- Najpierw była jakaś awantura i policja kogoś wyciągnęła. Chwilę później budka zaczęła się palić - relacjonuje Tomasz Zieliński, który był świadkiem zamieszania. Wszystko działo się tuż przy rozbieranym samolocie na placu Defilad. Policja zatrzymała jego właściciela.
Nasz reporter był na placu Defilad, gdzie po godzinie 9 zaczęła się rozbiórka samolotu - restauracji. Jak relacjonuje, nagle, tuż obok zaczęło się zamieszanie. Z sąsiedniej budki policja wyprowadziła mężczyznę, a chwilę później wybuchł tam pożar.
- Pojawił się dym, potem płomienie. Nie było eksplozji, ale pożar rozprzestrzenił się błyskawicznie. Słup czarnego dymu w samym centrum miasta z pewnością widać z daleka - dodał nasz reporter. Na plac Defilad przyjechały cztery zastępy straży. Zieliński relacjonował, że ratownicy sprawnie ugasili pożar, ale było duże zadymienie. - Ze środka wynieśli jedenaście butli z gazem, część z nich było nadpalonych, a także lodówki, czy zamrażarki - zaznaczył.
Pożar został ugaszony i wrócono do rozbiórki samolotu. Na czas akcji zablokowany był przejazd Marszałkowską od Świętokrzyskiej do ronda Dmowskiego. Przez chwilę nie kursowały też tramwaje.
Przed godziną 14 nastąpiła przerwa w rozbiórce. - Na miejsce przyjechali technicy, żeby badać przyczyny pożaru - powiedział Zieliński.
Właściciel zatrzymany
Jak powiedział po godzinie 10 Robert Koniuszy ze śródmiejskiej komendy policji, funkcjonariusze zabezpieczyli okolice. - W dalszej kolejności będziemy ustalać przyczyny i zabezpieczać ślady – zaznaczył.
I dodał, że zaczęło się od tego, że policjanci udzielali asysty przy rozbiórce samolotu. - W trakcie tych czynności na miejscu pojawił się jego właściciel. Wszedł do jednego z pobliskich obiektów, a gdy stamtąd wyszedł, ze środka zaczął wydobywać się dym. 28-letni mężczyzna został zatrzymany do wyjaśnienia jego ewentualnego związku z tym pożarem - wyjaśnił Robert Koniuszy.
Jak mówiła z koeli reporterka TVN24 Olga Olesek, zatrzymany "mówił, że zamierza podpalić swój interes, a chwilę potem pojawiły się kłęby dymu". Kiedy po południu dopytywaliśmy Koniuszego, czy policja przeprowadzała już czynności z zatrzymanym - zaprzeczył. - Na razie przesłuchujemy świadków i zabezpieczamy miejsce pożaru. Dopiero kiedy zbierzemy materiał dowodowy na tyle uzasadniający przesłuchanie mężczyzny w odpowiednim charakterze, będziemy to robić. Nie wcześniej niż jutro [w środę - red.] - poinformował policjant.
Już w ciągu kilku minut od wybuchu pożaru na skrzynkę warszawa@tvn.pl i Kontakt24 zaczęły docierać sygnały o dużym pożarze w centrum miasta.
ran/r