Na skórze miał głębokie rany. Bił od niego odór zepsutego mięsa. Malutki shih tzu błąkał się w okolicach Środy Śląskiej. Jego tułaczkę przerwał Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.
Informację o skrajnie zaniedbanym, bezpańskim psie inspektorzy otrzymali od jednego z mieszkańców, który widywał zwierzę na ulicach.
- Ta osoba przekazała nam, że ludzie rzucali w niego kamieniami i przeganiali, ponieważ się go brzydzili. Wyglądał jak wyglądał, zapach miał nieprzyjemny. Taktowali go jak jakiegoś stworka co chodzi po wsi. Kompletny brak empatii - mówi Konrad Kuźmiński z DIOZu.
Strupy i ropa
Jak przyznaje inspektor, od shih tzu czuć było intensywny odór zepsutego mięsa. Pod jego sierścią znajdowała się skorupa ropiejących i krwawiących ran. Część była już zasklepiona. Sierść, która gdzieniegdzie przetrwała na ciele psiaka, była skołtuniona. Po interwencji trafił prosto do kliniki weterynaryjnej.
- Powodem jego stanu jest przewlekła nużyca, grzybica oraz zapalenie skóry. Jest też wychudzony i skrajnie zarobaczony. Trzeba było go ogolić. Przy wycinaniu resztek sierści ropa sama wypływała z ran. Teraz ma robione codzienne okłady z roztworem siarki. I jest już nieco lepiej. Ale jego leczenie może potrwać kilka miesięcy zanim wróci do siebie - przyznaje Kuźmiński.
Niechciany, odrzucony
Z ustaleń weterynarza wynika, że pies ma około roku, natomiast jego zły stan zdrowia mógł trwać nawet połowę jego życia. Nie wiadomo dlaczego pies wylądował na ulicy, ale Konrad Kuźmiński widzi dwie opcje - jako, że jest pies hodowlany, "kanapowy", albo znudził się swoim właścicielom, albo został potraktowany jako "odpad" z hodowli. Bo psa łatwiej się pozbyć niż go leczyć.
Jego gehenna już się zakończyła. Teraz dochodzi do siebie w dobrych rękach, a kiedy wydobrzeje, będzie szukał nowego, prawdziwego domu.
Pies błąkał się w okolicach Środy Śląskiej:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt