O płonącym autokarze poinformował nas czytelnik. Do zdarzenia doszło na jezdni w stronę Marek. - Ewakuowano dzieci, stoją na poboczu - przekazał. Jak dowiedział się Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl, na miejsce zadysponowano trzy zastępy straży pożarnej. - Autobus jest w ogniu - opisywał przed 13 nasz reporter.
- Nie mamy do czynienia z wypadkiem czy kolizją. Doszło do awarii autokaru przewożącego między innymi dzieci. Doszło do zadymienia komory silnikowej, kierowca uznał, że zadzwoni po pomoc - powiedział nam podkomisarz Jacek Wiśniewski z Komendy Stołecznej Policji. - Nikomu nic się nie stało. Karetka co prawda pojawiła się na miejscu, ale ma to związek z uskarżającymi się na kaszel pasażerami - uspokoił.
Jak dodał, dwa pasy w kierunku Marek były zablokowane na czas pracy służb. Wskazał, że działania polegały na przesunięciu skutków zdarzenia skrajnie prawy pas, by umożliwić przejazd kierowcom.
Autokarem jechało 56 osób, nikomu nic się nie stało
- Wszyscy się ewakuowali, nikomu nic się nie stało - poinformował z kolei starszy kapitan Kazimierz Jaworski ze straży pożarnej dla powiatu warszawskiego zachodniego. Jak wyliczył, w pojeździe było 56 osób. - Doszło do pożaru autobusu wycieczkowego. Działania strażaków polegały na podaniu dwóch prądów gaśniczych na palące się komorę silnika i część bagażową autobusu. Pożar został ugaszony i na chwilę obecną zabezpieczmy miejsce zdarzenia - podsumował strażak.
Na miejscu był także reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński. - Tych dzieci było ponad 50, kilka osób kadry i kierowca - wymienił. - Wszyscy się czują bardzo dobrze. Jedna osoba była prewencyjnie badana przez zespół pogotowia ratunkowego w związku z nawdychaniem się dymu, który dosyć obficie się tutaj unosił - relacjonował na antenie TVN24.
Jak dodał, utrudnienia były dosyć duże. Dwa pasy były zamknięte na wysokości Bemowa. Zieliński zastrzegał, że wszyscy kierowcy, którzy poruszali się trasą S8 i wjeżdżali do Warszawy, musieli się liczyć z tym z korkami. - Na miejscu jest już kilka załóg policji, oczywiście straż pożarna i pogotowie - wymienił nasz reporter.
W drugą stronę - jak zauważył - również był niewielki korek - z powodu kierowców, którzy zwalniali, by zobaczyć, co się wydarzyło.
Pożar próbowali gasić inni kierowcy
Tomasz Zieliński zauważył, że najbardziej skutki pożaru widać w okolicach silnika. - Tam są największe zniszczenia i okopcenia. Strażacy już wszystko ugasili. Trwa przeglądanie autobusu za pomocą kamery termowizyjnej, która pokazuje najbardziej nagrzane miejsca - wyjaśnił. Dodał, że w takie miejsca strażacy mogą konkretnie skierować dodatkowe strumienie wody, by dogasić pożar.
W pobliżu autokaru widać było wiele porozrzucanych gaśnic. - Zanim na miejsce przyjechali strażacy, były próby ugaszenia pożaru przez przejeżdżających tędy kierowców - wyjaśnił reporter.
Autorka/Autor: katke/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl