W sobotę przed budynkiem ambasady Rosji w Warszawie znów zebrały się setki osób. Potem protestujący przenieśli się przed ambasadę Stanów Zjednoczonych, gdzie domagali się zwiększenia dostaw broni dla ukraińskiej armii.
Organizatorami protestu byli m.in Związek Ukraińców w Polsce i Komitet Obywatelski Solidarności z Ukrainą. "Razem powiedzmy: "Jesteśmy z Ukrainą!" i "Nie zgadzamy się na wojnę" - zaapelowali w mediach społecznościowych organizatorzy. W sobotę około godziny 18 przed budynkiem rosyjskiej ambasady przy ulicy Belwederskiej zebrało się kilkaset osób. Niektórzy przynieśli ze sobą flagi Ukrainy, Polski oraz Unii Europejskiej.
Organizatorzy zapowiadali, że w ramach protestu planowane jest przejście pod ambasadę Węgier. Było to jedno z państw, które nie zgadzały się na odłączenie Rosji z systemu SWIFT w ramach sankcji. W sobotę jednak premier Mateusz Morawiecki przekazał, że premier Węgier Victor Orban zapewnił, że popiera daleko idące sankcje skierowane wobec Rosji. W tym także o zablokowaniu systemu SWIFT. Już w trakcie protestu organizatorzy zdecydowali się skierować marsz kilkadziesiąt metrów dalej w kierunku ambasady Stanów Zjednoczonych.
Czoło pochodu dotarło pod amerykańską placówkę dyplomatyczną około godziny 19.40. Tam wywoływali amerykańskiego ambasadora, aby wyszedł do protestujących. Manifestujący wznosili hasła o potrzebie włączenia Ukrainy do struktur NATO. Apelowali również o to, aby Amerykanie zwiększyli dostawy broni dla ukraińskiej armii. "Broń dla Ukrainy" - krzyczeli protestujący.
Na koniec protestujący odśpiewali hymny Ukrainy i Polski. Zgromadzenie zostało rozwiązane około godziny 20.30. Organizatorzy zapowiedzieli, że kolejny protest przed ambasadą Rosji zaplanowany jest na godzinę 13 w niedzielę.
Manifestacje solidarnościowe odbywały się również w kilku innych polskich miastach, m.in. Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach, a także poza granicami Polski. Sprzeciw wobec rosyjskiej agresji wyrażono m.in. na ulicach Wiednia, Goteborga, Hagi oraz Londynu.
KSP: protesty należy określić jako spokojne
Jak przekazał Polskiej Agencji Prasowej rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak, odbywające się od trzech dni protesty przed rosyjską ambasadą są spokojne. - Od kilku dni dbamy o bezpieczeństwo osób biorących udział w zgromadzeniach. Widzimy, jak wielkie emocje towarzyszą protestującym, co w obecnej sytuacji jest zrozumiałe. Jednak w przypadku, gdy mamy do czynienia chociażby z uszkodzeniem mienia, nie jesteśmy zwolnieni z działania - powiedział Marczak.
Jak dowiedziała się PAP, w sobotę nad ranem dwie młode osoby ochlapały czerwoną farbą fragment ogrodzenia ambasady rosyjskiej i strzeliły z procy w stronę budynku. Stołeczna policja poinformowała o podjęciu interwencji w tej sprawie, podkreślając, że dodatkowo chodzi o obiekt mający status zabytku. - Ustalono dwie osoby, z którymi wykonano niezbędne czynności. Obecnie nikt nie jest zatrzymany. Podkreślam, że wszystkie dotychczasowe protesty należy określić jako spokojne - podkreślił rzecznik KSP.
Utrudnienia w ruchu
Wcześniej KSP ostrzegała przed utrudnieniami. "W związku z kolejnymi protestami wyłączony zostanie ruch kołowy na ul. Belwederskiej na odcinku od ul. Gagarina do ul. Bagatela" - napisała KSP.
W kolejnym komunikacie poinformowano o zamknięciu kolejnych odcinków Traktu Królewskiego. "W związku ze stałym napływem osób podjęliśmy decyzję o wyłączeniu ruchu kołowego na Al. Ujazdowskie na odcinku od Placu na Rozdrożu do ul. Bagatela. Możliwe dalsze wyłączenia, aż do Placu Trzech Krzyży" - dodali policjanci.
O utrudnieniach w ruchu i zmianach w kursowaniu niektórych linii autobusowych informował również Zarząd Transportu Miejskiego. "Z powodu zamknięcia ulicy Belwederskiej w obydwu kierunkach lnie 116, 166, 180, 195 i 503 zostają skierowane na trasy objazdowe następującymi ulicami: … Spacerowa – Goworka – Puławska – Szucha …" - przekazano w komunikacie.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24