Pierwsze zarzuty po pożarze salonu urody. Poszukiwania podpalacza trwają

Przy ulicy Poezji pracują służby
W Wawrze znaleziono podejrzany ładunek
Źródło: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl
42-letni mężczyzna usłyszał trzy zarzuty gróźb oraz zarzut nękania właścicielki salonu urody, który spłonął z soboty na niedzielę w Wawrze. Sąd nie zdecydował się na aresztowanie zatrzymanego. Policja wciąż poszukuje sprawcy podłożenia ognia.

Przypomnijmy: do pożaru salonu urody na rogu ulic Poezji i Popradzkiej w Wawrze doszło w nocy z soboty na niedzielę. Ogień został szybko ugaszony, ale rano, podczas przeszukiwania pogorzeliska, znaleziono walizkę, zawierającą niebezpieczne materiały. W obawie, że mogą być to materiały wybuchowe, na miejsce wezwano pirotechników. Mieszkańców pobliskich budynków ewakuowano. Oględziny trwały kilka godzin.

O ich efektach poinformowała nas w poniedziałek rano Joanna Węgrzyniak z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VII.  - Na miejscu zabezpieczono walizkę i pojemnik z cieczą, prawdopodobnie łatwopalną. Nie mamy żadnych podstaw, by stwierdzić, że mieliśmy do czynienia z ładunkiem wybuchowym. Będziemy oczekiwać na efekty pracy biegłych, którzy przeanalizują zabezpieczone na miejscu przedmioty. Do sprawy została zatrzymana jedna osoba - powiedziała nam policjantka.

Zarzuty gróźb i nękania

W środę okazało się, że zatrzymany mężczyzna nie dokonał podpalenia, ale - jak ustalili w toku czynności śledczy - miał wcześniej grozić właścicielce salonu. - 42-letniemu mężczyźnie przedstawiono trzy zarzuty gróźb oraz jeden zarzut nękania. Nie udzielamy informacji na temat charakteru tych gróźb. Sprawa jest rozwojowa. Będziemy jeszcze przesłuchiwać kolejnych świadków - poinformowała Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

- Wnieśliśmy do sądu wniosek o zastosowanie aresztu wobec tego mężczyzny, ale niestety sąd się do niego nie przychylił - powiedziała Skrzeczkowska. Jak dodała prokurator, poszukiwania sprawcy podpalenia trwają.

Czytaj także: