Rowerowi aktywiści wykorzystali poranny szczyt komunikacyjny, by pokazać urzędnikom i policji, czym skutkuje prawidłowe poruszanie się po jezdni mostu Poniatowskiego. Kierowcy utknęli w korku. Wielu z nich wyprzedzało cyklistów buspasem. - Były wulgaryzmy i trąbienie - relacjonuje nasz reporter.
Poranna akcja aktywistów ma uzmysłowić, jak palącym problemem jest brak infrastruktury rowerowej na moście Poniatowskiego. Zgodnie z prawem cykliści powinni poruszać się po jezdni. W stronę centrum w godzinach szczytu prawy pas funkcjonuje jako buspas. Wtedy - zgodnie z przepisami - rowerzysta powinien jechać lewym pasem, czyli środkiem drogi.
Rowerzyści wybrali na swoją akcję właśnie jezdnię w kierunku centrum. Startowali z okolic Stadionu Narodowego. Wyruszali na trasę co około minutę lub dwie. Niektórzy jechali sami, inni w parach lub trójkach.
Wyprzedzanie buspasem
Ich celowe pojawienie się na moście wprowadziło sporo chaosu pośród kierowców samochodów. Nie wszyscy mieli na tyle cierpliwości, by zachować się zgodnie z przepisami i wolno sunąć za rowerzystami.
- Kierowcy reagowali różnie. Część trąbiła, omijając cyklistów z piskiem opon i przyhamowując tuż po wyprzedzeniu, by ich spowolnić. Wyprzedzanie odbywało się oczywiście buspasem. Część z nich dodawała na tyle mocno gazu, że zostawiali za sobą chmurę czarnego dymu. Część otwierała okna i kierowała do rowerzystów słowa, których nie mogę tu zacytować - relacjonuje Lech Marcinczak z tvnwarszawa.pl.
Nagrania naszego reportera celowo rozmyliśmy, by nie były widoczne numery rejestracyjne samochodów łamiących przepisy przez wyprzedzanie buspasem ani rowerzystów jadących nieprawidłowo po chodniku. Na filmach widać, że tych ostatnich jest wielu. Właściwie większość cyklistów, którzy nie uczestniczyli w akcji przepisowej jazdy, tylko zwyczajnie jechali przez most, wybrała chodnik, a nie jezdnię. Teoretycznie zachowywali się więc niezgodnie z przepisami.
Biorąc pod uwagę reakcje kierowców i uciążliwość jazdy wąską drogą między pędzącymi autami, wybór ten nie dziwi. Jednak sobotnia tragedia pokazuje, że chodnik również nie gwarantuje bezpieczeństwa. Na moście Poniatowskiego jest wąsko, a na wysokości pawilonów klatek schodowych i wieżyczek jeszcze się zwęża do około metra. Wyminięcie się dwojga pieszych czy rowerzystów jest tam bardzo kłopotliwe. Nierzadko generuje to nerwowe sytuacje między użytkownikami.
Tragedia na moście
W sobotę po południu doszło do tragicznego wypadku na moście. 17-letnia dziewczyna jechała rowerem po chodniku. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że w pewnym momencie mijała innego rowerzystę jadącego w przeciwnym kierunku. W tym miejscu jest bardzo wąski chodnik. Nastolatka straciła równowagę i upadła na jezdnię, wprost pod koła nadjeżdżającego samochodu.
W ubiegłym roku Zielone Mazowsze we współpracy z ZDM przygotowało raport z Warszawskiego Pomiaru Ruchu Rowerowego 2017. Na moście Poniatowskiego badania prowadzone były w dzień roboczy w porannym i popołudniowym szczycie (w godz. 7-9 i 16-19). W ciągu tych pięciu godzin mostem przejechało 1043 rowerzystów. Tylko 192 (18 procent) pośród nich jechało jezdnią, pozostali (82 procent) wybierali chodnik.
Przypomnijmy, że jazda chodnikiem w tym miejscu, dozwolona jest tylko w dwóch przypadkach: dla dzieci poniżej 10. roku życia i ich opiekunów lub gdy warunki pogodowe zagrażają życiu rowerzysty. Prawo dopuszcza jeszcze jeden wyjątek: gdy szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej dwa metry i brakuje wydzielonej drogi lub pasa dla rowerów. Nie można go jednak stosować w tym miejscu, bowiem dozwolona prędkość na moście to 50 km/h, dodatkowo miejscami chodnik jest znacznie węższy.
Sobotni wypadek wywołał dyskusję na temat konieczności rozwiązania problemu rowerzystów na moście. Pojawiły się pomysły zbudowania kładki zawieszonej pod jezdnią, barierek wzdłuż chodnika czy zamknięcia mostu dla kierowców. Jak zaznaczają drogowcy, wprowadzenie jakiegokolwiek rozwiązania nie będzie możliwe bez przebudowy zabytkowego mostu.
kk/mś