Komunikat o wzroście deficytu budżetowego w ogniu krytyki opozycji. - Rząd straszy Polaków wielkim deficytem, żeby zmusić ich do akceptacji prywatyzacji - uważa Grażyna Gęsicka (PiS). - Rząd specjalnie nie informował o stanie finansów - dodaje Grzegorz Napieralski (SLD).
Jacek Rostowski oficjalnie potwierdził: deficyt budżetowy wzrośnie z 27,2 mld zł w 2009 do 52,2 mld zł w 2010.
Opozycja ostro skrytykowała wystąpienie ministra finansów. Nie przebierali w słowach zwłaszcza politycy PiS. Posłanka Grażyna Gęsicka stwierdziła wręcz, że rząd prowadzi politykę gospodarczą niebezpieczną dla Polski. Ponadto, jej zdaniem, straszy Polaków wielkim deficytem, żeby zmusić ich do akceptacji prywatyzacji.
"Rząd straszy deficytem"
- Wiadomo, ze rząd ma szerokie plany prywatyzacyjne i wiadomo też, że większość społeczeństwa nie popiera tych planów. W związku z tym jeżeli się nastraszy, że mamy taką dużą dziurę budżetową, to ludzie być może powiedzą: no dobrze, to trzeba by jednak coś sprzedać - stwierdziła w TVN24.
Ponadto, jej zdaniem, politykę gospodarczą rządu cechuje "brak konsekwencji, brak reform, które pobudzałyby gospodarkę oraz "ukierunkowanie na cele wyborcze". Według rzecznika klubu PiS Mariusza Błaszczaka z kolei, gabinet Donalda Tuska jest najgorszym rządem od 1989 roku, a minister finansów Jacek Rostowski należy do jego najsłabszych punktów.
"Rząd specjalnie nie informuje"
Szef SLD Grzegorz Napieralski uważa natomiast, że informację o ogromnej dziurze budżetowej rząd zatajał przed opinią publiczną. - Do tej pory nie byliśmy dostatecznie informowani o stanie finansów państwa. Jak całe społeczeństwo byliśmy uspokajani, że wszystko jest w porządku. Premier i minister finansów robili to celowo, by ich ugrupowanie wygrało wybory do Parlamentu Europejskiego - ocenił Napieralski.
Dlatego szef Sojuszu zapowiedział, że jego partia wystąpi z inicjatywą powołania Rady Fiskalnej. W jej skład wchodziliby najlepsi ekonomiści i eksperci w dziedzinie gospodarki, a Rada opiniowałaby wszystkie działania dotyczące budżetu o informacje o stanie finansów publicznych na bieżąco przekazywałaby parlamentarzystom.
PSL: nikt z nami wystąpienia ministra nie konsultował
PSL natomiast zdystansował się do wystąpienia koalicyjnego ministra. Szef klubu ludowców Stanisław Żelichowski stwierdził, że - według jego wiedzy - minister finansów nie skonsultował się z ludowcami informacji o wzroście deficytu budżetowego w 2010 roku, zanim poinformował o tym media.
- Oczywiście minister nie ma takiego obowiązku. Ale skoro minister nie skonsultował, a podał do publicznej wiadomości, to PSL ma cały szereg szczegółowych pytań. Na przykład - jak to się dzieje, że sprzedaż detaliczna jest corocznie wyższa od prognoz, a wpływy z VAT-u - niższe od prognoz. Chcemy wiedzieć, dlaczego ściągalność podatków jest mniejsza, ile straciliśmy na opcjach. Naszym zdaniem wpływy do budżetu mogą być większe, a wydatki mniejsze - wyliczał Żelichowski.
"Opozycja wykorzystuje kryzys, by dorwać się do władzy"
Ministra bronił z kolei wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak. Według niego Rostowski, informując o wzroście deficytu, racjonalnie ocenił możliwości budżetu. Wiceszef klubu PO odniósł się też do zarzutów polityków PiS, według których prawdziwe cele rządu to sprzedaż majątku publicznego, "kiełbasa wyborcza" przed wyborami w 2010 i zawyżanie informacji o wielkości dziury budżetowej, po to, aby potem ogłosić, że - dzięki sprawności rządu - deficyt jest dużo mniejszy.
- Opozycja w każdym słowie, geście ze strony rządu widzi pułapkę, fałsz. Dlatego od razu dezawuuje komunikat ministra Rostowskiego. Przypominam, że to PiS apelowało o zwiększanie deficytu budżetu państwa - powiedział polityk PO.
Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO) uważa natomiast, że nie należy zwracać uwagi na "agresywne ataki i opluwanie rządu" ze strony polityków PiS. Jak ocenił, wiedza ekonomiczna polityków Prawa i Sprawiedliwości jest bardzo mała. - PiS wykorzystuje kryzys, aby się dorwać do władzy. Informacja ministra Rostowskiego to prognoza, jeśli deficyt budżetu będzie niższy, to trzeba się tylko cieszyć – dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24