16-latka zginęła. Kierowca nie miał prawa jazdy, pędził, uciekł. Sąd utrzymał wyrok i zmiażdżył linię obrony

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Śmiertelne potrącenie na Targówku
Śmiertelne potrącenie na TargówkuTomasz Zieliński /tvnwarszawa.pl
wideo 2/5
Śmiertelne potrącenie na TargówkuTomasz Zieliński /tvnwarszawa.pl

Choć nigdy nie miał prawa jazdy, w sądzie przekonywał: jestem dobrym kierowcą, a policja nigdy nie ukarała mnie mandatem. To, że śmiertelnie potrącił 16-letnią Magdę, tłumaczył złą pogodą i "wtargnięciem". Na ucieczkę z miejsca wypadku też znalazł "okoliczność łagodzącą": miałem w aucie narkotyki, wystraszyłem się. Sąd apelacyjny utrzymał karę i punkt po punkcie rozbił linię obrony.

Jeszcze w sali sądowej krzyknął: "ten wyrok to dramat!". Chwilę wcześniej 28-letni Adrian Z. został prawomocnie skazany na dziewięć lat więzienia za śmiertelne potrącenie nastoletniej Magdy na Bródnie.

Pełnomocniczka rodziców adwokat Marta Zakrzewska: - Sprawiedliwości stało się zadość. Wymiar sprawiedliwości wygrał. Jeszcze kilka lat temu nie słyszałam takich wyroków. Chyba idzie ku lepszemu, kary dla piratów drogowych będą surowe.

Wypadek, a później ucieczka

Do tragicznego wypadku doszło 28 grudnia 2015 roku na ulicy św. Wincentego. 16-latka przechodziła przez jezdnię w miejscu, w którym nie było przejścia dla pieszych. Mercedes uderzył ją z ogromną siłą. Biegły wyliczył, że jechał przynajmniej 90 km/h. Kierowca uciekł.

Auto odnaleziono kilka dni później pod Wyszkowem. Adrian Z. sam zgłosił się na policję po 11 dniach. Śledczy nie mieli jeszcze wtedy dowodów, że kierował mercedesem, więc nie usłyszał zarzutów. Ale 18 stycznia 2016 roku, czyli trzy tygodnie po wypadku, został zatrzymany przez policję na ulicy Namysłowskiej za jazdę pod wpływem narkotyków. Następnego dnia prokuratura postawiła mu zarzut za spowodowanie wypadku na św. Wincentego i ucieczkę oraz za późniejszą jazdę pod wpływem.

Proces rozpoczął się w 2017 roku. Na pierwszą rozprawę Adrian Z. został doprowadzony w kajdankach. Później przychodził już bez nich, za to w coraz większej asyście policji. Z czasem towarzyszyło mu pięciu antyterrorystów.

Szybko wyszło na jaw, że oskarżony poszedł na współpracę z prokuraturą i obciąża osoby, którym śledczy zarzucają handel narkotykami. To między innymi dzięki jego relacjom udało się postawić zarzuty już około 150 osobom. Od tego momentu zmieniło się jego nazwisko z M. na Z.

Antyterroryści przed salą sądową (listopad 2017)
Antyterroryści przed salą sądową (listopad 2017)Piotr Machajski / tvnwarszawa.pl

Dziewięć lat

Wyrok w sądzie pierwszej instancji zapadł w czerwcu 2020 roku. Prokurator żądał wówczas 10 lat pozbawienia wolności, a pełnomocnik rodziny ofiary maksymalnego wymiaru, czyli 12 lat. Obrońca i sam oskarżony wnosili o "wyrok sprawiedliwy". Z. w mowie końcowej stwierdził, że "może przeprosić pokrzywdzonego i jego rodzinę", bo sam jest ojcem. Podkreślał, że "chciał wybrnąć z tej sprawy innymi wyjaśnieniami", ale "prokuratura zrobiła sobie z niego narzędzie" i go wykorzystała. Sędzia Iwona Gierula uznała, że Z. jest winny obu zarzucanych mu czynów i wymierzyła karę łączną: dziewięć lat więzienia. Orzekła też "zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych dożywotnio" oraz po 50 tys. zł zadośćuczynienia dla rodziców zmarłej dziewczynki i na pokrycie poniesionych przez nich kosztów pełnomocnika z wyboru. Pięć tysięcy złotych Z. miał zapłacić na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Z pisemnego uzasadnienia wyroku, który ogłoszono 29 czerwca, wynikało, że sąd nie orzekł najwyższego wymiaru kary, bo do wypadku przyczyniła się także postawa pokrzywdzonej, która przekraczała jezdnię w niebezpiecznym miejscu, weszła na nią między pojazdami i nie zachowała ostrożności. Sędzia doceniła postawę oskarżonego, który ostatecznie przyznał się do zarzucanego czynu i opisał okoliczności wypadku. Nie umknęło uwadze sądu, że jako człowiek związany z przestępczością narkotykową w Warszawie zdecydował się na współpracę z prokuraturą i doprowadził do zatrzymania ponad 150 osób.

Ale obrona uznała, że kara i tak jest zbyt surowa, a sprawa ponownie trafiła na wokandę. Wyrok zapadł w piątek.

Ponowny proces Adriana M.
Ponowny proces Adriana M. Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl

Obrona: kara powinna być łagodniejsza

Mecenas Joanna Zysk, przedstawicielka Adriana Z. przekonywała w ostatnim słowie, że kara dla jej klienta powinna być łagodniejsza. - Sąd nie wziął pod uwagę okoliczności łagodzących, które pojawiły się w tej sprawie. Po pierwsze, należy wskazać, iż pokrzywdzona przyczyniła się do tego, co się wydarzyło. Przechodziła przez jednię w miejscu do tego niedozwolonym, było ciemno. Nie wyważyła, w jakiej odległości jest pojazd. Wtargnęła na jezdnię, co nie zostało wzięte pod uwagę przez sąd, który wymierzał karę – stwierdziła.

- Po drugie, sąd pominął kwestię tego, że oskarżony przyznał się do winy. Oskarżony złożył szczegółowe wyjaśnienia, opisał przebieg zdarzenia, wyjaśnił, jakie pobudki nim kierowały, dlaczego odjechał z miejsca zdarzenia, oddalił się z miejsca zdarzenia albowiem posiadał narkotyki – dodała.

Przypomniała równocześnie, że Z. składał wyjaśnienia dotyczące przestępczości narkotykowej, co pozwoliło na zatrzymanie w sprawie ponad stu osób. - Naszym zdaniem kara jest rażąco surowa – podsumowała i apelowała do sądu o jej złagodzenie.

"Wyrok jest surowy, ale sprawiedliwy"

Z obroną nie zgodził się prokurator, który wniósł o utrzymanie dziewięciu lat więzienia dla Z. Odniósł się do stwierdzenia przedstawicielki oskarżonego dotyczącego pogody. - Wysoki Sądzie, oskarżony świadomie naruszał zasady bezpieczeństwa. Jechał 90 kilometrów na godzinę. To o 80 procent szybciej, niż tą drogą mógł się poruszać. Owszem było mokro, było ciemno, ale to po stronie oskarżonego, który poruszał się pojazdem mechanicznym było myśleć o tym, żeby jechać rozważniej – mówił prokurator. Przypomniał przy tym, że biegły ocenił prędkość, z jaką się poruszał oskarżony jako "śmiertelną".

Prokurator odniósł się również do tego, że Z. przyznał się. - Ale można się zastanawiać, kiedy się przyznał i dlaczego. Długotrwałe ukrywanie się, zacieranie śladów, zlecenie naprawy pojazdu i angażowanie wielu osób w celu uniknięcia odpowiedzialności karnej – wyliczał.

Wyrok skomentował: jest surowy, ale sprawiedliwy.

Wypadek na Targówku
Wypadek na TargówkuTVN24

Długi proces

O utrzymanie wyroku apelowała również pełnomocniczka rodziców Magdy – Marta Zakrzewska. - To był długi proces. W ocenie oskarżyciela posiłkowego kara dziewięciu lat pozbawienia wolności jest karą sprawiedliwą. Przez większość czasu mieliśmy wrażenie, że sprawa wypadku stanowi kwestię poboczną dla swoistej gry, która toczy się między oskarżonym a wymiarem sprawiedliwości. Stanowiła kartę przetargową w interesach, które miałby prowadzić – mówiła.

- Nie wierzmy, że oskarżony przeżył śmierć pokrzywdzonej. To była z góry wykalkulowana gra, prowadzona z zimną krwią. Nawet w przejawach - w cudzysłowie - empatii, kiedy oskarżony przyznał się do winy, była pewna rozpisana rola, dla gry, którą prowadził z wymiarem sprawiedliwości – oceniła.

"Pomówiłem wiele osób, teraz jeżdżę, to prostuję"

W piątek przed sądem dużo mówił także sam Z. Sędzia zapytała go na początku o inne postępowania (związane z przestępczością narkotykową), w których jest świadkiem. - Czy w obecnych postępowaniach potwierdza pan zeznania obciążające oskarżonych? – zapytała sędzia Beata Tymoszów.

- Od około roku jeżdżę i obnażam patologię "60-tki" w naszym kraju – odpowiedział. W policyjno-prokuratorskim slangu "60-tka" to osoba, która zdecydowała się skorzystać z paragrafu 60 Kk, który mówi o tym, że osoby, które zdecydowały się na współpracę ze służbami, mogą liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kary. Z. uważa, że w jego przypadku tak się nie stało. Przy okazji przyznał: - Bezpodstawnie pomówiłem szereg osób, co miało związek ze sprawą, której dotyczy niniejsze postępowanie.

Przekonywał, że miał obiecane nadzwyczajne postępowanie w tej sprawie w zamian za współpracę. Karę w sądzie pierwszej instancji skomentował: - Kara wynika z faktu, że przed wydaniem wyroku w niniejszej sprawie zacząłem wycofywać się z moich zeznań, w których obciążałem tyle osób. Z zemsty prokurator złożył wniosek o wymierzenie mi kary dziesięciu lat pozbawienia wolności.

O wypadku mówi: nieszczęśliwy. - To jest zbyt duża kara za nieumyślne przestępstwo. Też mam małe dziecko, konkubinę. Moja rodzina została pozostawiona sama sobie. Mój każdy dzień wygląda tak, że czekam na telefon, żeby się dowiedzieć, czy nic im się nie stało. Pomówiłem całą praską stronę. Ludzi, z którymi nie miałem nic wspólnego. Jestem aktualnie na etapie walczenia o niewinność ludzi, których pomówiłem – utrzymuje. 

Przyznał: - Tak, nigdy nie posiadałem prawa jazdy. Poruszałam się samochodami osobowymi, ale nigdy przedtem nie miałem kolizji. Znam wszelkiego rodzaju przepisy drogowe. Nigdy nie byłem zatrzymany za prędkość. Mnie tam nie powinno być, bo nie posiadałem uprawnień do prowadzenia pojazdów, ale tej dziewczyny też nie powinno tam być.

Adrian M. wprowadzany na salę (listopad 2017)
Adrian M. wprowadzany na salę (listopad 2017)Piotr Machajski / tvnwarszawa.pl

Sąd podtrzymał karę

Wyrok zapadł godzinę po wyjaśnieniach oskarżonego. - Wyrok został podtrzymany – ogłosiła sędzia Tymoszów, co uzasadniła w długim oświadczeniu.

Po pierwsze, zwróciła uwagę na okoliczności łagodzące w sprawie, czyli przyznanie się do winy oraz przyczynienie się Magdy do wypadku. - Nie można zapomnieć, w jakim momencie procesu oskarżony to uczynił.

Przypomniała, że momentem przełomowym było zeznanie świadka, Pauliny K., która przedstawiła korespondencję na Facebooku z osobą wówczas najbliższą dla oskarżonego, z której wynikało, że oskarżony był sprawcą wypadku.

Drugą okolicznością łagodzącą było to, że Magda weszła na jezdnię w miejscu niedozwolonym. Powołany w sprawie biegły przyznał, że nastolatka "nie powinna przechodzić przez jezdnię nie upewniwszy się, że może na nią wkroczyć". Zarówno oskarżony, jak i jego obrona przekonywała: pokrzywdzona wtargnęła na ulicę.

- Otóż nie. Z zeznań świadka wynika, że pokrzywdzona zatrzymała się na pasie ruchu dla pojazdów jadących wprost i rozejrzała się, a zatem próbowała wykonać te obowiązki, które na niej jako uczestnika ruchu obowiązywały. Wkroczyła na jezdnię. Dlaczego? Dlatego, że samochód, którym poruszał się oskarżony, był w takiej odległości od pieszej, że gdyby poruszał się z prędkością 50 km/h, a więc dopuszczalną, to do wypadku by nie doszło. Piesza nawet dostrzegając ten pojazd miała prawo sądzić, że wchodząc na jezdnię, nie spowoduje zagrożenia w ruchu drogowym – argumentowała sędzia.

Sąd nie zgodził się również z tym, że był to nieszczęśliwy wypadek. - To nieprawda, z kilku względów. Po pierwsze, oskarżony w ogóle nie powinien jeździć samochodem, bo nie miał uprawnień. Po drugie, oskarżony w ogóle nie powinien znajdować się na pasie jezdni do skrętu w lewo, ponieważ chciał jechać prosto. Wykonywał niedozwolony manewr, zakładając, że będzie w ostatniej chwili - mówiąc językiem potocznym - wciskać się pomiędzy samochody stojące w korku – mówiła sędzia.

Przypomniała również wyjaśnienia oskarżonego, w których argumentował, że miejsce wypadku było niebezpieczne; że często na jezdnię wbiegali tam piesi. - Skoro jechał ulicą, która była mu znana, miał pełne prawo sądzić, że może być taka sytuacja, że pewne osoby będą chciały w tym miejscu przebiec. Co więcej, nie usprawiedliwia oskarżonego, a wręcz obciąża tłumaczenie, że nie mógł zobaczyć dziewczynki, bo było ciemno, bo padał deszcz. Tego rodzaju okoliczności dla każdego uczestnika ruchu, a zwłaszcza tego, który porusza się pojazdem mechanicznym i z tego faktu właśnie stanowi potencjalnie znacznie większe zagrożenie dla innych uczestników ruchu niż pieszy i rowerzysta, to takie okoliczności muszą powodować zwiększoną uwagę kierującego – odpowiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia.

Sąd nie dał również wiary, że Z. uciekł z miejsca zdarzenia, ponieważ był w szoku. - Nie może oskarżonego usprawiedliwić fakt, podniesiony w apelacji, że oskarżony się nie zatrzymał, bo przecież miał prawo się bać, skoro przewoził w samochodzie środki odurzające, bo miała być przeprowadzona transakcja narkotykowa. Nie znajdował się w szoku – stwierdziła sędzia.

Przypomniała, że Z. niedługo po wypadku zapewnił sobie holowanie auta u znajomej osoby i zaufanego mechanika. - Oskarżony wrócił na miejsce zdarzenia nie dlatego, że był dręczony wyrzutami sumienia. Znalazł się tam, ponieważ chciał się upewnić, jakie są skutki tego zdarzenia. I kiedy dowiedział się, że dziewczynka zginęła na miejscu, podjął w pełni świadomą decyzję, że będzie się ukrywał – skończyła sędzia.

Wyrok jest prawomocny.

Autorka/Autor:Klaudia Ziółkowska

Źródło: tvnwarszawa.pl

Pozostałe wiadomości

Mamy pierwszą osobę w Polsce ukaraną za mówienie "patodeweloperka", to aktywista Miasto Jest Nasze - informuje współzałożyciel stowarzyszenia i od niedawna stołeczny radny Jan Mencwel. W uzasadnieniu sąd podnosi, że odbiór tego sformułowania jest "negatywny", a w stosunku do dewelopera, o którym pisał aktywista, jest "obraźliwe" i "nie znajduje żadnego uzasadnienia".

Aktywista ukarany przez sąd za sformułowanie "patodeweloperka". "Pierwszy w Polsce"

Aktywista ukarany przez sąd za sformułowanie "patodeweloperka". "Pierwszy w Polsce"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Ciało nagiej kobiety w Parku Praskim znalazł pracownik firmy sprzątającej. Została zgwałcona i uduszona. Choć do zbrodni doszło prawie dwa lata temu, zabójca wciąż pozostaje na wolności. Śledczy analizują akta podobnych historii z ostatnich dwudziestu lat, wcześniej sprawdzali, czy ta sama osoba zaatakowała i zabiła nauczycielkę w łódzkim parku na Zdrowiu.

Zamordował kobietę w Parku Praskim, od dwóch lat pozostaje nieuchwytny. Śledczy sprawdzają, czy to seryjny zabójca

Zamordował kobietę w Parku Praskim, od dwóch lat pozostaje nieuchwytny. Śledczy sprawdzają, czy to seryjny zabójca

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zmienili miejsca zamieszkania, by uniknąć kar za błędy przeszłości. Nie udało się. Na trop poszukiwanych trafili policjanci z komendy w Piasecznie. 39-latek za kratami spędzi osiem miesięcy, a 63-latek - rok.

Byli zdziwieni, że policjanci ich znaleźli

Byli zdziwieni, że policjanci ich znaleźli

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Wyszkowa (Mazowieckie) zatrzymali 51-latkę podejrzaną o dokonanie kilku kradzieży z włamaniem. Podczas przesłuchania kobieta przyznała się do popełnionych czynów. Policjantom tłumaczyła, że zainspirowały ją seriale kryminalne.

Przyznała się do kilku włamań i kradzieży, zainspirowały ją seriale kryminalne

Przyznała się do kilku włamań i kradzieży, zainspirowały ją seriale kryminalne

Źródło:
PAP

Poznał w sieci kobietę, która zaproponowała mu założenie sklepu internetowego na azjatyckiej platformie sprzedażowej. Oferta była kusząca, skończyło się na stracie setek tysięcy złotych.

Zainwestował w "azjatycki sklep", stracił ponad 300 tysięcy złotych

Zainwestował w "azjatycki sklep", stracił ponad 300 tysięcy złotych

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Przez pierwsze pięć dni maja postój auta w warszawskiej Strefie Płatnego Parkowania Niestrzeżonego będzie darmowy.

Pięć dni darmowego parkowania w płatnej strefie

Pięć dni darmowego parkowania w płatnej strefie

Źródło:
PAP

Wystawa zdjęć "Urzecze i Wisła" autorstwa warszawskiego fotografa Wiktora Strumiłło trafiła do kolejnej londyńskiej galerii. Od soboty, 4 maja będzie można obejrzeć ją w POSK Gallery.

"Urzecze i Wisła" do obejrzenia w Londynie

"Urzecze i Wisła" do obejrzenia w Londynie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Dzięki sąsiadce skończył się domowy koszmar 35-latki i jej dziecka. Przyjęła ją pod swój dach i wezwała policję. Mąż kobiety został zatrzymany, usłyszał zarzuty i objęto go dozorem policyjnym. Musi też opuścić mieszkanie.

Z dzieckiem schroniła się u sąsiadki, ta wezwała pomoc

Z dzieckiem schroniła się u sąsiadki, ta wezwała pomoc

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątek w Alejach Jerozolimskich w korku utknęła karetka pogotowia. Zator powstał w wyniku blokady jezdni przez aktywistów z Ostatniego Pokolenia. Stołeczna policja opublikowała nagranie z tego zdarzenia i zapowiada, że zostanie przekazane do oceny prawno-karnej przez prokuraturę. Kilka godzin później do sprawy odnieśli się aktywiści.

Aktywiści usiedli na jezdni, w korku stała karetka. Policja publikuje nagranie

Aktywiści usiedli na jezdni, w korku stała karetka. Policja publikuje nagranie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W sobotę po południu na Trasie Łazienkowskiej zderzyły się samochód osobowy i miejski autobus. Dwie osoby zostały zabrane do szpitala.

Samochód uderzył w bok autobusu, są poszkodowani

Samochód uderzył w bok autobusu, są poszkodowani

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kuria Warszawsko-Praska zawiesiła w wykonywaniu obowiązków proboszcza parafii św. Faustyny na warszawskim Bródnie. Duchowny jest podejrzany o oszustwa podatkowe i przywłaszczenie datków od wiernych. Został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Proboszcz zatrzymany przez CBA, jest reakcja kurii

Proboszcz zatrzymany przez CBA, jest reakcja kurii

Źródło:
PAP

W sobotę rozpoczęła się budowa chodnika przy przejeździe kolejowym w rejonie skrzyżowania Radzymińskiej i Naczelnikowskiej. O bezpieczną przeprawę przez torowisko w tym miejscu mieszkańcy walczyli do lat.

Po latach pisania petycji i protestów wreszcie doczekają się bezpiecznego przejścia przez tory

Po latach pisania petycji i protestów wreszcie doczekają się bezpiecznego przejścia przez tory

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prace na rondzie Tybetu rozpoczną się w nocy z wtorku na środę, a zakończą w niedzielę, 5 maja, nad ranem. W tym czasie będą objazdy i zmiany w ruchu.

Prace na rondzie Tybetu. Zmiany i utrudnienia

Prace na rondzie Tybetu. Zmiany i utrudnienia

Źródło:
tvnwarszawa.pl

32 pieszych zostało ukranych mandatami, bo "swoim zachowaniem stwarzali ogromne niebezpieczeństwo nie tylko dla samych siebie, ale też kierujących, przed maską których nagle się pojawiali". O karach dla 14 zdecyduje sąd. To efekt dwudniowej akcji policji w Piasecznie.

Użyli drona, posypały się kary dla pieszych

Użyli drona, posypały się kary dla pieszych

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie tragicznego wypadku na Ursynowie. Kierująca, która śmiertelnie potrąciła pieszego na zebrze, chce dobrowolnie poddać się karze. Jej wniosek jest już w sądzie.

Śmiertelnie potrąciła pieszego, chce się dobrowolnie poddać karze

Śmiertelnie potrąciła pieszego, chce się dobrowolnie poddać karze

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Mieszkają tuż obok największej oczyszczalni ścieków, ale sami muszą korzystać z przydomowych szamb i nie wiadomo, kiedy doczekają się podłączenia do sieci kanalizacyjnej. Skarżą się na dziurawe drogi, na które wylewają się ścieki z wozów asenizacyjnych i fetor z oczyszczalni, którą nazywają "pogodynką", bo uciążliwości są największe, gdy zanosi się na deszcz.

Mieszkają obok największej oczyszczalni ścieków, sami muszą korzystać z szamb

Mieszkają obok największej oczyszczalni ścieków, sami muszą korzystać z szamb

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na Targówku kierowca auta osobowego wjechał w rząd zaparkowanych pojazdów. Uszkodzonych zostało kilka samochodów.

Wjechał w kilka zaparkowanych aut

Wjechał w kilka zaparkowanych aut

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Żyrardowa (Mazowsze) eskortowali samochód z czteroletnią dziewczynką, która jechała do Warszawy na przeszczep nerki. Pomogli, bo jej mama utknęła w korku.

Czterolatka jechała na przeszczep nerki, jej mama utknęła w korku. Pomogli policjanci

Czterolatka jechała na przeszczep nerki, jej mama utknęła w korku. Pomogli policjanci

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W związku ze zbliżającą się majówką, a potem sezonem urlopowym, pojawiają się próby "oszustw na kwaterę". O co chodzi? O wpłacenie zaliczki i "zarezerwowanie" lokali, które w rzeczywistości nie istnieje. Policjanci przestrzegają oraz podpowiadają na co zwrócić uwagę, by nie dać się oszukać i nie stracić pieniędzy.

Idealna kwatera może być oszustwem. Co zrobić, by nie stracić pieniędzy

Idealna kwatera może być oszustwem. Co zrobić, by nie stracić pieniędzy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Część chodnika wzdłuż ulicy Mokotowskiej do niedawna zajmowały samochody. Teraz piesi odzyskali całość tej przestrzeni, a kierowcy mają do dyspozycji miejsca parkingowe na jezdni. Mimo zmian ulica wciąż pozostaje dwukierunkowa.

Piesi odzyskali chodnik, samochody wróciły na ulicę

Piesi odzyskali chodnik, samochody wróciły na ulicę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Uczelniana Komisja Wyborcza Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ogłosiła, że wybory rektora odbędą się 6 maja, a jedyną kandydatką jest prof. Agnieszka Cudnoch-Jędrzejewska. Urzędujący rektor prof. Zbigniew Gaciong wyraził niepokój w związku z tą decyzją.

Wybory na WUM mają się odbyć z jedną kandydatką. Obecny rektor "zaniepokojony"

Wybory na WUM mają się odbyć z jedną kandydatką. Obecny rektor "zaniepokojony"

Źródło:
PAP

Zatrzymali do kontroli kierowcę tira, który przekroczył prędkość w terenie zabudowanym. To był początek jego kłopotów. Jak się okazało, złamał zakaz prowadzenia, a ponadto nie posiadał karty zalogowanej w tachografie cyfrowym i - jak oświadczył - nigdy takiej nie miał.

Po kontroli stracił prawo jazdy w siedmiu kategoriach

Po kontroli stracił prawo jazdy w siedmiu kategoriach

Źródło:
tvnwarszawa.pl