Chcą wiedzieć, jak będzie wyliczana ich pensja i chcą więcej zarabiać. Są przepracowani - walczyli na pierwszej linii frontu z COVID-19. W środę w wielu miastach odbyły się protesty ratowników medycznych. W Warszawie zebrali się przed siedzibą Ministerstwa Zdrowia przy ulicy Miodowej.
- Musimy dużo czasu spędzać w pracy, mało czasu spędzamy z dziećmi. Praca ratownika medycznego nie rozpieszcza. Dużo pracujemy, mało zarabiamy. Jesteśmy kiepsko traktowani i nasze dzieci też nie są głupie i widzą, co się dzieje. Jest trudno pogodzić obowiązki zawodowe, jak i prywatne - opowiadało na antenie TVN24 małżeństwo ratowników medycznych z dwójką dzieci. - Niech się państwo obudzi, bo następna pandemia może być bez nas - dodała inna ratowniczka.
"Zostaliśmy potraktowani niepoważnie"
- Zostaliśmy potraktowani niepoważnie po tym wszystkim, co robiliśmy podczas pandemii i po tym, co robimy na co dzień. My od czterech lat walczymy o to, żebyśmy mogli być grupą zawodową samostanowiącą o sobie. Żebyśmy mogli zmieniać system i żebyśmy mieli większą siłę przebicia w pertraktacjach z rządem o to, żebyśmy byli w końcu dobrze wynagradzani. Jesteśmy filarem systemu polskiego ratownictwa medycznego. Bez nas tego systemu nie ma, SOR-ów nie ma. Tam oczywiście pracują też pielęgniarki, zarówno jak i w Zespołach Ratownictwa Medycznego, ale jeśli nie my, to nikt - mówił z kolei Michał, ratownik z Warszawy.
I dodał: - Dostaliśmy dodatek covidowy, który został nam zabrany, z czym się liczyliśmy. W podziękowaniu za to wszystko, co robiliśmy, też dużo wcześniej i nie tylko podczas pandemii, splunięto nam w twarz po prostu.
Protest trwa w wielu polskich miastach między innymi w Krakowie, Poznaniu czy we Wrocławiu. - Ratownicy mają szereg postulatów wypisanych na transparentach: "Karetka bez ratownika to tylko samochód", "To moja 300-a godzina pracy w czerwcu. Czujesz się bezpiecznie?", ale też chociażby plakietki z napisem: "Inny zawód". To mają wypisane i na swoich koszulkach, ale też na transparentach, bo jedno to jest kwestia płac, których domagają się ratownicy, którzy przyszli przed resort zdrowia, ale druga to kwestia klasyfikacji ich zawodu - mówiła po godzinie 12, na antenie TVN24 reporterka Maja Wójcikowska.
Dodała, iż protestujący mówią, że w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu ich zawód został sklasyfikowany jako "inny zawód", że nie ma takiego zawodu jak ratownik medyczny. - Na przykład lekarz czy pielęgniarka mają konkretną klasyfikację, swoją pozycję w ustawie. Ratownicy medyczni nie. Inni mówią, że to wpływa bezpośrednio na ich płace, na ich zawodową pozycję i tak, jak tłumaczą - dziś pensja na rękę dla ratownika medycznego, już z doświadczeniem to jest 3-3,5 tysiąca złotych brutto. Tymczasem oni chcieliby, żeby taka pensja wynosiła 4-5 tysięcy złotych - przekazała reporterka.
Ratownicy podkreślają też, że od ich działań zależy życie pacjentów, którym jako pierwsi podają w karetce leki. Pracują nawet 24 godziny na dobę. Swoje postulaty ratownicy przekazali wiceministrowi zdrowia Waldemarowi Krasce.
