Drogowcy postanowili zlikwidować parking. Jeden kierowca nie wyjechał na czas. Jego auto zostało osłupkowane.
Samotny, osłupkowany samochód przy Szczęśliwickiej zauważył nasz reporter Mateusz Szmelter. - Auto musiało stać tam wcześniej, zanim pojawiły się słupki. Nie ma śladów, żeby kierowca wjechał tu później - mówi. I dodaje, że kierowca będzie musiał się nieźle "nagimnastykować", żeby z nielegalnego już miejsca parkingowego się wydostać. - Pewnie skończy się przejechaniem przez chodnik lub pas zieleni - zauważa. Zwraca też uwagę, że w tym miejscu śmiało mógłby działać parking. - I tak zostałoby sporo miejsca dla pieszych - twierdzi.
Sprawę wyjaśniła w poniedziałek Karolina Gałecka z Zarządu Dróg Miejskich. - Nie odpowiadamy za te słupki. Inwestor budynku Szczęśliwickiej 54 wykonał projekt organizacji ruchu zaakceptowany przez Biuro Mobilności i Transportu ratusza. Słupki postawiono, ponieważ na chodniku dochodziło do nielegalnego parkowania, co stwarzało zagrożenie dla pieszych - podsumowuje rzeczniczka stołecznych drogowców.
kz/b