Po otwarciu wszystkich wylotów skrzyżowania na węźle z S8 w Markach kierowcy utknęli w korkach. Najbardziej problematyczne okazały się lewoskręty. Mieszkańcy zaapelowali do drogowców o pilną zmianę ustawienia sygnalizacji świetlnej.
Skrzyżowanie pod wiaduktem trasy S8 na węźle Marki jest w pełni przejezdne dopiero od końca września. Sama obwodnica została otwarta w grudniu 2017 roku, a dopiero dwa lata później kierowcy mogli korzystać na węźle ze skrętu w prawo, w starą "ósemkę", w kierunku Marek i Radzymina. Kilka tygodni temu udostępnione zostały pozostałe dwie relacje - do jazdy na wprost w kierunku Poznania oraz skręt w lewo, w stronę Warszawy i centrum handlowego.
Kilka dni po wprowadzeniu docelowej organizacji ruchu na węźle mieszkańcy Marek zaczęli krytykować ustawienie sygnalizacji na skrzyżowaniu. Na problem zwrócił też uwagę burmistrz miasta Jacek Orych. "Na razie układ częściowo nie zdaje egzaminu, bo - jak za dawnych lat - wróciły korki dla osób wracających z Warszawy. Jutro zwrócę się do GDDKiA z prośbą o korektę ustawienia sygnalizatorów - tak, by upłynnić ruch w stronę Marek" - zapowiedział pod koniec września na Facebooku.
Z relacji burmistrza oraz radnego Jarosława Jaździka, który również występował w tej sprawie do drogowców, wynika, że najwięcej problemów stwarzają lewoskręty. "Po zmianie organizacji ruchu sytuacja stała się dramatyczna, można powiedzieć, uniemożliwiająca powrót do domu mieszkańcom Marek jadącym z Warszawy trasą S8 i skręcającym w lewo z wewnętrznej drogi centrum handlowego. Na każdą zmianę świateł czeka co najmniej dwieście, a bardzo często więcej aut, a od strony Radzymina kilka, można powiedzieć, że najczęściej około pięciu. Czas światła zielonego dla obu kierunków jest taki sam" - pisał radny Jaździk.
Będzie korekta ustawienia sygnalizacji świetlnej
- Zmiany na tym skrzyżowaniu wprowadziliśmy w oparciu o prognozy ruchu. Nikt nie wiedział wcześniej, jaki ten ruch będzie, bo zawsze takie sytuacje powodują też zmiany w zachowaniu uczestników ruchu. Na pewno będzie to korygowane w oparciu o rzeczywiste natężenie ruchu - powiedziała nam na początku października Małgorzata Tarnowska, rzeczniczka Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Jak dodała, wykonawca ma "ustanowiony warunek, żeby przeprowadzić korekty paramentów sterowania". - Każda sygnalizacja ma tak zwane sterowniki, które można dostosowywać na tyle, ile dany program pozwoli. Można na przykład dodać lub ująć sekundy w świetle zielonym. Obowiązkiem wykonawcy jest więc obserwowanie tego miejsca w ciągu tygodnia i różnych godzin. Nie ma jednak określonego z góry czasu, ile potrwa to dostosowanie sygnalizacji do ruchu - zastrzegła.
W połowie miesiąca drogowcy przedstawili bardziej konkretną odpowiedź. W piśmie GDDKiA udostępnionym na Facebooku przez radnego Jaździka czytamy, że korekty do programu pracy sygnalizacji zostały już opracowane. Odpowiedź ta jest datowana na 16 października. "Korekty w programie sygnalizacji zostaną wdrożone w nadchodzącym tygodniu, co jest związane z koniecznością przygotowania oprogramowania sterownika" - zapowiedział Bartłomiej Ratyński, pełniący obowiązki zastępcy dyrektora warszawskiego oddziału GDDKiA.
Wyjaśnił też, że w ciągu trzech miesięcy od wprowadzenia zmian funkcjonowanie świateł będzie poddawane kontroli. Jeśli pojawią się kolejne problemy bądź uwagi mieszkańców, nie są wykluczone kolejne zmiany faz sygnalizacji.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl