nas to jest też trudna sytuacja. Chcemy, żeby jak najszybciej doszło do zakończenia tego protestu - dodawał.
Jak przypomniał, negocjacje w sprawie niepełnosprawnych są prowadzone od dwóch lat, a we wtorek niepełnosprawni dostali "konkret, dzięki temu, że pojawił się protest w Sejmie".
- Jesteśmy świadkami niebywałego przyspieszenia. To jest dobry kierunek, tylko poczekajmy na rezultaty - podsumował.
Dwa główne postulaty
Protestujący od 18 kwietnia w Sejmie rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych wraz podopiecznymi protestują w Sejmie i domagają się realizacji dwóch głównych postulatów. Pierwszy z nich to wprowadzenie dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie bez kryterium dochodowego. Dodatek miałby nie być wliczany do dochodu osoby niepełnosprawnej.
Drugi to zrównanie kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wraz ze stopniowym podwyższaniem tej kwoty do równowartości minimum socjalnego obliczonego dla gospodarstwa domowego z osobą niepełnosprawną.
Wysokość renty socjalnej to 84 procent kwoty najniższej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Ta od 1 marca 2018 roku wynosi 1029,80 zł.
Gdyby miały zostać spełnione postulaty protestujących w Sejmie, kosztowałoby to państwo 99,75 mln miesięcznie więcej niż wypłaca opiekunom obecnie - zakładając, że opiekunowie nie będą domagali się wyrównania wstecz. Kwotę tę oszacowaliśmy, mnożąc żądania protestujących w Sejmie (dodatek 500 złotych plus podwyższenie rent o około 165 złotych) przez szacunkową liczbę uprawnionych, czyli 150 tysięcy.
Autor: KB/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24