Ślisko na jezdni
"W urzędzie nikt już nie pracował"
Okazuje się, że mieszkańcy zgłaszali problem już w piątek wieczorem.
- W piątek o godz. 19.50 dostaliśmy zgłoszenie od mieszkańców dotyczące ul. Siemieńskiego – informuje Moniak Niżniak, rzeczniczka straży miejskiej. Jak tłumaczy, w takich przypadkach - według procedury - straż miejska informuje zarządcę drogi. W tym przypadku była to dzielnica. - Próbowaliśmy się skontaktować z urzędem Ochoty, ale tam nikogo już nie było - rozkłada ręce Niżniak.
Ostatecznie, strażnicy przekazali informację dopiero w poniedziałek. - Będziemy jeszcze z dzielnicą o tej sprawie rozmawiać - zapowiada rzeczniczka.
Kto kogo wprowadza w błąd?
- Służby dobrze wiedzą, że w takich nagłych przypadkach, kiedy w urzędzie nikogo nie ma, należy dzwonić do służby dyżurnej miasta. Pracujące tam osoby mają numer do naszego naczelnika i inspektora wydziału infrastruktury – odpiera zarzuty Maja Gottesman, rzeczniczka Ochoty.
Według niej, informacja o sytuacji na Siemieńskiego dotarła do pracowników urzędu dzielnicy w sobotę przed południem.
- Zostałam poinformowana, że już o 11.00 firma wynajęta przez nas do odśnieżania i odladzania ulic, pojechała na miejsce i załatwiła sprawę. Nasz naczelnik był potem na ul. Siemieńskiego i sprawdził sytuację - przekonuje.
Tymczasem mieszkańcy skarżyli się, że solarka owszem pojawiła się na miejscu, ale ekipa stwierdziła, że to nie jest ulica z ich listy i odjechała. Co na to Gottesman? - Może ktoś was wprowadził w błąd - mówi.
Potwierdzałaby to relacja policji. - Policjanci nie mogli się doczekać na służby, więc po godz. 12.00 sami posypali fragment ulicy, który zamienił się w lodowisko - informuje Tomasz Oleszczuk z biura prasowego stołecznej policji.
su/par//b
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Gula / tvnwarszawa.pl