Rozpoczął się proces dyrektorki szpitala powiatowego w Zakopanem, oskarżonej o niewłaściwe wypłacanie pracownikom placówki premii na podstawie sfałszowanych dokumentów. Chodzi łącznie o kwotę niemal 5 mln zł. Nagrody dostawali m.in. lekarze i pielęgniarki. Dyrektorka nie zgadza się z zarzutami, ale odmówiła przed sądem składania wyjaśnień.
Przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu rozpoczął się w środę proces dyrektorki Szpitala Powiatowego w Zakopanem, oskarżonej o pięć przestępstw dot. niegospodarności. Według aktu oskarżenia dyrektorka niewłaściwie wypłaciła 4,8 mln zł premii m.in. lekarzom i pielęgniarkom zatrudnionym na umowach cywilnoprawnych.
W odczytanym akcie oskarżenia prokurator oskarżył dyrektorkę Reginę Tokarz (zgodziła się na publikację nazwiska) o przekroczenie uprawnień za polecenie wypłaty nienależnych świadczeń, wbrew przepisom o finansach publicznych, a także wbrew szpitalnemu regulaminowi wynagradzania. Według regulaminu przyznawanie nagród dopuszczalne było osobom zatrudnionym na umowę o pracę, nie zaś osobom udzielającym świadczenia z zakresu opieki zdrowotnej na podstawie umów cywilnoprawnych.
Prokuratura: niegospodarność w wielkich rozmiarach
Według prokuratora, dyrektorka miała polecić osobom zatrudnionym w szpitalu na podstawie umów cywilnoprawnych wystawienie poświadczających nieprawdę dokumentów - faktur lub rachunków o rzekomym wykonaniu dodatkowych usług medycznych lub z innego podobnego tytułu.
Na podstawie tych dokumentów miały być wypłacane premie. Ponadto, według aktu oskarżenia, dyrektorka poleciła wypłatę nienależnych świadczeń w kwocie łącznej 4 mln 825 tys. zł, powodując powstanie znaczne szkody w imieniu szpitala. Do popełnienia przestępstwa niegospodarności w wielkich rozmiarach miało dochodzić w latach 2015-2019.
Czytaj też: "Pogłębiają się stare problemy". Padł rekord
Dyrektorka nie przyznaje się do winy
Dyrektorka zakopiańskiego szpitala im. dr Tytusa Chałubińskiego odmówiła przed sądem składania wyjaśnień i nie przyznała się do winy, podtrzymując złożone w toku śledztwa wyjaśnienia, które odczytał sąd.
Tokarz zeznała podczas śledztwa, że to szpital decyduje o podziale wypracowanego zysku, który został osiągnięty przez wykonywanie dodatkowych świadczeń, wykonanych ponad limit objęty umową z NFZ oraz z dodatkowych świadczeń udzielonych odpłatnie z premii za tzw. akredytację jakości.
Dyrektorka szpitala nie zgodziła się z opinią biegłego, którego zdaniem nagrody powinny być ujęte w planie finansowym zakładu na dany rok, gdyż wynik finansowy to przychody minus koszty na koniec roku obrachunkowego. - Plan finansowy sporządzany jest na dany rok, a po zakończeniu roku obliczany jest wynik finansowy wskazujący na stratę lub zysk. Biegły się myli, ponieważ nie można w planie finansowym określić ostatecznej wielkości zysku - podkreślała.
W swoich zeznaniach dyrektorka stwierdziła także, że Zarząd Powiatu Tatrzańskiego, jako organ wykonawczy podmiotu tworzącego szpital, zatwierdzał sprawozdania finansowe szpitala. - Nagrody były wypłacane z zysku, a moje decyzje były przedmiotem oceny odpowiednich organów nadzorujących – dodała.
Sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy na grudzień.
Prokuratura zabezpieczyła mienie podejrzanej dyrektorki poprzez ustanowienie hipoteki przymusowej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Grzegorz Momot