Pan senator, wiceminister Andrzej Stanisławek zachował się bardzo odpowiedzialnie w poczuciu lojalności wobec rządu - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, komentując decyzję swojego zastępcy o podaniu się do dymisji. Zdaniem Gowina politycy muszą "brać odpowiedzialność za swoje słowa". - W taki sposób, nawet, jeżeli sens jego wypowiedzi był przeinaczony, zachował się pan senator - stwierdził wicepremier.
Wiceminister w nauki i szkolnictwa wyższego Andrzej Stanisławek we wtorek złożył dymisję ze stanowiska. Jak poinformował tego samego dnia wieczorem rzecznik rządu Piotr Mueller, premier Mateusz Morawiecki przyjął rezygnację Stanisławka.
Polityk o podaniu się do dymisji poinformował na swoim oficjalnym profilu na Facebooku. Przeprosił wówczas za wypowiedź udzieloną "Kurierowi Lubelskiemu". W artykule opublikowanym w dzienniku mówił, że być może "uczniowie, którzy nie dostali się do żadnej szkoły, mogą poszukać odpowiedniej za granicą".
Gowin: Stanisławek zachował się bardzo odpowiedzialnie
W środę w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 wicepremier, szef resortu nauki Jarosław Gowin odniósł się do tej sprawy.
- Pan senator Stanisławek stanowczo zdementował, jakoby takie słowa padły z jego ust - powiedział szef Porozumienia.
Jego zdaniem wypowiedź dla dziennika to "była długa telefoniczna rozmowa, w trakcie której pan minister mówił także o tym, czym się zajmuje w resorcie, że odpowiada za program Erasmus, mówił o planach, które się pojawiają w Unii Europejskiej, żeby tym bardzo sensownym programem objąć także licealistów". - To się w publikacji zbiło - przekonywał Gowin.
Zaznaczył jednocześnie, że "pan senator zachował się bardzo odpowiedzialnie w poczuciu lojalności wobec rządu (...) i rodziców". - Przeprosił, oddał się do dyspozycji premiera - zauważył Gowin.
"My politycy musimy brać odpowiedzialność za swoje słowa"
- To, co się mówi, to jest jedno, a to, co wybrzmiewa w debacie publicznej, to jest drugie - przekonywał gość "Rozmowy Piaseckiego". Gowin wskazywał, że "jeżeli polityk nie żąda autoryzacji, to potem konsekwencje bywają takie".
Szef resortu nauki dodał także, że Stanisławek przeprosił za swoje słowa, ponieważ jest człowiekiem "z bardzo dużą klasą". - My politycy musimy brać odpowiedzialność za swoje słowa - podkreślił. - W taki sposób, nawet, jeżeli sens jego wypowiedzi był przeinaczony, zachował się pan senator - stwierdził Gowin.
Gowin: bierzemy pełną współodpowiedzialność za to, co się dzieje
Szef resortu nauki odniósł się także do kwestii rekrutacji do szkół ponadpodstawowych dwóch równoległych roczników - tego, który skończył ostatnią klasę gimnazjum oraz o rok młodszego, który skończył ósmą klasę szkoły podstawowej.
- Bierzemy pełną współodpowiedzialność za to, co się dzieje, dlatego że naszym partnerem tutaj są samorządy - powiedział Jarosław Gowin. - Rozumiejąc rodziców i przed wszystkim samych uczniów, chce podkreślić, że trzeba jeszcze poczekać - dodał.
Minister zauważył, że "nawet pierwsza tura rekrutacji się nie skończyła". Przekonywał także, że "generalnie rzecz biorąc w szkołach ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych jest o 100 tysięcy więcej miejsc, niż uczniów, którzy ukończyli gimnazja czy podstawówki".
"Jesteśmy przygotowani też na poniesienie dodatkowych nakładów"
Po opublikowaniu przez niektóre miasta wyników I etapu naboru do szkół średnich, okazało się, że np. w Krakowie dwa i pół tysiąca absolwentów gimnazjów i podstawówek nie dostało się do szkoły pierwszego wyboru, w Szczecinie natomiast do wymarzonej szkoły nie pójdzie 871 uczniów. W Olsztynie ponad 800 osób nie dostało się do żadnej szkoły.
- Są tacy, którzy na razie się nie dostali do żadnego liceum, ale to wynika też z tego, że są tacy, którzy się dostali do kilku liceów - komentował minister.
Przekonywał jednocześnie, że "żaden uczeń w Szczecinie, ani w Chełmie, ani w Warszawie, ani w Krakowie nie znajdzie się w sytuacji, żeby nie było dla niego miejsca w szkole średniej". - Jeżeli będą sytuacje awaryjne, jesteśmy przygotowani też na poniesienie pewnych dodatkowych nakładów, na uruchomienie dodatkowych klas (…) w tych miastach, w których miałoby zabraknąć miejsc - dodał.
Jego zdaniem "według szacunków Ministerstwa Edukacji Narodowej w żadnym mieście taka sytuacja nie powinna się wydarzyć".
Autor: akr/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24