Grzegorz Miecugow - dziennikarz, nasz redakcyjny kolega - spoczął w piątek na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Pożegnali go rodzina, przyjaciele, koledzy, dziennikarze oraz widzowie jego programów. Współtwórca "Faktów" TVN i TVN24 miał 61 lat.
Uroczystość pogrzebowa na warszawskich Powązkach rozpoczęła się o godzinie 11. Uczestniczyli w niej rodzina, przyjaciele, koledzy, dziennikarze. Licznie przybyli także widzowie programów prowadzonych przez Grzegorza Miecugowa.
- Jesteśmy tu, by razem z rodziną i najbliższymi pożegnać Grzegorza Miecugowa. W imieniu Joasi i Krzysia serdecznie witam przyjaciół, kolegów, znajomych, tych, którzy pracowali z Nim w Trójce, tych, z którymi stworzył "Wiadomości" w telewizji publicznej. Witam tych, z którymi doświadczył przygody życia, dzieła pionierskiego, tworzenia pierwszej w Polsce telewizji informacyjnej TVN24 - powiedział na początku uroczystości komentator "Szkła kontaktowego" Marek Przybylik. Powitał także widzów i zaprosił do podzielenia się wspomnieniami o Grzegorzu Miecugowie.
"Korytarze będą bardzo puste bez Ciebie"
- Grzegorz to ponad 30 lat mojego życia - powiedział jeden z prowadzących "Szkło kontaktowe" Tomasz Sianecki. Wspominał czas pracy w radiowej Trójce, następnie w telewizji publicznej, a także w TVN.
- W TVN zaczął drenować rynek dziennikarski. Zatrudniał wszystkich, których się dało, a mnie nie. Pojechaliśmy na mecz do Łodzi, taki charytatywny i wracając stamtąd, mówię: Grzesiek, nawet nie dałeś mi szansy. Nie spytałeś mnie (...) On mówi: Wiesz, bo ja wtedy pomyślałem, że ty jesteś skazany na radio, że ty kochasz radio i ciebie telewizja w ogóle nie interesuje. Ale jak chcesz, to proszę cię uprzejmie. I został moim dyrektorem - wspominał Sianecki.
- Adam Pieczyński to nas wyznaczył do robienia "Szkła kontaktowego". Wspólna praca, wspólne wyjazdy z rodzinami, bo jeszcze wtedy była przerwa w "Szkle kontaktowym" - mówił wzruszony.
- Ostatnie nasze kontakty nie były takie, jak powinny być. Nie wiadomo, o co poszło, o nic nie poszło. Ale jak są dwa zakapiory, to żaden pierwszy ręki nie wyciągnie. W ostatnich chwilach udało nam się nawiązać jakąś cienką, cieniuteńką, nieporównywalną z tamtą więź, na szczęście. Na nieszczęście, to było za późno. Cześć, Grzegorzu - zakończył.
Dyrektor programowy TVN Edward Miszczak powiedział: Grzesiu, martwiło Cię ostatnio, co z nami będzie, co będzie z firmą, którą razem budowaliśmy i nie poczekałeś na odpowiedź, tylko odszedłeś.
- Grzegorz nie był gwiazdą, był ikoną naszej stacji. Nie tylko prowadził ten czy inny program, ale zawsze był. Były trudne momenty przed kamerą, był Miecugow, wprowadzaliśmy nowe pasmo - Miecugow - podkreślił.
- Grzegorz na pewno nie znał wszystkich, ale wszyscy znali Grzegorza. Bardzo dbał o relacje ze swoimi najbliższymi współpracownikami. Dzisiaj jego ostatni zespół, "Szkła kontaktowego", to chyba najsmutniejsze miejsce na ziemi - powiedział Edward Miszczak. Dodał, że Grzegorz Miecugow dbał także bardzo o relacje z widzami.
- Cześć, Grzesiu. Od soboty na wspólnych korytarzach słychać jedno pytanie: ale jak to? No właśnie, jak to jest, że jest, jak jest. Jak to, że nie ma, że nie zagaisz: "Cześć, Płusek, co tam, co robisz?" - powiedział reporter "Faktów" TVN Paweł Płuska.
- Nigdy się nie narzucałeś, zawsze byłeś gdzieś obok nas. Jak był problem, można było wpaść. Jak była radość, można było zadzwonić i się podzielić (...) Korytarze będą bardzo puste bez Ciebie - dodał.
- Trójka Tobie zawdzięczała wiele. Bardzo szybko stałeś się partnerem, ale i człowiekiem, od którego się czerpało - mówił dziennikarz Paweł Zegarłowicz, wspominając czasy pracy w radiowej Trójce.
Dodał, że Grzegorz Miecugow miał pomysł, żeby zrobić rewolucję w Trójce.
- Bez względu na to, co siedziało, żyłeś Trójką. W imieniu wszystkich bardzo dziękuję - powiedział.
- Grzesiu nigdy nie potrzebował kartek, notatek, bo zawsze wszystko miał w głowie. Dziś bez kartek się nie da. Przeprowadziliśmy razem kilkaset transmisji sejmowych, najpierw w TVP, później w TVN. Przeprowadziliśmy wiele politycznych rozmów. I to właśnie Grzesiu był gwarantem bezpieczeństwa. Wiedział, jak wybawić człowieka z kłopotu, jakie pytanie zadać. Przypomnieć, jak się nazywa prezydent Polski, gdy w głowie pojawiała się czarna dziura - powiedziała reporterka "Faktów" TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska.
- Kiedy dziś wspominam Grzesia, to uświadamiam sobie, że całe swoje zawodowe życie dziennikarskie spędziłam przy nim albo obok niego - dodała.
"Cześć, tatuś"
Syn Grzegorza Miecugowa, Krzysztof, powiedział, że tata lubił żartować, ale także zaskakiwać.
- To było najważniejsze w tacie, że do końca zachował w sobie dziecko - mówił poruszony.
Podkreślił, że tym, co czyniło go dobrym dziennikarzem, było to, że był dobrym człowiekiem. Lubił spotykać ludzi, lubił z nimi rozmawiać.
- Będzie mi brakowało jego dowcipów i jego ciepła - przyznał. Dodał, że "najlepiej o tacie mówią historie z jego życia".
- Po raz ostatni mówię: Cześć, tatuś, do zobaczenia - powiedział na zakończenie.
W południe Grzegorz Miecugow został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach przy dźwiękach utworu "Niepokonani" w wykonaniu wokalisty Perfectu Grzegorza Markowskiego.
- Grzegorzu, dziękujemy, że księga Twojego życia jest tak obszerna, mądra, głęboka. Możemy obiecać, że będziemy do niej zaglądać. Nie będzie Cię już na korytarzach TVN-u, nie będzie Cię już w "Szkle kontaktowym" ani w "Innym punkcie widzenia", ale zostaniesz z tym słowem, uśmiechem, żartem i pogodą ducha - powiedział na cmentarzu ksiądz Kazimierz Sowa.
Współtwórca "Faktów" TVN i TVN24
Grzegorz Miecugow zmarł w zeszłą sobotę w wieku 61 lat. Od kilku lat walczył z chorobą nowotworową.
Pracę w mediach zaczął w 1980 roku od lokalnego warszawskiego radia. Na żywo zadebiutował w Polskim Radiu w 1981 roku u boku Jerzego Rosołowskiego. Był redaktorem programów dla dzieci w radiowej Czwórce. W 1987 roku dołączył do zespołu tworzącego audycję "Zapraszamy do Trójki". Potem jej szefował i był dyrektorem stacji.
Po odejściu z radia związał się z Telewizją Polską. Był prowadzącym i wydawcą "Wiadomości" w TVP1.
W 1997 roku przyszedł do TVN. Był współtwórcą "Faktów" TVN i prowadzącym weekendowych wydań programu. W roku 2001 poprowadził w TVN pierwszą serię bardzo popularnego reality show "Big Brother", którego finał oglądało ponad dziewięć milionów widzów.
Współtworzył pionierską na polskim rynku medialnym stację informacyjną - TVN24, której pozostał wierny do końca. Początkowo był szefem zespołu wydawców, ostatnio - dyrektorem działu publicystyki TVN24.
Prowadził w stacji takie programy, jak "Inny Punkt Widzenia" i "Szkło kontaktowe". Był także gospodarzem debat z cyklu "Arena Idei". Przez ostatnie kilkanaście lat uczył dziennikarstwa - na stałe związał się z Collegium Civitas.
Autor: js/ / Źródło: tvn24