O domu mody Balenciaga znów głośno. Tym razem za sprawą butów, które wyglądają dosłownie jak psu z gardła wyjęte - i które mają kosztować prawie 8300 zł. Te najbardziej zdarte, z limitowanej kolekcji stu par, dostępne są tylko na specjalne zamówienie.
Zdjęcia dla najnowszej kampanii Balenciagi wykonał fotograf Leopold Duchemin. Przedstawiają brudne, zniszczone, podarte, pomazane flamastrem trampki i krążą w mediach społecznościowych już od kilku dni, wywołując skrajnie różne reakcje. Od zachwytu przez niechęć po niedowierzanie.
Internauci zastanawiali się między innymi, czy buty zostały wykopane spod ziemi albo czy dom mody tym razem nie przeholował. Inni kategorycznie stwierdzili, że do czynienia mamy z eksperymentem społecznym - lub po prostu z trollingiem. Pojawiły się zarzuty o "robienie z biedy trendu dla bogatych ludzi", jak również żarty, że wystarczy wyjąć z szafy stare, znoszone obuwie i będzie się modnym.
Niektórzy chwalą jednak kampanię, która zwraca uwagę na ważny problem. Według wydanego przez Balenciagę oświadczenia kampania ta "sugeruje, że trampki [z kolekcji] Paris są przeznaczone na całe życie". Na przekór rosnącej wciąż nadkonsumpcji i temu, co określa się jako fast fashion, a czemu sprzeciwia się coraz więcej świadomych konsumentów. Jedno jest pewne: o luksusowej marce znowu głośno i w tym sensie koncept zdecydowanie okazał się skuteczny.
Jego autorem jest Demna (właśc. Demna Gvasalia), pochodzący z Gruzji dyrektor kreatywny domu mody Balenciaga. To za jego "panowania", w 2017 r., przez internet przetoczyły się zdjęcia niebieskiej torby za prawie 10 tys. zł, która do złudzenia przypominała słynną torbę z IKEI za kilka złotych.
O ile jednak akcesorium z tamtej kampanii można było naprawdę nabyć, o tyle sprzedawane przez Balenciagę trampki w rzeczywistości prezentują się znacznie lepiej niż na zdjęciach. Nawet te najbardziej zdarte, z limitowanej kolekcji stu par dostępnych tylko na specjalne zamówienie. To właśnie one kosztują po 1850 dolarów, czyli ok. 8300 zł za parę. W regularnej sprzedaży są modele znacznie mniej "sterane życiem" - co najwyżej wystrzępione czy lekko przetarte. Za nie zapłacić trzeba już "tylko" 2200-2800 zł (495-625 dol.), zależnie od fasonu.
Źródło: CNN, Business Insider
Źródło zdjęcia głównego: Balenciaga/Leopold Duchemin