We wtorek rano rolnicy ustawili krzyż z kwiatów doniczkowych na placu Piłsudskiego. - Producenci kwiatów są w tragicznej sytuacji, nie mogą sprzedać swoich produktów - uzasadnia symboliczny protest Agrounia.
Rolnicy pojawili się na placu Piłsudskiego we wtorek po godzinie 8. Był wśród nich jest lider Agrounii Michał Kołodziejczak.
Na miejscu był także Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl. - Na plac podjechały dwa samochody dostawcze. Wysiadło z nich kilka osób, wynieśli kontenery na kółkach, na których znajdowały się kwiaty w doniczkach. Zaczęli układać je w kształt krzyża. Ustawili je pod krzyżem papieskim - opisywał nasz reporter.
Dodał, że do protestujących podeszło kilku policjantów, którzy pytali o szczegóły akcji. - Wynikało to z tego, że nie byli uprzedzeni o wydarzeniu - wyjaśnił Zieliński. Z czasem na placu Piłsudskiego pojawiło się więcej funkcjonariuszy.
Rolnicy wyjaśnili na Facebooku, dlaczego zdecydowali się na taką formę protestu. "Warszawa dowie się dziś, że kwiaty choć piękne w tym sezonie są ciężarem i problemem. Nie da się ich sprzedać. Holandia przejmuje polski rynek kwiatów. Przywieźliśmy 6 tys. kwiatów na Plac Piłsudskiego w Warszawie. Producenci kwiatów są w tragicznej sytuacji, nie mogą sprzedać swoich produktów. Polski rynek zalewają rośliny z Holandii. Jeśli sytuacja się nie zmieni kwiaty wylądują na śmietniku lub zgniją" - wyjaśnia na Facebooku Agrounia.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl