Dziura na ulicy Wałowej zaniepokoiła jednego z kierowców. Ubytek nie był duży, jednak pod nim czaiło się niebezpieczeństwo. Woda podmyła asfalt - ziemia znajdowała się dopiero pół metra niżej.
Około godziny 8.15 jeden z kierowców zauważył na ulicy Wałowej ubytek asfaltu. Wjechanie w takie miejsce groziło uszkodzeniem felg. Niebezpieczeństwo zgłosił na alarmowy numer straży miejskiej 986. Na miejsce przyjechał patrol z I Oddziału Terenowego.
"Gdy niespełna kwadrans później przyjechaliśmy na ulicę Wałową, ubytek asfaltu nie był bardzo duży. Zauważyliśmy jednak, że pod nim nie ma podbitki i ziemi. Gdyby najechał na to jakiś samochód, to "wiszący" w powietrzu asfalt mógł się w każdej chwili zapaść. Groziło to poważną katastrofą" - przekazali w komunikacie strażnicy miejscy, którzy podjęli interwencję.
Dziura na pół metra
Funkcjonariusze wstrzymali ruch na jednym z pasów jezdni i ogrodzili zagrożone miejsce taśmą. Wezwali też pogotowie drogowe. Po przyjeździe pracownicy pogotowia usunęli uszkodzony fragment asfaltu.
"Ziemia pod jezdnią była wypłukana na głębokości około pół metra. Ponieważ tuż obok jest studzienka kanalizacyjna, pracownicy pogotowia drogowego uznali, że prawdopodobną przyczyną zdarzenia była awaria magistrali wodnej lub przepustu kanalizacji" - opisała straż miejska.
Na miejsce wezwano pogotowie Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Pas ruchu, na którym doszło do awarii, został zamknięty, a ekipy przystąpiły do działań.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska Warszawa