Jedna kobieta zginęła, druga została ranna. Zarzuty dla kierowcy po wypadku na przystanku

Zatrzymany mężczyzna po wypadku w Żyrardowie

Zatrzymany mężczyzna po wypadku w Żyrardowie
Auto wjechało w ławkę na przystanku autobusowym w Żyrardowie
Źródło: TVN24

Sąd aresztował 27-latka, który wjechał w piątek w przystanek autobusowy w Żyrardowie. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że był pod wpływem narkotyków. W wypadku poszkodowane zostały dwie kobiety, jedna z nich zmarła po przewiezieniu do szpitala.

Do wypadku doszło w piątek rano na ulicy Sikorskiego. - Kierujący fiatem 27-latek zjechał z drogi i uderzył w dwie kobiety stojące na przystanku. Siła uderzenia odrzuciła kobiety, a fiat uderzył w dwa kolejne auta znajdujące się po drugiej stronie drogi - informuje Agnieszka Ciereszko z Komendy Powiatowej Policji w Żyrardowie.

Mężczyzna został zatrzymany. - 27-latek usłyszał zarzut kierowania samochodem pod wpływem środków odurzających i spowodowania wypadku, którego skutkiem jest śmierć 78-letniej kobiety i ciężkie obrażenia ciała u 19-latki - zaznacza policjantka. W niedzielę sąd przychylił się do wniosku o tymczasowy areszt. Mężczyzna spędzi w nim najbliższe trzy miesiące.

Biegły wykluczył wersję kierowcy

Początkowo kierowca fiata tłumaczył się policjantom, zrzucając winę na awarię pojazdu. O jego wyjaśnieniach mówiła w piątek reporterka TVN24 Małgorzata Mielcarek. - Tłumaczenia kierowcy, który wjechał w przystanek, na początku wydały się policjantom dziwne. 27-latek twierdził, że doszło do awarii samochodu i nie był w stanie powstrzymać pojazdu przed uderzeniem w przystanek. Twierdził, że coś się w samochodzie zablokowało i nie był w stanie zmienić toru jazdy - opowiadała.

- Czynności z udziałem biegłego wykluczyły jednak tę wersję. Policjanci ustalili, że mężczyzna nie powinien w ogóle wsiadać za kierownicę. Żyrardowianin nie miał bowiem prawa jazdy, a wstępne badanie wykazało, że był pod wpływem narkotyków - zastrzega Agnieszka Ciereszko.

I dodaje, że fiat nie posiadał także aktualnych badań technicznych, więc nie powinien w ogóle poruszać się po drogach.

27-latkowi grozi do ośmiu lat więzienia.

Czytaj także: