- Do Warszawy codziennie wjeżdża pół miliona aut. Musimy dać ludziom alternatywę – twierdzą przedstawiciele Miasto Jest Nasze, przekonując o konieczności wyznaczenia nowych buspasów. Jak wyliczyli, jeden buspas w godzinach szczytu może zapewnić przewóz tylu osób, co cztery pasy dla samochodów.
"Rafał Trzaskowski pochwalił się ostatnio zakupem ponad setki elektrycznych autobusów. To zdecydowanie krok w dobrą stronę. Jednak nawet najnowocześniejszy autobus nie będzie atrakcyjną alternatywą dla samochodów, jeżeli będzie razem z nimi tkwił w korku" – twierdzi stowarzyszenie na swoim facebookowym profilu.
I przekonuje, że najlepszym sposobem poprawy komunikacji w mieście jest wytyczenie nowych buspasów. "To najtańszy i najprostszy sposób na poprawę szybkości i punktualności transportu publicznego" – uważają działacze.
"Niegospodarność i dyskryminacja"
Jak podkreślają przedstawiciele MJN, to nie metro i nie tramwaje, ale autobusy przewożą najwięcej pasażerów.
- Tymczasem narażone są na stanie w kilometrowych korkach. Zaznaczmy, że pasażerowie autobusów płacą tyle samo za bilet, co osoby korzystające z metra czy tramwaju – przypomina Justyna Kościńska.
I dodaje, że z wyliczeń stowarzyszenia wynika, że jeden buspas w godzinach szczytu może zapewnić przewóz tylu osób, co cztery pasy samochodów. - Powiedzmy wprost: utrzymywanie szerokich ulic bez buspasów to niegospodarność i dyskryminacja pasażerów ZTM – oceniła.
Prezes MJN Jan Mencwel, odnosząc się do ostatnich inwestycji miasta, powiedział z kolei, że autobus elektryczny sam w sobie nie jest alternatywą dla samochodu, jeśli stoi w korku. - Co z tego, że jest cichy i ekologiczny, skoro nie można punktualnie dojechać nim do pracy? – pytał. I dodał, że buspasy to tanie, szybkie i skuteczne rozwiązanie. - Nie potrzeba setek milionów złotych, wystarczy tak naprawdę kubeł farby.
Jak przypomina Mencwel, poszerzenie ulicy Marynarskiej kosztowało miasto 50 milionów złotych. – Za taką sumę moglibyśmy tak naprawdę wytyczyć całą sieć buspasów w Warszawie i rozwiązać problem pasażerów – twierdzi.
"Kluczowe na drogach wlotowych"
Jak przekonują działacze, buspasy powinny powstać na największych ulicach w mieście, nie tylko trzy- i czteropasmowych, ale także tych dwupasmowych. – Kluczowe są na drogach wlotowych do Warszawy – stwierdza Dawid Durejko. I dodaje, że do Warszawy codziennie wjeżdża pół miliona aut. - Musimy dać ludziom alternatywę – mówi.
Miasto Jest Nasze przygotowało mapę, na której przedstawiło swój projekt. Na czerwono zaznaczyło miejsca, w których powinny pojawić się nowe pasy: na Puławskiej, aby zapewnić sprawny dojazd do metra Wilanowska, na drodze dojazdowej z Łomianek na Młociny i na Radzymińskiej od Marek.
– Poza tym na Wilanowskiej w kierunku "Mordoru", zanim powstanie tam tramwaj, a także na Sobieskiego, Czerniakowskiej i Marszałkowskiej – wylicza Durejko. Ostatnią propozycją jest Wola i Odolany, i "korkująca się trasa Prymasa Tysiąclecia".
130 elektrycznych autobusów
Ostatnio informowaliśmy o podpisaniu przez ratusz umowy na zakup 130 zeroemisyjnych autobusów dla Warszawy, co - jak podkreślał urząd miasta - jest jednym z największych kontraktów na autobusy elektryczne w Europie.
Wartość zaplanowanej przez miasto inwestycji to ponad 417 milionów złotych, ale dofinansowanie unijne pokryje prawie połowę kosztów: wyniesie 180 mln złotych. Nowe elektrobusy będą jeździć po Trakcie Królewskim.
- Cieszymy się, że jesteśmy jednym z liderów we wdrażaniu proekologicznych rozwiązań dla transportu. Według naszych planów już za dwa lata będziemy w posiadaniu floty niemal 400 autobusów zero- i niskoemisyjnych. Ekologiczne autobusy MZA to recepta na czyste powietrze w stolicy - stwierdził Jan Kuźmiński, prezes zarządu Miejskich Zakładów Autobusowych.
ab/PAP/r