Stopiona karoseria, powyginane ramy okien, brak szyb - tak wyglądają samochody, które ucierpiały podczas piątkowego pożaru przy Górczewskiej 181/110. Na zdjęciach wykonanych po akcji gaśniczej przez jednego z mieszkańców widać też zalegającą w garażu wodę i pianę gaśniczą.
W akcji brało udział 90 strażaków i 22 wozy. Jak relacjonował Michał Konopka ze stołecznej straży pożarnej, ogień strawił kilkadziesiąt aut. - Z sufitów poodpadał tynk. W garażu podczas pożaru panowała bardzo wysoka temperatura - opisywał.
Nikt nie został poszkodowany, ale ze względu na zadymienie i ryzyko uszkodzenia konstrukcji budynku, służby ewakuowały 150 osób. Po zakończeniu działań biegły z zakresu pożarnictwa przeprowadził oględziny. Swoje czynności przeprowadziła policja i nadzór budowlany.
Jak przekazał w komunikacie urząd dzielnicy, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wydał decyzję, że budynek H nie nadaje się do zamieszkania. "Wszyscy mieszkańcy ewakuowani z powyższego budynku zabezpieczyli sobie schronienie we własnym zakresie. W budynkach G i J na wskutek uszkodzonej instalacji wodociągowo-kanalizacyjnej i elektrycznej zostały odłączone media. Wspólnota będzie prowadziła działania naprawcze" - czytamy w komunikacie.
Pomoc ewakuowanym zaoferował urząd dzielnicy. Miejskimi autobusami zostali przewiezieni do szkół przygotowanych na tę okoliczność. - Mieszkańcy otrzymali tam kanapki, ciepły posiłek i możliwość skorzystania z pomocy psychologa - wyliczał Krzysztof Strzałkowski, burmistrz Woli. Wraz z warszawskim Biurem Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego dzielnica na wszelki wypadek przygotowała także miejsca noclegowe w sali gimnastycznej tej placówki. - Choć pożar wybuchł w budynku prywatnym i zapewnienie lokali zastępczych leży po stronie administracji, nikogo nie zostawimy bez dachu nad głową - zapewnił Strzałkowski.
Autorka/Autor: kk/r
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: warszawa@tvn.pl