- Czujemy ogromny żal i traumę. Cały czas wierzymy, że Mateusz wróci - ze łzami w oczach mówią rodzice 13-latka, który zginął w wypadku samochodowym, gdy wracał z harcerskiego obozu. Został wydalony, bo miał się źle zachowywać. Organizatorzy twierdzą, że nie ponoszą winy za śmierć chłopca. Sprawę bada prokuratura.
13-letni Mateusz na początku lipca wyjechał na obóz harcerski do Krzeczkowa nad jeziorem Niesłysz (woj. lubuskie). Od 4 klasy szkoły podstawowej co tydzień meldował się na zbiórkach. Chodził do klasy integracyjnej. Miał problemy z koncentracją, ale interesował się przyrodą. Uspokajała go. Jak mówią jego rodzice, chłopiec był dumny z tego, że nosi mundur. Bardzo chciał jechać na tegoroczny obóz.
Po kilku dniach wychowawcy zadzwonili do rodziców nastolatka. Miał się źle zachowywać i sprawiać problemy.
"Czuliśmy presję"
- Mówili nam, że musimy go odebrać. Powiedzieliśmy, że nie mamy samochodu, a na zorganizowanie transportu potrzebujemy kilka dni. Tam nie dojeżdżały pociągi ani autobusy - mówi Iwona Kuźmicz, matka zmarłego 13-latka.
- Wychowawca, który do nas kilkukrotnie dzwonił, w końcu zmienił ton. Powiedział, że mamy 24 godziny, żeby odebrać syna. Inaczej trafi do policyjnej izby dziecka. Kilka razy to powtórzył. Czuliśmy ogromną presję i dlatego się zgodziliśmy na transport - dodaje.
Według relacji rodziców, wychowawcy sami zaproponowali, by Mateusz wyjechał z obozu razem ze współpracownikiem ZHP. 18-letni mężczyzna dowoził tam żywność. Rok temu należał do ZHP. Miał przetransportować chłopca do Wrocławia.
Nieszczęśliwy wypadek?
W drodze z Krzeczkowa doszło do tragicznego wypadku samochodowego. Auto, którym jechał chłopiec wraz z mężczyzną, przy wyprzedzaniu zderzyło się czołowo z innym samochodem. Trzeci pojazd uderzył w bok, tam gdzie siedział Mateusz. Dziecko w ciężkim stanie trafiło do szpitala. W wyniku odniesionych obrażeń, po kilku godzinach 13-latek zmarł.
Kierujący samochodem 18-latek żyje. Nie ma poważnych obrażeń. Nie miał też uprawnień wychowawcy i to według rodziców zmarłego chłopca, było niedopuszczalne.
- Mamy żal do ZHP, że nie biorą na siebie odpowiedzialności za to, co się stało. Nic nam nie zwróci syna, ale nie chcemy, żeby coś podobnego się powtórzyło. Żyjemy tylko po to, żeby wyjaśnić tę sprawę dla Mateuszka - mówi matka chłopca.
Liczne błędy po kontroli
Po wypadku lubuski kurator oświaty zlecił kontrolę obozu nad Jeziorem Niesłysz.
- Stwierdzono liczne błędy. Między innymi nie zgadzała się liczba uczestników, która była wcześniej zgłoszona do kuratorium. Opiekunowie nie mieli odpowiednich dokumentów potwierdzających ich kwalifikacje do opieki nad nieletnimi, a takie powinni mieć przy sobie – wymienia Janina Jakubowska z Kuratorium Oświaty we Wrocławiu.
Jak się okazało, wychowawcy nie zgłosili decyzji o wydaleniu chłopca komendantowi całego zgrupowania.
- Komendant nic o tym nie wiedział, a to on powinien dodatkowo wydać zgodę - potwierdza Zbigniew Warzyński z dolnośląskiej chorągwi ZHP. - Instruktorzy, którzy podjęli taką decyzję, na prośbę kuratorium zostali zawieszeni - dodaje.
ZHP: "Wyjaśniamy sprawę"
Także organizatorzy obozu prowadzą wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. - To dziecko było pod naszą opieką. Zginęło w trakcie wypadku samochodowego. Jest to tragedia - mówi Warzyński.
Tłumaczy też dlaczego nie powiadomiono prokuratury o śmierci chłopca.
- Zdarzyło się to poza bazą obozową. Nie mam dokładnych informacji, ponieważ opieram się tylko na dokumentach, jakie mi dostarczono mailowo. Jeśli mamy zgodę ojca na piśmie, jest poświadczona numerem dowodu osobistego i wskazuje na konkretną osobę, to prawdopodobnie osoby, które dostały tę zgodę, w ten sposób zajęły się sprawą. Trudno mi cokolwiek powiedzieć. Będziemy prowadzić wyjaśnienia i wyciągać stosowne konsekwencje, jeśli zostało naruszone prawo - zapewnia.
Sprawę bada również prokuratura
- Wpłynęło do nas zawiadomienie z lubuskiego kuratorium oświaty, w którym podnoszona jest kwestia narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia 13-latka. To postępowanie będzie prowadzone - mówi Grzegorz Szklarz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Autor: balu/par / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław