Przyjmowanie uchodźców z Syrii nie ma związku z zamachami - stwierdził w "Kropce nad i" Bartłomiej Sienkiewicz, były szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jako przykład podał Wielką Brytanię, która - jak wyjaśnił - nie przyjęła dotychczas ani jednej osoby w ramach unijnego systemu alokacji uchodźców, a doszło w niej do trzech ataków terrorystycznych w mniej niż 100 dni.
- My manifestacyjnie nie przyjmujemy uchodźców i mówimy, że żadnego uchodźcy nie przyjmiemy. Tylko zamach w Wielkiej Brytanii to zamach w państwie, które do tej pory nie przyjęło ani jednego uchodźcy na mocy alokacji w Unii Europejskiej - wyjaśnił Sienkiewicz.
Jego zdaniem, polski rząd wykorzystuje ataki terrorystyczne do "bieżącej polityki" w sposób "głupi".
- Pomysł, że Polska przetrwa w swoim bezpieczeństwie i w stanie, w jakim jest, w momencie, kiedy się załamie centrum cywilizacyjne zachodniej Europy, jest absurdem - stwierdził Sienkiewicz. - Satysfakcja z tego, że tam się wszystko załamuje, jest idiotyzmem.
"Cięcie konfetti i wzajemne odznaczenia" zamiast "zajęcia się terroryzmem"
Sienkiewicz był pytany o słowa premier Beaty Szydło, która w kontekście migracji i bezpieczeństwa mówiła, że Europa "musi powstać z kolan" i "zrewidować swoją politykę". - Bardzo łatwo się formułuje tego rodzaju oceny w kraju, który nie jest celem terrorystów na razie (...). Bardzo łatwo się formułuje takie oceny w kraju, w którym służby i policja nie musiały się sprawdzić w normalnym, krwawym zamachu terrorystycznym - powiedział.
Wyjaśnił, że procedury na wypadek zamachów terrorystycznych, czy wypadków lotniczych "są pisane krwią" - To znaczy, że nie ma skutecznych procedur walki z terroryzmem, jeśli nie było terroryzmu - dodał.
I stwierdził: - Łatwość formułowania ocen wydaje mi się absolutnie nadmierna. To, co na razie obserwuję ze strony osób za to odpowiedzialnych, to cięcie konfetti i wzajemne odznaczenia, a nie jakieś poważne zajęcie się terroryzmem, którego nie ma w Polsce.
"Serial 'kapanych' informacji"
Sienkiewicz w "Kropce nad i" komentował publikację tygodnika "wSieci", który pokazał zdjęcia z sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej w Moskwie. Stwierdził, że te zdjęcia nie leżały na ławce w parku i ktoś musiał je przekazać dziennikarzom. - Nie wiem, kto to uruchomił, nie wiem w jakim celu, nie wiem czemu ma służyć ten serial "kapanych" informacji, jakie fragmenty ludzkich ciał znaleziono w kolejnych trumnach - stwierdził.
Powiedział, że "istnieją procedury, które pozwalają bez krzywdy psychicznej i moralnej rodzin ofiar" ukarać winnych - w przekonaniu polityków PiS - katastrofy smoleńskiej.
- Po prostu jeśli ktoś chce postawić Donalda Tuska czy Ewę Kopacz przed Trybunałem [Stanu - red.], to niech postawi, ale nie musi publikować zdjęcia sfragmentaryzowanych zwłok. Na tym polega granica - oświadczył.
Sienkiewicz powiedział, że jeśli przeciekami ze śledztwa "kryje się polityczny plan, to to jest obrzydliwe".
Były szef MSW zarzucił prokuraturze, że "była na miejscu" w Moskwie w czasie sekcji zwłok. - Często ci sami prokuratorzy byli w Moskwie, którzy w tej chwili zajmują się tą sprawą. Pierwsze pytanie: gdzie wyście panowie wtedy byli - powiedział.
Podkreślił, że z doniesień medialnych wynika, że sekcje zwłok ofiar "to była działka prokuratorów, a nie ministra zdrowia" Ewy Kopacz. - Minister zdrowia był tam po to, żeby pomóc rodzinom, żeby dać jakieś wsparcie, a nie od tego, żeby siedzieć przy stole z patologami - ocenił.
Sienkiewicz o śmierci Stachowiaka: zdumiewa opieszałość prokuratury
Były szef MSW był pytany o śmierć we wrocławskim komisariacie Igora Stachowiaka. Jak ustalił "Superwizjer", mężczyzna został najprawdopodobniej zatrzymany przez pomyłkę, a potem kilkukrotnie rażony paralizatorem, co zarejestrowała kamera w urządzeniu. Jego przesłuchanie odbywało się w toalecie, gdzie kazano mu się rozebrać. W czasie przesłuchania mężczyzna zmarł.
- To jest jakaś tajemnica ludzkiego zła, na które nie ma odpowiedzi - stwierdził Sienkiewicz, pytany o postępowanie grupy policjantów. Stwierdził, że w tej sprawie najbardziej zdumiewa go fakt, że "w pełni zależna od rządu prokuratura przez rok nie była w stanie tej sprawy rozstrzygnąć, mimo posiadania takiego filmu".
Sienkiewicz zaprzeczył, że sprawa jest podobna do wydarzeń z Siedlec z 2012 roku, kiedy policjanci mieli zatrzymaną grupę osób, w tym 19-letniego Jędrzeja razić paralizatorem, podtapiać, bić, genitalia przytrzaskiwać szufladą biurka. 19-latek opowiedział o wszystkim rodzicom, a potem popełnił samobójstwo.
- Dość makabryczne wydarzenie, ono jest pozornie podobne do tego [sprawy Stachowiaka - red.]. Nie ma symetrii. Natychmiast została sprawa sprowadzona do prokuratury przez komendanta głównego - powiedział. Dodał jednak, że osoby przesłuchiwane wówczas w Siedlcach "popełniły czyn kryminalny i to nie ulegało wątpliwości". - Naganność polegała na wymuszaniu zeznań i wzajemnych oskarżeń poprzez nieuzasadnione nadużycie siły - powiedział. - To jest sytuacja, która się ma nijak do zabicia człowieka na komisariacie.
Oglądaj cały odcinek "Kropki nad i":
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24