Na trzy lata więzienia skazano byłą księgową jednej z białostockich spółek. Kobieta była oskarżona o przywłaszczenie z kasy firmy ponad 1,2 miliona złotych. W tym samym procesie na karę więzienia w zawieszeniu skazano także byłą kasjerkę firmy. Wyrok jest prawomocny.
Oskarżone księgowa i kasjerka, zajmowały się finansami jednego z białostockich dealerów samochodowych. W poniedziałek białostocki sąd apelacyjny skazał b. główną księgową , oskarżoną o przywłaszczenie w ciągu siedmiu lat ponad 1,2 mln zł z kasy tej firmy na trzy lata więzienia. Była kasjerka spółki została skazana na rok i 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata za przywłaszczenie 31 tys. zł. Obie skazane kobiety mają też oddać spółce zawłaszczone pieniądze.
Sąd nie zgodził się z linią obrony
Sąd nie zgodził się z linią obrony oskarżonej księgowej, która przedstawiała występek jako przypadek kreatywnej księgowości. - To tylko pobożne życzenie ze strony obrońcy, że spółka nie miała takich pieniędzy, jakich przywłaszczenie zarzuca się oskarżonej - nie miał wątpliwości sędzia Jacek Dunikowski. Mówił, że roczne obroty spółki, która zajmuje się m.in. sprzedażą samochodów, to ponad 10 mln zł, rocznie sprzedawała ona ok. stu samochodów. Sędzia dodał, że w czasie, który obejmują zarzuty, było to "na pewno" kilkaset aut. Sędzia Jacek Dunikowski mówił o fałszowaniu dokumentacji księgowej. - Określenie "kreatywna księgowość" jest tutaj próbą usprawiedliwienia - dodał. Powiedział też, że biegła powołana w sprawie wyliczyła kwotę strat na podstawie ewidencji księgowej i "jej wysokość nie budzi wątpliwości".
Fikcyjne wpłaty i wypłaty
Zarzuty w tej sprawie dotyczyły lat 2001-2008. Przez ten czas oskarżone kobiety - samodzielnie lub w porozumieniu - m.in. dokonywały fikcyjnych wpłat do banku, i wypłat pieniędzy na podstawie fikcyjnych delegacji służbowych wystawianych na nazwiska pracowników spółki. Opisując mechanizm przestępstwa sędzia Dunikowski mówił, ż np. wpłaty gotówką 40 tys. zł za sprzedaż samochodów były ewidencjonowane w raportach kasowych, ale już w dokumentacji komputerowej (systemie informatycznym) kwoty były o połowę niższe. Sprawa wyszła na jaw w marcu 2009 roku. Okazało się bowiem, że firma zalegała z zapłatą za trzy samochody, nie miała też żadnych lokat, a na jej kontach bankowych było niewiele pieniędzy. Zlecona kontrola wykazała, że w kasie brakuje znacznych pieniędzy.
Autor: kde/jaś / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24