Pijany 19-latek rzucał kotami w miejskim autobusie w Lublinie. Jednego z nich wystawił przez drzwi i zaczął nim wymachiwać. Tłumaczył, że nie chciał im zrobić krzywdy, a jedynie się z nimi "bawił". Mężczyzna usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami, za co grozi do 2 lat więzienia.
Jak informuje policja, mężczyzna w czerwcu jechał autobusem linii 40. Był bardzo pijany. Miał ze sobą dwa małe koty, którymi zaczął rzucać. Jednego z nich wystawił nawet przez drzwi i nim wymachiwał.
Po przejechaniu kilku przystanków wysiadł na ulicy Narutowicza i zaczepiał przechodniów. Oferował im, aby wzięli od niego koty. Jeden z przechodniów zareagował i wziął zwierzęta, które wymagały pomocy weterynarza.
Miały być prezentem dla przyjaciółki
Kilka dni po zdarzeniu na policję zgłosiła się przedstawicielka fundacji zajmującej się ochroną praw zwierząt. Kobieta złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Funkcjonariusze zabezpieczyli monitoring, na którym odnaleźli sprawcę - 19-letniego mieszkańca Lublina.
Mężczyzna został zatrzymany na początku października. Policji tłumaczył, że dokładnie nie pamięta zajścia, ponieważ był bardzo pijany. "Kocięta dostał od kolegi i chciał je zawieźć jako prezent dla swojej przyjaciółki. Powiedział, że podczas podróży autobusem nie chciał zrobić im krzywdy, a jedynie się z nimi bawił" - informuje KWP w Lublinie.
Mężczyzna usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami, do którego się przyznał. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt grozi mu do 2 lat pozbawienia wolności.
Autor: db//tka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: KWP Lublin