W ostatnich kilkunastu miesiącach zatrudnienie w PLL LOT spadło z 3,6 do 2,3 tys. osób. Zarządzający spółką tłumaczyli, że zwalnia pracowników bo szuka oszczędności. Jednocześnie prezes Sebastian Mikosz poszukiwał poprzez firmę headhunterską menedżerów, którzy mieli ratować LOT. Za podpis pod umową zapłacił headhunterowi 90 tys. euro, a za wskazanie odpowiedniego kandydata dokładał każdorazowo od 17 do 28 tys. euro.