Ostatnie pięć psów z Radys przyjedzie w poniedziałek do Schroniska Na Paluchu. Łącznie placówka przyjęła 135 czworonogów. - Pupile są pod opieką weterynarzy, behawiorystów, wolontariuszy i czekają na adopcję. Pierwsza suczka z Radys znalazła już swoją nową opiekunkę - pochwaliła się rzeczniczka stołecznego ratusza.
Pierwsze psy ze schroniska z Radys, w którym interweniowały prokuratura oraz organizacje prozwierzęce, przyjechały do Warszawy na początku lipca. Na Paluch miało trafić 100 psów, ale - jak podała w poniedziałek rzeczniczka prasowa warszawskiego ratusza Karolina Gałecka - ostatecznie stołeczne schronisko obejmie opieką jeszcze dodatkowe 35 czworonogów. - Warszawa przekazała także pod koniec czerwca trzy tony karmy dla pozostałych potrzebujących zwierząt ze schroniska w Radysach - dodała.
Gałecka podkreśliła, że czworonogi mają na Paluchu zapewnione wyżywienie, całodobową opiekę weterynaryjną i wsparcie behawiorystów. Do pełni szczęścia brakuje im tylko nowego, kochającego domu. - Po przyjeździe z Radys mają przeprowadzane testy w kierunku chorób zakaźnych, przechodzą badania oraz są szczepione. Teraz psy można zobaczyć na stronie internetowej Schroniska Na Paluchu, ale już za kilka dni rozpoczną się spacery przedadopcyjne i potencjalni właściciele będą mogli poznać się z czworonogami - zapowiedziała rzeczniczka i przekazała dobre wieści: - Pierwsza suczka z Radys, zwana Babcią, znalazła już swoją nową opiekunkę.
Profesjonalna opieka oraz edukacja
Zdaniem rzeczniczki, adopcjom sprzyja aktywna promocja placówki, akcja bezpłatnego czipowania oraz miejski program dofinansowania sterylizacji i kastracji zwierząt.
- Priorytetem Palucha jest także edukacja warszawiaków na temat odpowiedzialnej opieki nad domowym pupilem. Placówka sprawowała wcześniej opiekę nad zwierzętami zagubionymi i bezdomnymi, które zostały znalezione na terenie Warszawy i Piaseczna. Od 2018 roku trafiają do niej również czworonogi z Góry Kalwarii, od 2019 roku z Raszyna, a od kwietnia 2020 roku również z Łomianek - wymieniła Gałecka.
Podkreśliła również, że przygarnięte zwierzęta są czipowane, odrobaczane, szczepione i sterylizowane bądź kastrowane. - W schronisku funkcjonuje również szpital zakaźny oraz ogólny, w którym znajdują się sale diagnostyczne i operacyjne oraz laboratorium - uzupełniła.
Wolontariusze poszukiwani
Przy okazji rzeczniczka poinformowała, że Schronisko na Paluchu szuka wolontariuszy. Warunek podstawowy to chęć do pomocy, ale dodatkowo wolontariusz musi mieć ukończone 18 lat i dysponować wolnym dniem od poniedziałku do piątku. - Wolontariusze regularnie przychodzą do placówki i oferują długofalowe wsparcie - ich zadania to spacery z psami, szukanie nowych domów poprzez ogłoszenia i udział w akcjach promocyjnych, socjalizacja oraz pielęgnacja zwierząt - wyjaśniła.
O szczegółach takiej współpracy można przeczytać na stronie internetowej schroniska w zakładce "Nabór do wolontariatu". - Mieszkańcy, którzy chcą przyjść jednorazowo lub nie są w stanie zadeklarować regularnych wizyt, mogą zgłosić się do okazjonalnego wsparcia przy zwierzętach. Więcej informacji dostępnych jest w zakładce "Pomoc w spacerach" - podała urzędniczka.
Głodne, brudne, z otwartymi ranami
Wspomniane schronisko w Radysach znajduje się w gminie Jasieniec w województwie warmińsko-mazurskim. W czerwcu odbyła się tam kontrola służb, która przeprowadziła inwentaryzację i sprawdziła stan każdego z ponad dwóch i pół tysiąca psów przetrzymywanych w boksach. Większość nigdy z nich nie wychodziła. Zwierzęta były głodne, brudne, z otwartymi ranami: z fragmentem odgryzionej szczęki czy odgryzionym ogonem. Często nie miały też dostępu do wody. Dziesięć znaleziono martwych, a 70 zabrano ze schroniska natychmiast, bo były w stanie zagrażającym życiu.
Śledczy przeprowadzili też prace odkrywkowe, bo istniało podejrzenie, że na terenie schroniska były grzebane psy, jednak niczego nie odnaleziono.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: UM Warszawa