Policjanci zatrzymali mężczyznę, który jest podejrzewany o wzniecenie w ciągu miesiąca w Bielsku-Białej ponad 30 pożarów. Straty materialne przekroczyły 500 tys. zł – podaje policja. Bielszczanin przyznał się do zarzutu.
Podpalacz grasował głównie w Starym Bielsku, peryferyjnej dzielnicy miasta. Płonęły tam budynki gospodarcze, stodoły i szopy wraz ze znajdującym się w nich wyposażeniem. Ogień trawił altany, opuszczone budynki, kosze na śmieci, śmietniki, trawy. Wybuchł też w cysternie na terenie bazy transportowej.
– Pomimo wysiłków strażaków zabudowania spłonęły niemal doszczętnie. Śledczy podejrzewali, że pożary to efekt świadomych podpaleń – mówi Elwira Jurasz z bielskiej policji.
Dlaczego podpalał, jeszcze nie wiadomo
Miejsca, gdzie zaatakował podpalacz, zostały poddane szczegółowym oględzinom. Policja rozpoczęła obserwację okolicy. Skierowane zostały tam dodatkowe patrole, w mundurach i po cywilu. - Ustaliliśmy, że związek z pożarami może mieć 25-letni bielszczanin. Sprawca został zatrzymany, dzięki ścisłej współpracy ze strażakami z bielskiej Straży Pożarnej. Przyznał się do podpaleń i wyjaśnił ich okoliczności. Dlaczego wywoływał pożary, wykaże śledztwo – dodaje Jurasz.
W środę mężczyzna usłyszy zarzuty wywołania pożarów, które zagroziły mieniu o wielkich rozmiarach. Grozi za to do 10 lat więzienia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: jsy/i / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KMP Bielsko-Biała | TVN24