Aktywiści przeciwko budowie progu wodnego na Wiśle. Mówią o poważnych konsekwencjach

Niski poziom Wisły w Warszawie
Niski poziom wody w Wiśle
Źródło: Reuters
Aktywiści z Miasto Jest Nasze krytykują pomysł utworzenia progu wodnego na Wiśle. Apelują też do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, by nie wydawał zgody na jego budowę. Ich zdaniem grozi to bardzo poważanymi konsekwencjami: rekordowo niskimi stanami rzeki.

Radny Jan Mencwel ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze podkreślił, że jeżeli dojdzie do budowy progu wodnego tuż przed warszawskim odcinkiem Wisły, to grozi to bardzo poważnymi konsekwencjami.

- Poziom Wisły poniżej będzie się obniżał, co oznacza, że będziemy mieli rekordowo niskie stany wody, a także ograniczone zostaną zdolności do samooczyszczania się rzeki, bo będzie mniejszy transport piasku. Przegrodzony zostanie też szlak żeglugowy, a więc rejsy promami, czy spływy kajakowe nie będą mogły się odbywać - wyjaśnił.

Nieodwracalna ingerencja w środowisko

Budowę progu wodnego na Wiśle krytykuje też prof. Bartłomiej Rzonca z Zakładu Hydrologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, który uważa, że generalnie każda przegroda na rzece to bardzo poważna i zwykle nieodwracalna ingerencja w środowisko. - Nawet jeśli ta przegroda jest niewielka - dodał. Zaznaczył, że nie chodzi tu nawet o żyjące w rzece ryby, choć w tej chwili ryby słodkowodne należą do najszybciej ginących organizmów na Ziemi - właśnie przez budowę zapór.

Wyjaśnił, że budowa przegrody spowoduje spiętrzenie wody powyżej zapory, co blokuje tam erozję. Niestety odwrotny proces następuje poniżej zapory - erozja zostaje spotęgowana. - Czyli powyżej przegrody rzeka przestaje wcinać się w koryto, ale poniżej zaczyna się wcinać ze zdwojoną siłą. A ponieważ wcina się poniżej budowli piętrzącej, to bardzo szybko zaczyna zagrażać tej budowli, bo zaczyna ją podmywać - zaznaczył.

Dodał, że tego procesu nie da się zatrzymać. Jedyny sposób, to budowa poniżej następnej zapory. Tak właśnie jest teraz z zaporą na Wiśle we Włocławku - aby ją ratować, trzeba byłoby wybudować kolejną zaporę, a za jakiś czas - jeszcze kolejną, i tak dalej.

- Naruszać w tej chwili dobrostan Wisły w Warszawie, to byłaby zbrodnia. Dlatego, że Wisła jest jedyną w Europie tej wielkości rzeką zachowaną w stanie prawie naturalnym. Moim zdaniem dolna i środkowa Wisła w 100 procentach zasługuje na ścisłą ochronę, w takim kształcie, w jakim jest - podkreślił hydrolog.

Niski stan Wisły. Wodowskaz Bulwary Wiślane
Niski stan Wisły. Wodowskaz Bulwary Wiślane
Źródło: tvn24.pl/Adam Michejda

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wysychająca Wisła odsłoniła dno. Trwa sprzątanie, są odkrycia

Trzy inwestycje, które mogą zdewastować Wisłę

Okazuje się, że budowa zapory nie jest jedynym problemem Wisły.

- Mówimy o "Niszczycielskiej Trójce", czyli trzech inwestycjach, które w niedalekiej przyszłości mogą zdewastować jeszcze bardziej Wisłę, ale również zagrozić wodociągom warszawskim z powodu problemów z ujęciem wody z Wisły z tzw. Grubej Kaśki - powiedział Jacek Engel z Koalicji Ratujmy Rzeki.

Pierwsza sprawa to piaskarnie, które od lat kopią piasek z Wisły. - To jest totalny anachronizm. W cywilizowanych krajach jest zakaz poboru kruszywa z rzek - zaznaczył Engel. Podkreślił, że są setki prac naukowych, które dowodzą, że ten piasek jest potrzebny rzece, np. w procesie samooczyszczania wody.

- Kolejną sprawą jest elektrociepłownia Siekierki, która modernizuje się i planuje zamienić bloki węglowe na gazowe. Ale w dalszym ciągu chcą stosować archaiczny, otwarty system chłodzenia - przekazał Engel.

Jak wyjaśnił, polega to na tym, że elektrociepłownia, żeby schłodzić bloki pobiera z rzeki wodę, która podgrzewa się, a na koniec ta ciepła woda jest spuszczana do Wisły. - Podczas zasysania wody giną miliony narybku, a podgrzana woda, szczególnie latem, powoduje, że wzrasta tempo parowania wody z rzeki, więc jej ubywa - dodał.

Zaznaczył, że rozwiązanie jest proste. - Po prostu elektrociepłownia powinna przejść na wodooszczędny system chłodzenia, czyli zamknięty albo tzw. suchy - stwierdził.

Wyjaśnił też, skąd wziął się pomysł na budowę progu wodnego. - Piaskarnie wydobywają piasek i w związku z tym obniża się dno Wisły. W niektórych miejscach nawet o cztery metry. A jak obniża się poziom dna, to obniża się poziom tafli wody i elektrociepłownia ma problem z poborem wody, ponieważ ujęcie znajduje się powyżej lustra wody. Elektrociepłownia wymyśliła, że wybuduje próg, by spiętrzyć Wisłę i podnieść lustro wody - powiedział.

Elektrociepłownia Siekierki
Elektrociepłownia Siekierki
Źródło: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl

Wszystko w rękach prezydenta Warszawy

Engel podkreślił, że przegradzanie rzek barierami szkodzi nie tylko rzekom. - Bo w tym przypadku mamy też zagrożenie dla ujęcia wody dla miasta. Piasek, który spływa Wisłą zatrzyma się na progu, w związku z tym dno poniżej progu będzie się jeszcze szybciej obniżało - stwierdził. Dodał, że niżej jest Gruba Kaśka, która pobiera wodę spod dna Wisły, która jest filtrowana przez piasek niesiony przez rzekę. - A jak tego piasku nie będzie, to ujęcie wody dla Warszawy może przestań funkcjonować - podkreślił.

Wszystkie takie inwestycje wymagają decyzji środowiskowej, którą wydaje prezydent Warszawy. - Teraz wszystko jest w jego rękach. Jeśli odmówi, to będzie to skutkowało tym, że piaskarnie będą musiały zaprzestać działalności, a elektrociepłownia będzie musiała wdrożyć system zamknięty albo suchy, co wyjdzie na dobre wszystkim. Nie będzie też potrzebny próg i Gruba Kaśka pracować będzie bez zakłóceń - dodał Engel.

W sumie w Warszawie jest siedem piaskarni, ale trzy są tuż powyżej ujęcia wody dla EC Siekierki.

Pod petycją do prezydenta Warszawy podpisało się już prawie 1,5 tysiąca osób.

Czytaj także: