Donald Tusk spotka się w najbliższym czasie z Włodzimierzem Cimoszewiczem. Jak zapowiada premier, będzie to prywatna kolacja, na której politycy porozmawiają "o dawnych czasach", które "mogły położyć się cieniem na relacjach między nimi". Chodzi zapewne o sprawę Anny Jaruckiej.
Do spotkania Tuska z Cimoszewiczem w cztery oczy doszło już na początku października. Politycy podziękowali sobie za współpracę związaną z kandydowaniem b. premiera na sekretarza generalnego Rady Europy. Cimoszewicz ubiegał się o tę funkcję, przegrał jednak w wyścigu o to stanowisko z Norwegiem Thorbjoernem Jaglandem.
Cimoszewicz gotowy do współpracy
Tusk powiedział na piątkowej konferencji prasowej, że rozmowa z Cimoszewiczem była bardzo serdeczna, dotyczyła i przeszłości, i przyszłości. Jak dodał, podczas tamtego spotkania zgodzili się, że warto wrócić, ale w prywatnej rozmowie, do "tamtych dawnych lat, które mogły położyć się cieniem na relacjach między nimi, ale na szczęście się nie położyły".
Premier powiedział, że wyrazili z Cimoszewiczem gotowość do pełnej współpracy, jeśli chodzi o interesy międzynarodowe Polski, także w przyszłości. - Sądzę, że z panem premierem Cimoszewiczem czeka mnie nie jedna rozmowa, ale raczej permanentna i trwała współpraca. I żeby ona była jak najlepsza, to chcieliśmy się umówić na kolację i spokojnie porozmawiać o tamtych dawnych czasach. Sądzę, że w najbliższym czasie do tego dojdzie, ale nie będzie konferencji prasowej z tego - zaznaczył Tusk.
Premier chce porozmawiać o Jaruckiej?
"Dawne czasy", o których mówił Tusk to zapewne kampania prezydencka w 2005 r. W sierpniu tamtego roku poseł PO i członek komisji śledczej ds. PKN Orlen Konstanty Miodowicz skontaktował z komisją Annę Jarucką - b. asystentkę Cimoszewicza jako szefa MSZ w 2002 r. Jarucka przekazała komisji ksero rzekomego upoważnienia do zamiany oświadczenia majątkowego, które w 2002 r. miał jej wystawić Cimoszewicz - by usunąć z jego pierwotnego oświadczenia informację o posiadanych przezeń akcjach Orlenu.
Miodowicz upublicznił ten dokument. Prokuratura uznała potem, że jest on sfałszowany, co od początku mówił Cimoszewicz. We wrześniu 2005 r. Cimoszewicz - w wyniku afery z Jarucką - zrezygnował jednak z kandydowania na prezydenta.
Cimoszewicz oczekuje przeprosin?
W środę Cimoszewicz, pytany w programie "Kropka nad i" w TVN24 czy oczekuje przeprosin od Tuska w związku z wyborami prezydenckimi w 2005 roku odparł, że nie ukrywa, iż oczekiwał wtedy, ale i dzisiaj, jakiegoś odniesienia się premiera do tej sytuacji.
- Pamiętam, że kiedy pierwszy raz kandydowałem w wyborach prezydenckich i zaczęto używać absolutnie niedopuszczalnych zarzutów wobec Tadeusza Mazowieckiego, to mimo że byliśmy rywalami, byłem chyba jedynym z kontrkandydatów, który przeciwko temu zaprotestował - podkreślił b. premier.
"Przewina natury co najmniej moralnej"
Jak ocenił, na kandydatach w wyborach ciąży szczególna odpowiedzialność - pokazania klasy i dobrych obyczajów. - Milczenie moich rywali cztery lata jest rodzajem poważnej przewiny natury co najmniej moralnej - zaznaczył.
Dodał też, że miał "silne wrażenie" podczas niedawnej rozmowy z Tuskiem, że premier chciałby o tej sytuacji z 2005 roku porozmawiać. Cimoszewicz poinformował, że powiedział wówczas szefowi rządu, iż oczywiście jest otwarty na taką rozmowę.
- To zapewne nie będzie łatwa rozmowa dla nas obu - przyznał Cimoszewicz w TVN24.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24