Policja umorzyła postępowanie w sprawie niebezpiecznego holowania na autostradzie A2. Kierowca, który w trakcie wyprzedzania zgubił ciągnięty pojazd, nie został ukarany. Konsekwencji nie poniosła również osoba siedząca za kierownicą holowanego samochodu.
Postępowanie dotyczyło sytuacji z 12 września ubiegłego roku. Pruszkowska policja otrzymała nagranie z samochodowej kamery od kierowcy, który w okolicy węzła Konotopa na A2 został wyprzedzony przez samochód dostawczy ciągnący na holu osobową toyotę. W pewnym momencie linka pomiędzy pojazdami zerwała się, a holujący kierowca odjechał, jakby w ogóle tego nie zauważył.
Z relacji autora nagrania, który zwrócił się również do redakcji Kontaktu 24, wynikało, że wcześniej pojazdy nie sygnalizowały w ogóle manewrów zmiany pasa i wyprzedzania, holowane auto miało nie być też oznaczone na bagażniku trójkątem ostrzegawczym. W ocenie autora nagrania prędkość pojazdów mogła przekraczać nawet 120 kilometrów na godzinę.
Właściciele aut nie wskazali, kto kierował
Policjanci przez kilka miesięcy próbowali ustalić, kto siedział za kierownicą obu pojazdów. - Czynności przeprowadzone w ramach pomocy prawnej nie doprowadziły do ustalenia osoby, która kierowała samochodem holującym. Właściciel pojazdu nie wskazał, kto tym pojazdem kierował w dniu popełnienia wykroczenia. Został ukarany mandatem na podstawie artykułu 96 Kodeksu wykroczeń - przekazała nam pod koniec ubiegłego roku Marta Słomińska z Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie. Wysokość mandatu została określona na 100 złotych przez jednostkę policji, która w ramach pomocy prawnej przesłuchiwała właściciela busa.
Policjanci dotarli również do właściciela holowanego samochodu. - Podobnie jak przy pierwszym pojeździe, tak i w przypadku toyoty właściciel nie wskazał osoby, która w dniu zdarzenia kierowała pojazdem. Właściciel toyoty także został ukarany mandatem karnym kredytowanym za niewskazanie kierującego - informuje Karolina Kańka z komendy w Pruszkowie. Ta osoba również musi zapłacić 100 złotych kary.
Policjantka wyjaśnia, że postępowanie w tej sprawie zostało umorzone w związku z niewykryciem sprawców. Ich zidentyfikowanie na podstawie nagrania nie było możliwe, bo na żadnym z ujęć nie widać osób siedzących w fotelu kierowcy. W polskim prawie nie ma przepisów pozwalających na to, by w razie niewskazania sprawcy wykroczenia kara za jego popełnienie spadała na właściciela pojazdu.
Sąd mógłby orzec grzywnę i zakaz prowadzenia pojazdów
Co stałoby się, gdyby kierowców udało się wskazać? - W tej sytuacji skierowany zostałby wniosek do sądu o ukaranie z artykułu 86 Kodeksu wykroczeń, czyli za sprowadzenie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym i na podstawie artykułu 97 Kodeksu wykroczeń, czyli za naruszenie przepisów o bezpieczeństwie lub porządku w ruchu drogowym - wyjaśnia Kańka.
Jak precyzuje, drugi z artykułów odnosi się bezpośrednio do łamania przepisów Kodeksu drogowego, który zabrania w artykule 31 holowania pojazdów na autostradzie, za wyjątkiem holowania przez pojazdy przeznaczone do tego zadania. W takim przypadku są one jednak zobowiązane do zjechania z autostrady na pierwszym możliwym zjeździe bądź do najbliższego miejsca obsługi podróżnych. Dodatkowo ustawodawca zastrzegł, że podczas holowania pojazdy muszą być połączone w sposób wykluczający odczepienie się podczas jazdy, a na bagażniku auta holowanego należy umieścić trójkąt ostrzegawczy.
Sąd mógłby w tej sytuacji orzec karę grzywny w wysokości do trzech tysięcy złotych. Dodatkowo miałby możliwość orzeczenia zakazu prowadzenia pojazdów.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutter / Kontakt 24