Organizowany przez Prawo i Sprawiedliwość "Protest Wolnych Polaków" rozpoczął się w czwartek o godzinie 16 przed Sejmem. Prowadzący wydarzenie Rafał Bochenek przekazał, że uczestników jest ok. 300 tysięcy (chwilę później mówił już o 200 tysiącach), a "kilkadziesiąt tysięcy jest wciąż w drodze". Zapowiedział też "spontaniczne przejście" przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów w Alejach Ujazdowskich. Apelowano o nieużywanie pirotechniki.
Głos zabrał lider PiS Jarosław Kaczyński. Potem przemawiali były premier Mateusz Morawiecki i były minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Potem (po godzinie 17.40) uczestnicy rozpoczęli przemieszczać się przed siedzibę premiera w Alejach Ujazdowskich. "Wstrzymano ruch pojazdów na całym ciągu al. Ujazdowskich. Ograniczenia te dotyczą także komunikacji miejskiej" - podała w mediach społecznościowych stołeczna policja.
- Organizatorzy poinformowali, że marsz przejdzie następnie przed Belweder, gdzie przemówi Jarosław Kaczyński - przekazał po godzinie 18 Mateusz Szmelter, reporter tvnwarszawa.pl. Tak też się stało. Lider PiS zabrał głos na małym podeście ustawiony przy pomniku marszałka Józefa Piłsudskiego.
Kaczyński podziękował
Lider PiS dziękował uczestnikom manifestacji za obecność. - Dziękuję i proszę byście pamiętali, że ta walka nie będzie łatwa i że będzie trzeba jeszcze nie raz tutaj być, a może gdzie indziej, w innych miejscach Polski; że trzeba się będzie zmobilizować na te najbliższe wybory samorządowe i wybory europejskie; że będziemy musieli wybrać naszego prezydenta - mówił Kaczyński.
Dodał, że liczy na ostateczne zwycięstwo nad postkomunizmem. - Nam udało się to na osiem lat, ale mam nadzieję, że w ciągu następnych lat uda nam się to już na zawsze i ostatecznie - podkreślił Kaczyński. Sympatycy PiS w odpowiedzi na słowa Kaczyńskiego zaczęli skandować: "Dziękujemy".
- Po przemówieniu Kaczyńskiego ludzie zaczęli się rozchodzić - podał nasz reporter.
Ratusz o frekwencji
O szacunkową frekwencję w szczytowym momencie demonstracji zapytaliśmy w urzędzie miasta. - Według naszych szacunków, na podstawie monitoringu, jest 35 tysięcy uczestników - przekazała nam po godzinie 17 rzeczniczka ratusza Monika Beuth. Jej zastępca Jakub Leduchowski dodał, że w związku z czwartkowym zgromadzeniem służby miejskie odnotowały przyjazd około 400 autokarów.
Wśród tłumu widać było wiele flag narodowych oraz transparenty z logo "Solidarności". Zebrani skandowali m.in.: "Wolna Polska", "Tusk do celi, nie do Brukseli" oraz "Wolne media, wolne sądy, wolni ludzie". Na transparentach królowały hasła: "Protest Wolnych Polaków", "Tyrania bezprawia", "Zamknąć łapówkarzy, uwolnić bohaterów", "Ruda wrona orła nie pokona" i "Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz".
Na koniec zgodnie z planem uczestnicy protestu mieli przejść na plac Powstańców Warszawy przed dawną siedzibę programów informacyjnych TVP. Ale ostatecznie dotarło tam tylko kilkudziesięciu protestujących.
- W imieniu komendanta głównego policji, komendanta stołecznego chcę podziękować wszystkim policjantom, którzy brali udział w zabezpieczeniu zgromadzenia. Dla nas najważniejsza informacje jest taka, że było bezpiecznie. Było kilka incydentów związanych głównie z zasłabnięciem. W tych sytuacjach również pomagali policjanci - rzecznika Komendy Stołecznej Policji kom. Marta Gierlicka. Przekazała też, że policja "nie szacuje liczby" uczestników zgromadzenia.
Dlaczego demonstrowali?
W ubiegłym tygodniu prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiadał manifestację "w obronie wolności słowa, mediów i demokracji". Zdaniem Kaczyńskiego "z demokracją mamy dzisiaj prawdziwy problem".
Według byłego premiera Mateusza Morawieckiego "nasza wolność, zasobność portfeli zwykłych Polaków, stabilność gospodarki i bezpieczeństwo są poważnie zagrożone". - Co możemy zrobić, by się przed tym bronić? To, co zawsze robili Polacy w obliczu zagrożenia. Zjednoczyć się, pokazać solidarność, a ekipie spod znaku ośmiu gwiazdek już teraz pokazać czerwoną kartkę - mówił ubiegłym tygodniu w nagraniu zamieszczonym na platformie X.
Według Morawieckiego nie wolno pozwolić, by "łamanie demokratycznych reguł stało się nową normą". - Musimy stanąć ramię w ramię i bronić wartości, które są fundamentem Polski" - podkreślił.
Utrudnienia w Śródmieściu
Już dwie godziny przed oficjalnym startem demonstracji bocznymi uliczkami dochodzili kolejni manifestanci. W okolicy jest duża liczba radiowozów i policjantów. Ulica Wiejska od Pięknej do plac Trzech Krzyży szczelnie wypełniła się ludźmi. W pobliżu sceny nad głowami uczestników rozciągnięto kilkudziesięciometrową biało-czerwoną flagę. Tłumy były także na pobliskich: Górnośląskiej i Pięknej.
"W związku ze zgromadzeniem mającym odbyć się przed siedzibą parlamentu możliwe są utrudnienia w ruchu w rejonie ulic: Wiejska, Matejki, Piękna oraz w Alejach Ujazdowskich pomiędzy pl. Na Rozdrożu a pl. Trzech Krzyży" - napisała w mediach społecznościowych Komenda Stołeczna Policji. Zaapelowała do kierowców o stosowanie się do poleceń policjantów.
W okolicy był po godzinie 15 Mateusz Szmelter. Jak przyznał, niełatwo się tam poruszać autem. - Teren wokół Sejmu jest już wyłączony z ruchu, widać sporo zaparkowanych autokarów, przez które nie sposób znaleźć miejsce dla samochodu - relacjonował reporter tvnwarszawa.pl.
Później nasz reporter zauważył, że autokary parkują na ulicy Łazienkowskiej. - Ludzie właśnie z nich wysiadają. Wjeżdżanie tutaj prywatnymi autami nie sensu. Ulice Myśliwiecka i Szwolożerów są nieprzejezdne przez znajdujące się tu autokary - wyjaśnił.
Wcześniej autokary z przyjezdnymi zauważył na placu Defilad dziennikarz TVN24 Jakub Kaczmarczyk. - Protestujący mają ze sobą flagi i transparenty - przekazał.
Zarząd Transportu Miejskiego informował, linie 107, 108, 116, 118, 127, 131, 159, 166, 167, 168 , 171, 180, 222, 503, 517 i E-2 skierowane zostały na trasy objazdowe. Na podstawowe autobusy wróciły po godzinie 20. "Otwarty został ciąg ulic Belwederska, Al. Ujazdowskie i Nowy Świat na odcinku od Spacerowej do ronda de Gaulle'a. Autobusy powoli wracają na trasy podstawowe. Nadal występują utrudnienia w rejonach ul. Pięknej (Al. Ujazdowskie - rondo Sedlaczka) i w rejonach pętli Torwar" - przekazał o godzinie 20.15 ZTM.
Prawomocnie skazani
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali prawomocnie skazani na dwa lata pozbawienia wolności i pięcioletni zakaz pełnienia funkcji publicznych. Warszawski sąd okręgowy uznał ich za winnych w związku z działaniami operacyjnymi podczas tzw. afery gruntowej. Kamiński i Wąsik zostali zatrzymani we wtorek na terenie Pałacu Prezydenckiego
Autorka/Autor: katke/b
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl