Nawalne deszcze, które przeszły przez Warszawę, zalały jedną z najważniejszych arterii - trasę S8. "To zdarza się niemal przy każdej większej ulewie" - zauważają aktywiści z Miasto Jest Nasze. I przypominają, że kiedyś płynęła tam rzeka Rudawka.
"Wczorajsza rekordowa nawałnica zalała trasę S8 w Warszawie. Jeden z najdroższych odcinków drogi, jaki kiedykolwiek wybudowano w Polsce, był dziś zamknięty, a Warszawa stała w ogromnych korkach. Jak po niemal każdej większej ulewie" - napisali na Facebooku aktywiści z MJN.
S8 w dolinie Rudawki - rzeki, której już nie ma
Przypominają też, że zalania występują dokładnie w miejscu, w którym trasa przebiega szlakiem płynącej kiedyś na powierzchni, a dziś zabetonowanej pod ziemią rzeki Rudawki. "Nikt nie wziął tego pod uwagę przy jej projektowaniu i budowaniu. Tak się kończy opowiadanie bzdur pod tytułem 'nie róbmy polityki, budujmy drogi', a we współczesnej wersji: 'budujmy wielką infrastrukturę żeby dogonić Zachód, nieważne gdzie i za ile, rozwój nie ma barw politycznych! Otóż ma. Jeśli będziemy budować infrastrukturę niszcząc przyrodę i ignorując naukę (na przykład hydrologię albo fizykę atmosfery), to finał będzie zawsze taki sam" - oceniają.
Na tvnwarszawa.pl pisaliśmy już o tym, jak trudno ujarzmić nieistniejącą już rzekę. Proces realnego i formalnego znikania Rudawki udało się pokazać na wystawie Muzeum Woli w 2022 roku. W oparciu o miejskie dokumenty udało się dotrzeć do projektu kanału, w którym została częściowo ukryta jeszcze przed wojną. Badacze dotarli też do inwentaryzacji z 1976 roku - tej, która poprzedziła budowę Trasy Toruńskiej, czyli dzisiejszej S8. Trasy, która do Wisły dociera właśnie dawną doliną Rudawki.
W czasach PRL ukrywano rzeki
W czasach PRL rzeki ukrywano nie tylko fizycznie, ale i symbolicznie. W części wystawy można było na przykład zobaczyć stronę z atlasu Warszawy, z lat 70. Dziś nie wzbudza ona specjalnych emocji, ale wtedy nie przeszła przez cenzurę. Powód? Pokazywała, jak fatalnej jakości jest woda w Warszawie.
- Stopniowe znikanie rzek pod ziemią wzięło się właśnie z tego, że z czasem były coraz bardziej zanieczyszczone i śmierdzące. Jeszcze w latach 50. niektóre z nich płynęły w rowach wzdłuż ulic i tam, gdzie brakowało kanalizacji, pełnił funkcję rynsztoków - tłumaczył wówczas Konrad Schiller, kurator wystawy.
***
Żurawka, Bełcząca, Rudawka, Drna, Polkówka czy Sadurka co jakiś czas dają o sobie znać, zwykle w niezbyt przyjemny sposób: coś podmyją, gdzieś wyleją. Głównie podczas takich ulew, jak te, które ostatnio przeszły nad Warszawą.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Rafał Guz