Zakończyły się czynności procesowe na terenie działki letniskowej gen. Czesława Kiszczaka na Mazurach. Sprawdzano, czy na terenie posesji nie znajdują się dokumenty, które powinny znajdować się w IPN.
Prokurator IPN pojawił się na miejscu w asyście 5 policjantów około 9 rano. Czynności trwały kilkadziesiąt minut i zakończyły się przed południem.
"W wyniku przeprowadzonych czynności nie ujawniono dokumentów podlegających przekazaniu do Instytutu Pamięci Narodowej" - podał w komunikacie IPN.
"Czynności te przeprowadzono w ramach śledztwa sygn. S 64/15/Zi w sprawie ukrycia przez osobę do tego nieuprawioną dokumentów podlegających przekazaniu Instytutowi Pamięci Narodowej, tj. o czyn z art. 54 ust. 1 ustawy o IPN" - czytamy.
Dokumenty od wdowy
We wtorek IPN poinformował o przeszukaniu w domu gen. Czesława Kiszczaka. Jak mówił prezes Łukasz Kamiński, wdowa po generale zaproponowała Instytutowi sprzedaż dokumentów przechowywanych przez jej męża. Rzeczniczka IPN precyzowała, że Maria Kiszczak zażądała za nie 90 tys. złotych. Ona sama twierdzi, że to przedstawiciele Instytutu złożyli jej propozycję finansową. Tej wersji zaprzecza z kolei IPN.
Wśród zabezpieczonych w domu Kiszczaków dokumentów znajdują się rękopisy, maszynopisy i fotografie - w sumie sześć pakietów.
Prezes IPN dodał, że według opinii eksperta archiwisty badającego dokumenty z domu gen. Kiszczaka są one autentyczne.
Sprawa TW "Bolka"
Były prezydent Lech Wałęsa był oskarżany o bycie TW "Bolkiem" i wiele razy temu zaprzeczał.
W 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb PRL. Sąd uznał wówczas, że SB fałszowała akta dotyczące Wałęsy i nie ma - oprócz wypisu z rejestru SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Wałęsy jako TW "Bolek". W 2010 r. pion lustracyjny IPN uznał, że nie wystąpi o wznowienie procesu lustracyjnego Wałęsy, bo ocenił, że wydana przez Instytut słynna książka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "nie przynosi nowych faktów".
Książka stawiała tezę, że Wałęsa był agentem SB w początkach lat 70., a jego proces lustracyjny był nierzetelny.
Autor: kg\mtom,ja / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24