W Sądzie Rejonowym w Wołominie ruszył proces policjanta, który jest oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku w Kobyłce. Do tragicznego zdarzenia doszło w lipcu ubiegłego roku. Policjant wiózł kabrioletem trzech kolegów, w tym dwóch na bagażniku. Gdy stracił panowanie nad autem i uderzył w słup, obaj zginęli. Grozi mu do 12 lat więzienia.
W środę w Sądzie Rejonowym w Wołominie ruszył proces w tej sprawie i prokurator odczytał akt oskarżenia. Obecny na sali, doprowadzony z aresztu oskarżony Adrian B., były policjant, przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Oskarżony przyznał się i przeprosił
W odczytanych na sali rozpraw wcześniejszych wyjaśnieniach z postępowania przygotowawczego stwierdził natomiast, że nie pamięta zdarzenia. Ze znajomymi, z którymi wsiadł do mercedesa, pił alkohol. Wskazał też, że nie jest w stanie określić, z jaką prędkością jechał. Był przekonany, że jechał samochodem tylko z pasażerem obok.
- Przyznaję się do zarzucanego mi czynu. Nie chcę odpowiadać na pytania. Bardzo żałuję tego, co się stało. Nigdy nie chciałem dla pokrzywdzonych źle. Traktowałem ich jak braci. Oni mogli na mnie liczyć, ja na nich. Chcę z całego serca przeprosić (…). Ta tragedia, która się wydarzyła, jest moją porażką życiową. Tyle osób przez mnie cierpi, że nie mogę sobie z tym poradzić. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczą - mówił w sądzie Adrian B.
Podczas środowej rozprawy jeden z pełnomocników oskarżycieli posiłkowych wniósł o to, by nie przesłuchiwać świadków ze względu na próbę skierowania sprawy do mediacji. Do wniosku przyłączył się adwokat Adriana B., oskarżony były policjant, drugi z pełnomocników oskarżycieli posiłkowych oraz pokrzywdzone, czyli żony zmarłych mężczyzn.
Sąd zdecydował jednak o rozpoczęciu przesłuchań. W środę zeznawały żony zmarłych mężczyzn oraz policjant, który był na miejscu wypadku.
Umówili się na spotkanie, nie wrócili do domów
Jak wynika z zeznań kobiet, ich mężowie 21 lipca ubiegłego roku umówili się wieczorem na spotkanie. Gdy nie wracali do domów, próbowały się do nich dodzwonić, niestety ich telefony milczały. Potem dowiedziały się o wypadku.
W środę w sądzie zeznawał też policjant, który tego dnia pełnił służbę i przybył na miejsce zdarzenia na ul. Ręczajską w Kobyłce. - Zobaczyłem leżące ciała dwóch mężczyzn, a 100 metrów dalej samochód marki Mercedes. Auto miało włączony silnik, ale w środku nie było nikogo – stwierdził funkcjonariusz.
Dodał, że gdy podjechał pod adres, który uzyskał, zobaczył na wysokości przejazdu kolejowego dwóch mężczyzn, idących w kierunku posesji. Okazało się, że był to oskarżony i pasażer mercedesa. Mężczyźni zostali zatrzymani.
Sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy na 5 czerwca.
Uderzył w krawężnik i w słup
Do wypadku doszło w nocy 21 lipca ubiegłego roku w Kobyłce na ulicy Ręczajskiej. Kierowca kabrioletu, Mercedesa SL500, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w krawężnik, a następnie w słup. Autem podróżowały cztery osoby.
W wyniku zdarzenia dwie osoby zginęły, a dwie uciekły. - Tuż przed godziną pierwszą zatrzymano obu mężczyzn. Niestety jednym z nich okazał się warszawski funkcjonariusz, będący poza służbą - informowała wówczas policja.
Prokuratura Rejonowa w Wołominie na początku grudnia ubiegłego roku skierowała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. - Dotyczy on dwóch podejrzanych. Jednym z nich jest Adrian B., który jak ustalono w śledztwie, kierował samochodem. Przekroczył prędkość prawie dwukrotnie, bo jechał 93 km/h - informowała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
O dwóch pasażerów za dużo
Przekazywała też, że mężczyzna przewoził dwóch pasażerów nadwymiarowo. - To był kabriolet z miejscami tylko dla kierowcy i pasażera, w związku z tym mogły nim podróżować jedynie dwie osoby. Tych dwóch mężczyzn, którzy podróżowali na bagażniku, na łuku drogi wypadło z pojazdu i uderzyło w betonowy słup. Niestety zginęli – wyjaśniała prokuratura.
Zaznaczała, też że we krwi kierującego kabrioletem policjanta stwierdzono 1,27 promila alkoholu. Dodatkowo on i pasażer, który przeżył wypadek, zbiegli z miejsca zdarzenia. Prokuratura informowała również, że Adrian B. usłyszał zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia oraz nieudzielenia pomocy. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Pasażer kabrioletu, który zbiegł z miejsca wypadku, usłyszał zarzut nieudzielenia pomocy. Jego sprawę wyłączono do odrębnego postępowania.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl