- To jest strasznie nerwowy człowiek. Całe szczęście, że policja zdążyła go zatrzymać, bo byłaby tragedia - opowiada parafianka z Tur (woj. łódzkie) o incydencie, kiedy to ksiądz miał grozić jej siekierką. Za duchownym wstawiają się inni parafianie, którzy mówią, że ksiądz siekierą nie chciał straszyć, tylko szedł... rąbać drewno.
Ta historia w Turze pod Poddębicami nikogo nie pozostawia obojętnym. O księdzu, który miał atakować siekierą parafiankę mówi niemal każdy - w większości mieszkańcy bronią duchownego, a za zamieszanie winią rzekomą ofiarę.
- To nie jest ciekawa rodzina (kobiet rzekomo zaatakowanej przez księdza - red.), cały czas robią jakieś problemy - mówi TVN24 jedna z mieszkanek Turu.
Inna dodaje, że ksiądz nikogo siekierą nie chciał straszyć, tylko chciał pomóc rozebrać płot.
- Poprosiłam księdza, żeby mi pomógł rozebrać płot. Wtedy się zaczęło, bo tamta była pijana i sprowokowała proboszcza - twierdzi Stanisława Śpiączka, mieszkanka Turu. Jednocześnie dodaje, że "ksiądz może i jest nerwowy, ale to dobry człowiek".
"Niedobry i niebezpieczny"
Zupełnie inaczej księdza ocenia Elżbieta Piotrowska, która miała zostać zaatakowana przez proboszcza.
- Ksiądz do mnie wybiegł. Naglę patrzę: nad głową mam siekierę. Dobrze, że policja go zatrzymała - opowiada kobieta, która nie ukrywa, że od dawna jest skonfliktowana z duchownym.
Piotrowska opowiada, że od wielu lat nie może porozumieć się z księdzem, i "on cały czas ma do niej jakieś pretensje". Kobieta przyznaje, że to ona zadzwoniła na policję, że po wsi chodzi pies księdza bez kagańca. To właśnie ws. psa interweniowała na plebanii policja, zakończona szarpaniną, która może skończyć się zarzutami dla duchownego.
- Jego pies znowu chodził bez kagańca i pogryzł mojego psa. Nie mogłam tego tolerować - mówi kobieta, która mieszka w budynku należącym do parafii. Jak podkreślają inni mieszkańcy wsi - ksiądz nie żyje z nią zgodzie, bo "od lat nie płaci czynszu".
Atak na policję
Skonfliktowany z panią Elżbietą duchowny ma teraz duże problemy prawne, bo będzie musiał wytłumaczyć się m.in. z ataku na funkcjonariuszy policji.
- Policjanci wezwani na miejsce zobaczyli, że mocno pobudzony mężczyzna stoi na podwórku z siekierą. Policjanci musieli go zatrzymać siłą. W czasie szarpaniny mężczyzna naruszył nietykalność cielesną policjantów - mówi asp. Elżbieta Tomczak z poddębickiej policji.
Jeszcze wczoraj, na łamach tvn24.pl Tomczak informowała, że funkcjonariusze widzieli biegnącego księdza z siekierką w kierunku jednej z parafianek. Dzisiaj podkreśla, że "okoliczności zdarzenia muszą być dokładnie zbadane".
Policja wszczęła postępowanie w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej policjantów i znieważenia ich przez duchownego. Oprócz tego, zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyła Elżbieta Piotrkowska.
Józef Mizerski z sieradzkiej prokuratury informuje tvn24.pl, że duchowny w najbliższym czasie może usłyszeć zarzuty. Za naruszenie nietykalności cielesnej policjanta polski kodeks przewiduje karę do trzech lat więzienia. Za kierowanie gróźb karalnych grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź