W Rydułtowach (woj. śląskie) matka nie zdążyła zabrać synka z pociągu. Gdy znosiła wózek, zamknęły się drzwi i dwuletni chłopiec odjechał. Całą sytuację zarejestrowała jedna z kamer monitoringu.
Do zdarzenia doszło w czwartek przed godziną 18. Pociąg Kolei Śląskich relacji Katowice - Racibórz o godzinie 17.48 wjechał na stację. Po chwili zaczęli wysiadać z niego pasażerowie. Pół minuty po wyjściu pierwszego, a 20 sekund po wyjściu ostatniego w drzwiach pociągu stanęła kobieta. Jak informuje reporterka TVN24 Małgorzata Marczok, kobieta wcześniej próbowała wysiąść innymi drzwiami, które się jednak nie chciały otworzyć, w związku z czym postanowiła wyjść z pociągu przez inne. Na nagraniu w drzwiach widoczny jest też jej synek. Kobieta wystawia wózek dziecięcy, a gdy go kładzie na peronie, drzwi pociągu zamknęły się i pociąg z jej dzieckiem odjechał.
Choć nagranie pochodzi z kamery dość oddalonej od peronu, to słychać na nim krzyk "nie!". Na filmie widać też, jak kobieta próbuje zatrzymać pociąg machając ręką, a potem biegnie za nim wzdłuż peronu.
Wysiadł na czwartej stacji
Jak informowaliśmy w poniedziałek, kobieta zadzwoniła na numer alarmowy 112, a dyspozytor przekierował ją do policji w Wodzisławiu Śląskim.
Policjanci skontaktowali się z sokistami, ci zaś z dyżurnymi ruchu PKP PLK i kierownikiem pociągu, w którym został dwulatek. Służbom udało się ustalić, gdzie jest dziecko, zanim pociąg wjechał na czwartą stację w Suminie, czyli po około 10 minutach. Tam pociąg czekał na policjantów i rodziców, którzy odebrali syna.
Równocześnie alarm podnieśli pasażerowie pociągu. - Zgłosili kierownikowi pociągu, że dziecko zostało bez mamy i też zadzwonili na 112 - mówi Bartłomiej Wnuk, rzecznik Kolei Śląskich.
Akcja skończyła się szczęśliwie. Z powodu oczekiwania na rodziców pociąg miał 35 minut opóźnienia.
Kierownik pociągu daje maszyniście sygnał do odjazdu
- Według relacji kierownik pociągu, podróżna wysiadła z wózkiem na stacji Rydułtowy, a jej zachowanie nie wskazywało na nic niepokojącego. Zgodnie z procedurą kierownik nadała sygnał "gotów do odjazdu". Dopiero w dalszej kolejności podróżna zdała sobie sprawę, że w wózku nie ma dziecka. Drzwi w pojeździe były już jednak zablokowane i pociąg ruszył - wyjaśnia Bartłomiej Wnuk, rzecznik Kolei Śląskich.
Monika Komaszewska, rzeczniczka Straży Ochrony Kolei, radzi, by w podobnych sytuacjach dzwonić bezpośrednio na numer alarmowy SOK: 22 474 0000. - Wtedy będzie szybciej - wyjaśnia. - Na ten numer można dzwonić z każdego miejsca w Polsce. Nasi funkcjonariusze są na każdej stacji. Znają teren. Mają kontakty do dyżurnych ruchu i kierowników pociągów.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: monitoring miejski