Należy ponownie przeprowadzić wybory samorządowe - uważa Leszek Miller. Szef SLD był gościem "Faktów po Faktach". - Błędy w przygotowywaniu kart wyborczych, niezwykle duża liczba głosów nieważnych, kompromitacja PKW, olbrzymia skala nieprawidłowości - wyliczał argumenty za nowymi wyborami.
W środę Jarosław Kaczyński i Leszek Miller przekonywali, że kadencja samorządów, które zostały wybrane w niedzielę, powinna być skrócona i że powinny zostać rozpisane nowe wybory samorządowe.
Szef SLD w "Faktach po Faktach" w TVN24 tłumaczył, że można to zrobić albo poprzez odwołanie się do sądów okręgowych i rozwiązywanie poszczególnych organów samorządowych, albo poprzez skrócenie kadencji samorządu za pomocą specjalnej ustawy.
"Skala naruszeń przerażająco olbrzymia"
- Tak, jak za czasów rządu Buzka kadencję wydłużono, to również drogą analogicznego rozumowania tę kadencję można skrócić - argumentował polityk lewicy. - Jeżeli jest wola polityczna, to ustawodawca może to przeprowadzić - przekonywał. - Skala tych naruszeń jest tak przerażająco olbrzymia, że trzeba się zastanowić, żeby organy nie były uważane za wybrane w sposób nieuczciwy - dodał. Miller podkreślał, że droga skrócenia kadencji przez ustawę byłaby prostsza. - Dla wielu obywateli procedury sądowe, problematyczność wyroków sądowych są tak olbrzymie, że każdy machnie ręką - zaznaczył.
"Nieważne głosy, nieprawidłowości"
Lider SLD uważa, że nikt nie uratuje już wyborczego wyniku.
- Po pierwsze, są rażące błędy w przygotowywaniu kart wyborczych. To sygnalizują wszystkie komitety. (…) Dwa: jest niezwykle duża liczba głosów nieważnych - tłumaczył. Wśród argumentów za ponownym przeprowadzeniem wyborów wymienił także kompromitację PKW i olbrzymią skalę nieprawidłowości. - Każdy z tych punktów zasługuje na to, żeby wybory odbyły się jeszcze raz. Ale cztery razem to już jakiś kataklizm. Tego po prostu nie da się wyobrazić. To jest sytuacja, w której uznamy, że albo wszystko jest możliwe i że trzeba przymykać oczy i mówić "trudno, stało się", albo też powiemy, że nie wszystko jest możliwe i że najważniejsza jest uczciwość wyborów i ich transparencja - przekonywał Miller.
I stwierdził: - Pan prezydent Komorowski podnosi kwestię stabilizacji państwa, ale najważniejsza jest uczciwość wyborcza. W 2005 roku na Ukrainie prezydent Janukowycz mówił to samo, że najważniejsza jest stabilizacja państwa ukraińskiego. Zakwestionowano ten wybór, przeprowadzono nowe wybory, wygrał inny kandydat. Gdyby pójść tym śladem rozumowania, które dzisiaj jest proponowane, to Janukowycz byłby dalej prezydentem.
Autor: nsz//kwoj//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24