Apele o pozostanie w domach i groźby karania mandatami za gromadzenie się nie do końca skutkują. Gdy na zewnątrz świeci słońce, a temperatura wzrosła, na ulicach Warszawy można zaobserwować więcej osób. Zdjęcia zrobione w sobotnie popołudnie w Wilanowie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Na terenie całego kraju obowiązuje stan epidemii. Zamknięte są szkoły, restauracje, puby, galerie handlowe oraz wiele innych miejsc, gdzie zdaniem ekspertów najłatwiej jest przekazać sobie wirusa. Do miejsc, których nie można odwiedzać, dołączyły również niektóre tereny rekreacyjne: parki - Łazienki Królewskie, Ogród w Wilanowie oraz Kampinoski Park Narodowy. Ten ostatni w ubiegły weekend przeżywał prawdziwe oblężenie, dlatego w czwartek dyrekcja zdecydowała się na jego zamknięcie.
Tłumy spacerowiczów i rowerzystów
W sobotę mieliśmy do czynienia z bardzo korzystną aurą. Świeciło słońce, a temperatura na zewnątrz przekroczyła 15 stopni Celsjusza. To niestety zachęciło mieszkańców Warszawy do spacerów i wycieczek rowerowych. Reporterzy 24 przesłali na skrzynkę Kontakt 24 zdjęcia wykonane po południu w Wilanowie, na których widać tłumy ludzi spacerujących i jeżdżących na rowerze po Przyczółkowej, czy rząd aut zaparkowanych w pobliży plaży na Zawadach.
"Tak właśnie Warszawiacy stosują się do zakazu wychodzenia z domu. Bardzo dużo ludzi wyszło na spacer nad Wisłę na Zawadach, nie stosując się do zakazu. Spacerują w dużych grupach, jeżdżą na rowerach, opalają się na plaży nad Wisłą. Czy tak właśnie mamy chronić się przed wirusem" - pyta autor zdjęć.
Grill i zabawa na zamkniętym placu
W niedzielę około południa, reporter tvnwarszawa.pl, Tomasz Zieliński odwiedził kilka miejsc, w których w wolne dni najczęściej gromadzą się mieszkańcy Warszawy. Zaznaczył, że widział głównie pojedyncze pary, a spacerowiczów nie było dużo. Ale w Parku Młocińskim przy Papirusów zauważył kilkuosobową grupkę, która postanowiła wykorzystać niedzielne przedpołudnie na zorganizowanie ogniska z pieczeniem kiełbasek. Z kolei na znajdującym się obok, zakrytym czarną folią placu zabaw, pod okiem opiekunów bawiły się dzieci.
Policja: stosujemy zasadę "zero tolerancji"
Zgodnie z obowiązującymi zasadami do 11 kwietnia włącznie, na dwór możemy wyjść jedynie w celach zawodowych, zdrowotnych czy załatwiania spraw niezbędnych do życia codziennego (na przykład niezbędnych zakupów, wykupienia lekarstw, opieki nad bliskimi, wyprowadzenia psa). Nieuzasadnione gromadzenie się podlega karze.
Jak zapewnia w rozmowie z tvnwarszawa.pl Magdalena Bieniak z Komendy Stołecznej Policji, funkcjonariusze stale patrolują miejsca, gdzie zazwyczaj gromadzą się ludzie. Osobom, które nie stosują się do zaleceń, wystawiane są mandaty.
- Stosujemy zasadę "zero tolerancji", bo chodzi tu o ludzkie życie i zdrowie. Wiele osób niestety nie bierze na poważnie licznych apeli o pozostanie w domach - mówi policjantka.
Bieniak podkreśla, że kwoty wystawianych mandatów są zróżnicowane. - Jeśli interweniujemy w związku ze zgromadzeniem osób, które jednocześnie piją alkohol, na przykład nad Wisłą, wówczas mandat wynosi 500 złotych. Za gromadzenie się na ulicy kara wynosi 100 złotych. W określonych przypadkach sprawy kierowane są do sądu - tłumaczy nasza rozmówczyni.
Od kilku dni na ulicach miasta można napotkać na radiowozy, z których policjanci za pomocą systemu nagłaśniającego nadają komunikaty o zakazie zgromadzeń. Z głośników można usłyszeć: "to od odpowiedzialnej postawy każdego z nas, nie tylko dzisiaj i jutro, ale także przez cały czas trwania epidemii, zależy życie i zdrowie nasze oraz najbliższych".
Źródło: Kontakt 24, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24