W miejscowości Kotowice niedaleko Pruszkowa doszło w poniedziałek po południu do tragicznego wypadku. Samochód osobowy dachował. Jedna osoba nie przeżyła, a cztery trafiły do szpitala. Na miejscu lądowały dwa śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Prokuratura wszczęła śledztwo.
Jak poinformowała nas Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte we wtorek. Dotyczy spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Dotychczas nikt nie usłyszał zarzutów. - Zlecono sekcję zwłok jednego z pokrzywdzonych - powiedziała.
Opisała też, że pojazdem podróżowało sześć osób w wieku od 18 do 19 lat. - Kierowca był trzeźwy - poinformowała prokurator.
Samochód kilkukrotnie dachował
Do zdarzenia doszło w poniedziałek na drodze lokalnej pomiędzy miejscowościami Falęcin i Kotowice. Jak opisywał nasz reporter Tomasz Zieliński, samochód wypadł z jezdni, wpadł do rowu i na polu kilkukrotnie dachował. Autem podróżowało sześć osób.
Później Karol Kroć z pruszkowskiej straży pożarnej przekazał, że wypadek miał tragiczny skutek. - Jedna osoba poniosła śmierć, dwie kolejne trafiły do szpitala transportem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Kolejne dwie zostały przewiezione do szpitali, w sumie tym autem podróżowało sześć osób. To samochód osobowy, który prawdopodobnie na łuku drogi wypadł z jezdni, uderzył w przydrożny rów, później pokonał - można powiedzieć - kilkadziesiąt metrów w powietrzu. Stąd też te skutki są tak tragiczne - wskazał w poniedziałek strażak.
Podsumował, że na miejscu pracowały trzy zastępy straży pożarnej - łącznie 10 strażaków. Byli też policjanci, którzy wykonywali czynności pod nadzorem prokuratora.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl