Przez kilka godzin nie działały szlabany na przejeździe kolejowym na drodze wojewódzkiej numer 631 z Zielonki do Warszawy. Na miejscu były ogromne utrudnienia. Początkowo wyglądało to na awarię, ale kolejarze stwierdzili, że przyczyną jest kradzież elementów instalacji.
Od rana półrogatki znajdujące się na przejeździe były całkowicie opuszczone. Kierowcy mieli problem z przejazdem przez tory. Przed godziną 10 wydawało się, że problem jest rozwiązany - półrogatki się podniosły. Jednak niedługo potem znowu opadły - poinformował nasz reporter Lech Marcinczak. W końcu zostały na podniesione na dłużej. Przed przejazdem znalazł się znak "stop" z tabliczką o uszkodzeniu.
- Doszło do uszkodzenia kabli odpowiadających za prawidłowe działanie rogatek - wyjaśniał Karol Jakubowski z biura prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe. Dodał, że przyczyną była kradzież infrastruktury.
Po godzinie 9 Jakubowski mówił, że na miejscu są ekipy, które dokonują naprawy. - Ze względów bezpieczeństwa pociągi zwalniają w tym miejscu do 20 kilometrów na godzinę - zapewnił rzecznik PKP PLK.
"Ludzie nie wiedzą co się dzieje"
W Zielonce był nasz reporter. - Nie ma nikogo kto by kierował ruchem. Kierowcy są zdani sami na siebie. Szlabany są zamknięte w obu kierunkach. Cały czas słychać donośny sygnał dźwiękowy. Ludzie nie wiedzą co się dzieje, muszą przejeżdżać pomiędzy zamkniętymi rogatkami - relacjonował przed 10 Lech Marcinczak z tvnwarszawa.pl. - Są ogromne korki do Warszawy. Nadjeżdżające pociągi trąbią, żeby ostrzec kierowców - dodał.
Karol Jakubowski poinformował nas po południu, że sytuacja wróciła do normy chwilę po godz. 15. - Zostało zniesione ograniczenie prędkości dla pociągów. Urządzenia działają sprawnie - zapewnił.
md/mś/jb