Po marszu narodowców z 11 listopada stołeczny ratusz zawiadamia prokuraturę. Zdaniem urzędników pojawiające się pośród uczestników symbole, znaki i hasła wyczerpują znamiona nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, rasowych i etnicznych.
O tej decyzji poinformował w środę rzecznik ratusza Kamil Dąbrowa. - Prezydent Rafał Trzaskowski podjął decyzję o złożeniu zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez uczestników Marszu Niepodległości, który odbył się w Warszawie 11 listopada - przekazał.
Jak sprecyzował, dotyczy ono "nawoływania do popełnienia przestępstwa z nienawiści na tle narodowościowym, rasowym, etnicznym i światopoglądowym". - Nasi eksperci przeanalizowali olbrzymi materiał. Pamiętajmy, to był prawie pięćdziesięciotysięczny marsz, stąd analiza trwała tak długo - wyjaśnił.
To nie koniec, ponieważ prezydent Trzaskowski zdecydował o zawiadomieniu śledczych w jeszcze jednej kwestii. - To jest sprowadzenia niebezpieczeństwa oraz sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia dla uczestników marszu. Jest to oczywiście związane z używaniem niedozwolonych materiałów pirotechnicznych, tak zwanych rac oraz pochodni - dodał Dąbrowa.
- Wśród haseł, które odnotowali nasi eksperci, były: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", "na drzewach zamiast liści, będą wisieć komuniści", "USA imperium zła", "tu jest Polska nie Izrael" - wyliczał rzecznik. - Była też symbolika odwołująca się do symboli neonazistowskich - zaznaczył.
- Ponadto oprócz nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych i rasowych nasi eksperci, prawnicy znaleźli również takie czyny jak sprowadzanie niebezpieczeństwa poprzez stosowanie otwartego ognia w zgromadzeniu podczas palenia flagi Unii Europejskiej i flagi LGBT - powiedział Dąbrowa.
Marsz po raz dziesiąty
W tym roku marsz narodowców przeszedł stołecznymi ulicami po raz dziesiąty. Według szacunków organizatorów wzięło w nim udział około 150 tysięcy uczestników, z kolei zgodnie z obliczeniami ratusza było to około 47 tysięcy osób.
Demonstrujący przeszli Alejami Jerozolimskimi, mostem Poniatowskiego, następnie ulicą Wybrzeże Szczecińskie aż na błonia przy Stadionie Narodowym.
W ocenie policji tegoroczny marsz był najbezpieczniejszy od 10 lat, czyli od początku swojego istnienia. Jeszcze przed jego rozpoczęciem, zatrzymano kilkanaście osób, które jechały w stronę Warszawy. Jak podali funkcjonariusze, mieli oni przy sobie niebezpieczne narzędzia, między innymi broń gazową, toporki i pałki teleskopowe
Zatrzymano też dwie osoby w związku z posiadaniem środków odurzających i jedną, przy której znaleziono kilkadziesiąt rac świetlnych.
18 osób zatrzymanych po Święcie Niepodległości
Dzień później rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak podsumował przebieg Święta Niepodległości w Warszawie. Jak poinformował, policjanci w ramach działań zabezpieczających wszystkie zgromadzenia zaplanowane tego dnia wylegitymowali 93 osoby, a na 14 osób nałożyli mandaty karne, między innymi w związku ze spożywaniem alkoholu, zaśmiecaniem i zakłócaniem porządku. Ponadto zatrzymano 18 osób, z czego 15 z nich jeszcze przed rozpoczęciem zgromadzeń.
- Mówimy tutaj o czynnościach prowadzonych w kierunku przygotowania do sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu, czyli art. 168 Kk w związku z art. 163 Kk – zaznaczył Marczak.
W sieci pojawiły się też nagrania, na których widać również paloną flagę Unii Europejskiej. Słychać też okrzyki: "szmata, szmata pali się". Na Twitterze radny Warszawy Marek Szolc poinformował, że podczas marszu narodowców płonęła również tęczowa flaga.
Źródło: tvnwarszawa.pl