- W każdym, nawet najbogatszym kraju są kolejki w publicznej ochronie zdrowia - mówił w "Faktach po Faktach" Sławomir Neumann, wiceminister zdrowia. Jak tłumaczył, zadaniem resortu jest ich skrócenie, ale nie nastąpi to zbyt szybko. Z kolei były wiceminister zdrowia Bolesław Piecha ocenił, że tłumaczenie kolejek do lekarzy jako rzeczy całkowicie normalnej to posługiwanie się "zwykłym alibi".
Jak mówił Sławomir Neumann (PO), jeżeli ktoś będzie opowiadał Polakom, że kolejki zupełnie znikną, to będzie to nieprawda.
- W każdym systemie publicznej ochrony zdrowia, w każdym, nawet najbogatszym kraju, jakim są Niemcy, są kolejki w publicznej ochronie zdrowia. Są, po prostu - przekonywał i dodał, że zawsze będą.
Zaznaczył jednak, ze w Polsce kolejki są za długie. - Musimy je skrócić - podkreślił. Zapowiedział, że za trzy miesiące resort zdrowia przedstawi rozwiązania systemowe, organizacyjne i finansowe, które mają temu służyć. Jak mówił, nie będą to szybkie zmiany, ale "na pewno odczuwalne w ciągu kilkunastu miesięcy". - Nie da się też ukryć, że część tych zmian spowoduje koszty, które musimy zwiększyć, to jest absolutnie oczywiste - powiedział.
- Premier dał stachanowcom z Ministerstwa Zdrowia zadanie, by skrócić kolejki. Zakpił sobie z nas, bo to zadanie jest nie do wykonania w ciągu trzech miesięcy, chyba że Arłukowicz przeistoczy się w Heraklesa i wykona czystkę w stajni Augiasza. Premier kazał i ma stać się jasność - ja w to ogromnie wątpię - skomentował te zapowiedzi Bolesław Piecha (PiS).
"Zwykłe alibi"
Były wiceminister zdrowia ocenił także, że tłumaczenie, iż kolejki do lekarzy są czymś normalnym, to "zwykłe alibi".
Jak mówił, wiele procedur leczniczych rzeczywiście wymaga długiego czasu oczekiwania. Ale - podkreślił - termin musi być rozsądny, a pacjent powinien wiedzieć dlaczego ma czekać kolejne tygodnie i jak ma się do zabiegu przygotować.
- A tak pacjent zostaje zapisany w styczniu na styczeń przyszłego roku, a potem, pod koniec grudnia dowiaduje się, że będzie się musiał jeszcze raz zapisać - tłumaczył. - Ta niewiarygodność systemu jest największą bolączką - stwierdził Piecha.
"Jeżeli ustawiamy kogoś w kolejkę, to zgadzamy się na śmierć"
W piątek premier Donald Tusk, przedstawiając plany rządu na najbliższy rok, zapowiedział szczególnie intensywne prace, jeżeli chodzi o ograniczenie kolejek do świadczeń w onkologii. Ministerstwo zdrowia nie wykluczyło także zniesienia limitów finansowania świadczeń onkologicznych. Będzie to jednak zależało od możliwości finansowych.
- To sztuczne zapowiedzi - ocenił Bolesław Piecha. Jak tłumaczył, plan walki z chorobami nowotworowymi polega na skróceniu ścieżki i prowadzenia pacjentów za rączkę. - Jak jest wczesna diagnoza, to się go prowadzi, a nie zostawia samego sobie i on się odbija od jednego do drugiego korytarza w instytucie - powiedział Piecha. Jak podkreślał, w przypadku chorób nowotworowych nie powinno być żadnych limitów. - Mamy tu system zerojedynkowy - jeżeli rozpoznamy, to musimy leczyć. A jeżeli mamy zwlekać i ustawiać kogoś w kolejkę, to zgadzamy się na śmierć. Limitów tutaj być nie może - tłumaczył Piecha. Były wiceminister zdrowia przyznał, że zmiany organizacyjne mogą być korzystne - ale jak zaznaczył - dotychczasowe osiągnięcia premiera i zwłaszcza ministra zdrowia nie napawają go optymizmem.
Sławomir Neumann, przyznał, że w przypadku osób z zaawansowaną chorobą nowotworową nie może być limitów na leczenie, a pacjent powinien być leczony kompleksowo. - Samo środowisko onkologów potwierdza, że jeżeli dobrze się to opracuje, to jest wielka szansa na to, że będzie to system, który doprowadzi pacjenta od początku do końca w jednej placówce - mówił Neumann.
Autor: db//gak / Źródło: tvn24