W piątkowe popołudnie policjanci prowadzili kontrole na trasie ekspresowej S2, na wysokości węzła Opacz. - Była to o tyle nietypowa kontrola, że tym razem nie sprawdzali prędkości, ale to, czy kierowcy zachowują bezpieczną odległość, jadąc trasą ekspresową - relacjonował Artur Węgrzynowicz z tvnwarszawa.pl, który przyglądał się działaniom policji.
Dwóch funkcjonariuszy z miernikami nasz reporter zauważył na wiadukcie ulicy Wczasowej, nad Południową Obwodnicą Warszawy. - Mierzyli odległości pomiędzy poruszającymi się S2 samochodami i dalej informacje przekazywali policjantom w radiowozach ustawionych kilkaset metrów dalej, w kierunku węzła Konotopa - wskazał nasz reporter.
Jak zauważył, było to zrobione ze względów bezpieczeństwa. - Gdyż w miejscu, w którym policjanci zatrzymywali pojazdy, trasa ma cztery pasy, z czego dwa to są rozbiegowe i na końcu jednego z nich były prowadzone kontrole. Wydaje się to najbezpieczniejsze miejsce do przeprowadzania tego typu kontroli na trasie ekspresowej - opisywał.
Kierowcy zaskoczeni
Kierowcom trudno było ukryć zaskoczenie. To bowiem nietypowa kontrola. - Od samych policjantów wiem, że największe zaskoczenie wśród kierowców wzbudza kontrola przy użyciu drona, kiedy policjanta nie widać na skrzyżowaniu. W tym przypadku kierowcy często nie rozumieją powodu zatrzymania. Niektórzy wprost przyznają, że nie słyszeli o takim przepisie jak utrzymywanie bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu - opowiadał Węgrzynowicz.
Jak ważne jest utrzymywanie odległości między pojazdami, reporterzy tvnwarszawa.pl, którzy codziennie przemierzają warszawskie ulice, wiedzą najlepiej . - Nawet niewielka kolizja na Południowej Obwodnicy Warszawy przy tak dużym natężeniu ruchu powoduje, że czas przejazdu czasami z kilku minut wydłuża się do kilkudziesięciu. Korek potrafi sięgać kilku kilometrów nawet, jeśli jest to niegroźna kolizja - podsumował Artur Węgrzynowicz.
Co mówią przepisy?
Przypomnijmy: nowelizacja Prawa o ruchu drogowym, którą Sejm uchwalił w styczniu 2021 roku i która weszła w życie pół roku później, przewiduje zakaz jazdy zbyt blisko następnego samochodu na autostradach i drogach ekspresowych, popularnie nazywanej "jazdą na zderzaku". Odstęp między pojazdami ma być nie mniejszy niż połowa prędkości, z jaką porusza się dany pojazd. Oznacza to, że kierowca jadący z prędkością 100 km/h powinien jechać w odległości 50 metrów za pojazdem przed nim. Wyjątkiem jest manewr wyprzedzania.
Za "jazdę na zderzaku" kierowca może zapłacić mandat nawet do 500 złotych.
CZYTAJ WIĘCEJ: Duże zmiany dla kierowców. "Cztery zasadnicze zagadnienia"
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl