W ostatni dzień listopada, podczas kontroli nadwiślańskich terenów zielonych, strażnicy miejscy patrolowali rejon Wału Miedzeszyńskiego. Z daleka uwagę strażniczki i strażnika przykuła ostra biel czegoś, co wystawało zza jednego z pagórków. Strażnicy miejscy postanowili sprawdzić, co to. Po chwili ich oczom ukazał się niewielki plik dokumentów.
Dane osobowe
- Wydawać się mogło, że są to zwykłe śmieci - powiedział cytowany w komunikacie starszy inspektor Piotr Pomarański. Kartki rozwiewał wiatr.
- Dopiero, gdy zobaczyliśmy, co się na nich znajduje, zdaliśmy sobie sprawę z powagi sytuacji. Okazało się, że były to dokumenty zawierające cenne i wrażliwe dane osobowe, które mogły wpaść w niepowołane ręce. Wśród dokumentów były akty notarialne, postanowienia sądowe, dane z dowodów osobistych oraz adresy zamieszkania. Wszystko, czego potrzebować może przestępca, chcący dokonać nieuczciwej transakcji - zaznaczył strażnik.
Przyjechała policja
Strażnicy wezwali na miejsce policjantów. W czasie oczekiwania na ich przyjazd sprawdzili teren, aby mieć pewność, że żaden dokument nie pozostał na miejscu.
Po kilku minutach przyjechała załoga policji, z którą strażnicy udali się do Komendy Rejonowej Policji Warszawa VII, w celu spisania protokołu i przekazania dokumentów.
Autorka/Autor: mg/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska Warszawa