- Chwilę przed 14 komitet protestacyjny wszedł do gmachu Ministerstwa Zdrowia. Dokładnie osiem osób, które były wybrane przez ratowników medycznych i są przedstawicielami z różnych związków z różnych części kraju. Byli i z Rzeszowa, i z Krakowa, i z Warszawy - relacjonowała Wójcikowska. Jak dodała, demonstracja nie jest już tak liczna i głośna, ponieważ formalnie została już rozwiązana. - Teraz, jak tłumaczą ratownicy medyczni, spacer i spokojne przemieszczanie się po ulicy Miodowej. Tłumów brak. Transparenty już zwinięte, choć były na nich bardzo różne hasła, choćby: "w pandemii bohaterzy, dzisiaj frajerzy". Tak określają swoją sytuację - mówiła reporterka.
Gwarancje wiceministra zdrowia
- W imieniu Ministerstwa Zdrowia zagwarantowałem, że te środki, które są przeznaczone na wynagrodzenia, nie będą przekazywane w kwotach niższych niż na dzień 30 czerwca 2021 roku, czyli te pieniądze, które trafiają w tej chwili do ratownictwa medycznego nie będą niższymi pieniędzmi niż do tej pory - podkreślił podczas konferencji prasowej wiceszef resortu zdrowia po rozmowach z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Ratowników Medycznych.
Wiceszef resortu zdrowia zapewnił, że w żadnej stacji pogotowia ratunkowego nie zostaną obniżone wynagrodzenia ratownikom. Zaznaczył, że ukazało się rozporządzenie prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, w którym także gwarantuje przekazywanie tych środków do świadczeniodawców, aby z dniem 1 lipca te środki były na takim samym poziomie jak do tej pory.
Mówił też o dodatkach za święta i pracę w nocy, który mają ratownicy i pielęgniarki z SOR-ów, a ci z karetek nie. - W okresie covidowym my to wprowadziliśmy. Chcemy także ten dodatek wpisać na stałe dla ratowników medycznych. Myślę, że to jest dobra informacja, bo to będzie dodatkowe wynagrodzenia dla tych pracowników - mówił Kraska.
Wiceminister powiedział, że rozmawiano także o ustawie o zawodzie i samorządzie ratownictwa medycznego. - Ta ustawa została skierowana do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Został nadany cykl legislacyjny. Mam nadzieję, że w najbliższych miesiącach ta ustawa będzie procedowana i ratownicy będą mieli swój własny samorząd - powiedział wiceminister zdrowia.
Wspomniał, że rozmawiano także o nowelizacji ustawy o państwowym ratownictwie medycznym. - Zobowiązałem się do utworzenia zespołu roboczego, do którego zostaną zaproszeni przedstawiciele środowisk związkowych - podkreślił Kraska. Poinformował, że zobowiązał się do cyklicznych spotkań z organizacjami związkowymi.
Jak dowiedział się reporter TVN24, komitet protestacyjny nie został rozwiązany, czeka na realizację deklaracji ministerstwa.
Problemy kadrowe i płacowe
"Aktualnie wiele ośrodków w podziękowaniu za ciężką pracę obniża wynagrodzenie pracownikom systemu ochrony zdrowia co często skutkuje zmuszeniem do zmiany pracy. Szpitalne Oddziały Ratunkowe nie mają wystarczającej obsady lub mają szczątkową, która nie wystarcza na sprawne działanie. Od 1 lipca w niektórych rejonach karetki nie mają żadnej obsady. Coraz więcej medyków ucieka z państwowych placówek, wyjeżdża za granicę lub decyduje się na zmianę branży. Aby spłacić kredyty część jeździ po 400-500h miesięcznie" - pisali w zapowiedzi na Facebooku organizatorzy protestu.
Ratownicy domagają się zapisania w ustawie odpowiedniego wynagrodzenia dla nich, pielęgniarek i położnych. "Żądamy reformy Systemu Ochrony zdrowia w szczególności przez uchwalenie Ustawy o Zawodzie i Samorządzie Ratowników Medycznych oraz nowelizacji Ustawy o Systemie Państwowe Ratownictwo Medyczne w partnerstwie z organizacjami społecznymi" - postulują.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24