Pielęgniarki i położne wyszły na stołeczne ulice w obronie swoich praw. Domagały się między innymi zwiększenia zarobków i liczby pracowników w tym sektorze opieki medycznej. - Ten protest jest przeciwko temu, że zabierają nam 1300 złotych i nie ma podwyżek dla służb medycznych. W czasie pandemii to jest skandal i wstyd dla tego rządu – mówiła przewodnicząca Forum Związków Zawodowych Dorota Gardias.
O godzinie 11 przed Sejmem rozpoczął się protest z okazji Międzynarodowego Dnia Pielęgniarki i Położnej. W ramach manifestacji zapowiedziano 18 legalnych zgromadzeń na trasie: Sejm RP - Matejki - Plac na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie – Belweder. Podczas manifestacji omawiane były problemy pielęgniarek i położnych. Domagały się one między innymi zwiększenia płac i kadr. - Obecnie średnia wieku pielęgniarki w Polsce wynosi 53 lata – mówiła w zapowiedzi protestu Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Jak dodała, Polska ma jeden z najgorszych wskaźników pod względem opieki pielęgniarskiej oraz położniczej. - To jest 5,3 osoby na tysiąc mieszkańców – zwróciła uwagę. Ptok mówiła też o tym, że w najbliższym czasie ponad 10 tysięcy pielęgniarek i położnych odejdzie na emeryturę, a studia kończy 5300 absolwentów co roku i nie wszyscy zasilają system. - Sytuacja tych, które pracują, stale będzie się pogarszać – stwierdziła.
"Pacjencie, lecz się sam"
- Protest został podzielony na 18 grup, ponieważ jest 16 regionów (tyle, ile województw) i dwie grupy reprezentujące centralę związkową. Grupy liczą mniej więcej po 25 osób. Manifestacja rozpoczęła się interwencją policji, choć - jak twierdzą protestujące - zgromadzenie zostało wcześniej zgłoszone – opowiadał reporter TVN24 Michał Gołębiowski.
Jedna z pielęgniarek wyjaśniła jednak, że była to procedura, która musiała się odbyć ze względu na pandemię. Uczestniczki zostały spisane i pouczone o przestrzeganiu zasad. - Protestujące mają ze sobą czerwone kartki, które są pokazywane w stronę rządu. To czerwona kartka dla rządu za lata zaniedbań, zbyt niskie płace i złe warunki pracy, które pogłębiła sytuacja covidowa. Na jednym z banerów jest hasło "Pacjencie, lecz się sam" – relacjonował Gołębiowski.
Jedna z osób biorących udział w proteście wyjaśniła, że jeżeli nie będzie pielęgniarek, to pacjent będzie musiał się sam leczyć i pielęgnować. - Większość pielęgniarek na Podkarpaciu to 50 plus. Do systemu nie wchodzą nowe, bo za taką płace nikt nie będzie pracował tak ciężko, więc za cztery, pięć lat okaże się, że nie będzie pielęgniarek w polskich szpitalach – mówiła.
Protestowały zamiast świętować
- Dzisiaj tutaj, gdyby nie było pandemii, byłoby wiele tysięcy pielęgniarek i położonych, w dniu, w którym powinny świętować. I kiedy przyszedł ten dzień, który należy im się za ciężką prace, są źle wynagradzane. Uważam, że czas, żeby ten rząd zastanowił się i przygotował odpowiednie zapisy i podwyżki, ponieważ ten protest jest przeciwko temu, że zabierają nam 1300 złotych od 1 lipca i nie ma podwyżek dla służb medycznych. W czasie pandemii to jest skandal, skandal i wstyd dla tego rządu – podkreślała szefowa Forum Związków Zawodowych Dorota Gardias.
- Wyszłyśmy na ulice, bo jest źle, coraz gorzej, choć miało być lepiej. Covid i epidemia udowodniły, że jest właściwie dół ze wszystkim: z pensjami, płacami i kadrami. Chcemy, żeby ktoś zaczął z nami rozmawiać, ale nie mamy już z kim rozmawiać. Jest nas mało, bo wiele z nas chorowało, choruje lub ma powikłanie pocovidowe. Musimy się z tym borykać. Pracujemy w dodatkowym ubraniu, co jest bardzo ciężkie, a nie idą za tym ani rozmowy ani płace – mówiła inna pielęgniarka z Warszawy.
Protestujący mieli ze sobą transparenty: "Posłowie, senatorowie, pomóżcie zmienić złą ustawę Niedzielskiego! Uratujcie nasze zawody", "Średnia wieku pielęgniarek i położnych kiedyś 35 lat, teraz 53 lat, wkrótce 60 lat. Dość!", "Godna praca po wartościowaniu pracy, a nie po uważaniu".
Po południu uczestniczki i uczestnicy protestu przeszli Alejami Ujazdowskimi na plac Na Rozdrożu. Tam przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych "zmieniła" nazwę placu na plac "Na Rozdrożu Zawodowym Pielęgniarek i Położnych". Odchodzące od niego ulice nazwano: "Aleją Emigracji Zarobkowej", "Aleją Renty i Emerytury" oraz "Aleją Odejścia z Zawodu".
KSP: zero zatrzymań, zero mandatów, zero wniosków o ukaranie
Komenda Stołeczna Policji pochwaliła pielęgniarki i położne, które protestowały, za pełen profesjonalizm, świadomość zagrożeń i przestrzeganie obostrzeń. Podsumowanie działań policjantów na proteście to, jak wskazał rzecznik KSP Sylwester Marczak, zero zatrzymań, zero mandatów, zero wniosków o ukaranie. - Dzisiaj pełen profesjonalizm jak zawsze ze strony pielęgniarek i położnych. W trakcie protestu widoczna świadomość zagrożeń. Przestrzeganie obostrzeń – ocenił policjant.
Jak zaznaczył, zabezpieczanie tego protestu to dla KSP "czysta przyjemność". - Brawa dla organizatorów i uczestników – dodał nadkomisarz Marczak.
We wpisie na Twitterze KSP podkreśliła, że policjanci i pielęgniarki każdego dnia działają w jednej drużynie, walcząc z koronawirusem na różnych frontach. "Wiemy, że zawsze możemy na Was liczyć. W dniu waszego święta wszystkim Pielęgniarkom i Położnym życzymy spokoju i zdrowia na każdy dzień" – napisała stołeczna policja.
Źródło: PAP