Pakiet wyborczy nie dotarł. Albo dotarł, tylko że wybrakowany lub z wadliwą kopertą. Albo dotarł tak późno, że marne szanse, by trafił na czas do urny. Świat oczami Polonii, która mimo ogromnych trudności robi, co może, by jej głos też został wysłuchany i policzony. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Polacy mieszkający za granicą organizują się w mediach społecznościowych i informują, jak poprawnie oddać głos - to w przypadku, jeśli pakiet wyborczy dotrze. A wciąż nie do wszystkich Polaków za granicą dotarł. - Być może jutro będzie dostarczony, być może zaginął, być może łosie okoliczne zjadły. Nie wiem, ale szczerze wątpię, że dostanę ten swój pakiet – mówi Przemek, który mieszka w Norwegii.
Jedni nadal zniecierpliwieni czekają, inni za to dostali pakiety podwójnie. - Problem głosowania w tej turze nie dotyczy mnie, bo mój pakiet dostałam i dostałam w gratisie jeszcze jeden – mówi Julia Chorabik. Polka mieszkająca w Walencji w Hiszpanii otrzymała dwie karty - swoją i Polki o tym samym imieniu, której zupełnie nie zna. - W ambasadzie powiedzieli, że w takim razie musiała podać ten adres przy rejestracji i że z ich strony nie ma błędu – dodaje.
Tylko dzięki wysiłkowi i pomocy innych Polaków w Hiszpanii udało się właściwą adresatkę odnaleźć. Jak się okazało, druga pani Julia też mieszka w Walencji, ale pod innym adresem. - Dotarliśmy do tej osoby po telefonach do Polski, na Uniwersytet Warszawski, żeby ją odnaleźć. Dotarliśmy do pracodawcy w Hiszpanii. Ona twierdzi, że podała właściwy adres. Okazało się, że ta pani Julia mieszka w Walencji, ale dwie ulice dalej od tej pierwszej Julii – opowiada Magda Okarma-Wal, jedna z inicjatorek internetowej akcji Polonia NIE ma Wyboru.
- Pakiety dochodzą bez pieczątek, dochodzą z podwójnymi kartami w środku – mówi Magda Okarma-Wal. Sama otrzymała prześwitującą kopertę na głos. Koperty budzą też wątpliwości w Mediolanie. – Kopertę, która powinna być szczelnie przez wyborcę zamknięta, można otworzyć bezśladowo, a poza tym nawet się nie zakleja – mówi Dorota Bianco.
Mimo próśb o wypowiedź w sprawie tych przypadków Ministerstwo Spraw Zagranicznych milczy. Wypowiada się za to Państwowa Komisja Wyborcza, która mówi nie o kopertach, a o pieczęciach. PKW uspokaja, że ich kolory nie są istotne, ważne by po prostu były. – Za granicą te pieczęcie też mogą mieć różne kolory. Przy czym obie mogą mieć różne kolory. Za granicą nie ma wydrukowanej pieczęci PKW, tylko konsulatu bądź ambasady – tłumaczy Magdalena Pietrzak, szefowa Krajowego Biura Wyborczego.
Podobnie jak w pierwszej turze wyborów, w różnych częściach świata organizowane są społeczne zbiórki wypełnionych już pakietów, które jedna osoba lub grupa osób odwozi osobiście do ambasady czy konsulatu. – Jesteśmy w ten sposób pewni, że pakiety dotrą tam, gdzie mają dotrzeć – mówi mieszkająca we Francji Agata de Latour.
Niektórzy Polacy swoje głosy decydują się odesłać priorytetem czy kurierem, płacąc za to z własnej kieszeni często niemałe sumy. Chodzi o to, by mieć pewność, że głos dotrze na miejsce i czas. - Chodzi przede wszystkim o to, żeby mój głos się liczył, żeby mój głos doszedł i żeby został policzony – podkreśla mieszkająca w Szwecji Grażyna Składzień-Gustafsson.
Źródło: TVN24